Americana
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Americana
- Wydawnictwo:
- Noir sur Blanc
- Data wydania:
- 2014-03-30
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-03-30
- Liczba stron:
- 400
- Czas czytania
- 6 godz. 40 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788373924703
- Tłumacz:
- Michał Kłobukowski
Jak napisał Martin Amis w „Sunday Timesie”: jeśli raz się czytało DeLilla, „chce się poznać wszystkie jego dzieła”. Można się zatem spodziewać, że wielbiciele tego wybitnego amerykańskiego pisarza chętnie sięgną po jego debiutancką powieść. Americana pierwszy raz ukazały się w 1971 roku. Osiemnaście lat później autor przygotował nowe wydanie, usuwając z oryginalnej wersji kilka stron.
Głównym bohaterem, a zarazem narratorem powieści jest David Bell. Ma dwadzieścia osiem lat i dobrą posadę w sieci telewizyjnej. Cieszy się opinią młodego i zdolnego. Nie znaczy to jednak, że może spać spokojnie – przecież zawsze znajdzie się ktoś młodszy i zdolniejszy. Raz po raz jakiś program zostaje zdjęty z anteny, krążą plotki, że ten czy ów jest na liście przewidzianych do zwolnienia, a na domiar złego niewykryty osobnik nazywany Trockim podrzuca na biurka pracowników notatki o dziwnej i niepokojącej treści. Bell tymczasem podejmuje nowe zadanie: wyrusza w podróż na Zachód, żeby zrealizować dokument o Indianach Nawaho. Towarzyszą mu między innymi ekscentryczna rzeźbiarka Sullivan i były lotnik Pike. Z biegiem czasu służbowa podróż zaczyna nabierać coraz bardziej duchowego charakteru. David Bell dochodzi do wniosku, że zamiast kręcić rutynowy dokument na potrzeby telewizji, zrobi własny film, odważny stylistycznie i bardzo osobisty, z udziałem przyjaciół i przypadkowo spotkanych ludzi.
Kiedy główny bohater z telewizyjnego reportera zmienia się w awangardowego filmowca, powieść, która z początku mogła się wydawać krytyką korporacyjnej rzeczywistości, przekształca się w refleksję nad źródłem lęków i patologii, jakie gnębią Amerykę czasu wojny w Wietnamie. Przenikliwość obserwacji DeLilla sprawia, że – jak to określiła Joyce Carol Oates – „prawie każde zdanie Americanów, dźwięczy prawdą”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Don DeLillo kontra McŚwiat
Don DeLillo w swojej pierwszej odsłonie, debiutanckiej powieści „Americana” z roku 1971, to pisarz wzorcowo wręcz postmodernistyczny. Czyli raczej nie mają czego tu szukać zwolennicy wzruszających opowieści, pisanych przezroczystym stylem i nie stawiających czytelnikowi żadnych wymagań. Tutaj nie jest łatwo: w „Americana” roi się od postaci, epizodów, wątków i literackich aluzji. Na dodatek całość jest dość chaotyczna, bardzo zróżnicowana i fragmentaryczna. Zatem jeżeli interesuje nas jedynie relaks i wciągająca fabuła, to z DeLillo możemy się tylko rozczarować. Jeżeli jednak zdecydujemy się na wymagającą pewnego wysiłku literacką wyprawę w wyższe rejony pisarskiej wyobraźni i inwencji, wtedy znaleźliśmy odpowiedniego przewodnika.
Pierwsza część powieści skupia się na korporacyjnych perypetiach głównego bohatera. David Bell zajmuje dość wysokie stanowisko w stacji telewizyjnej (gabinet, sekretarka),a do tego jest jeszcze młody i piękny. Czyli do złudzenia przypomina bohaterów komedii romantycznych. Jednak na wyglądzie i statusie podobieństwa się kończą, gdyż David bynajmniej nie jest postacią szczególnie sympatyczną (narcystycznie podziwia swoje odbicie w lustrze, w pracy plotkuje, intryguje i kłamie, na przyjęciu potrafi ukradkiem opluć kostki lodu). Taka postać to innowacja niebagatelna, gdyż bardzo rzadko się zdarza, żeby pisarz tak słabo zabiegał o sympatię czytelników dla głównego bohatera. Zwłaszcza gdy ten jest – tak jak w tym przypadku – również narratorem.
W dalszych częściach książki David coraz bardziej oddala się od swego dotychczasowego życia. Jego podróż służbowa stopniowo zmienia się w pełną znaczących epizodów wędrówkę, podczas której stawką jest odnalezienie samego siebie, autentycznego i wolnego. Przypadkowi współtowarzysze podróży dodają kolorytu i sensu tym specyficznym „rytuałom przejścia”, jakich doświadcza David. W rezultacie zamiast dokumentu zleconego przez stację David tworzy skrajnie awangardowy film, przy czym akt tworzenia okazuje się znacznie ważniejszy niż samo dzieło. Twórczy, bezinteresowny, wrażliwszy bohater jest już innym człowiekiem. Wymuskany elegant przeistacza się w zarośniętego hippisa, wczorajsza korporacyjna szuja staje się beztroskim autostopowiczem. DeLillo wyraźnie sugeruje, że tkwiąc wewnątrz oficjalnych struktur i hierarchii jednostka skazuje się na los bezdusznego trybiku, kształtowanego przez wymogi korporacyjnej rywalizacji, promowanym lub wypluwanym – w zależności od bieżącej koniunktury.
Hippisowski i anarchistyczny debiut Dona DeLillo jest dokumentem swoich czasów, czasu wojny w Wietnamie, studenckiej rewolty, festiwalu w Woodstock, rewolucji seksualnej i pacyfizmu. Postmodernistyczna formuła literatury nieuczesanej, miksującej style i konwencje, wyjątkowo do przekazania takich treści pasuje. Co dodatkowo warto podkreślić, w swojej satyryczno–antykorporacyjnej wymowie książka do dziś pozostaje w znacznej mierze aktualna. W końcu nie tylko dżihadystom nie po drodze z McŚwiatem.
Bogusław Karpowicz
Książka na półkach
- 241
- 94
- 54
- 6
- 4
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
To nie jest książka o perypetiach młodego (28) pracownika korporacji, który też nie jest do lubienia, choć jest jednocześnie narratorem, ale opowieść o Ameryce, Amerykanach, o sensie życia, o zmianach... Nawet niezła, ale uwaga - nie jest to pozycja rozrywkowa, lektura wymaga trochę uważności, koncentracji, skupienia.
To nie jest książka o perypetiach młodego (28) pracownika korporacji, który też nie jest do lubienia, choć jest jednocześnie narratorem, ale opowieść o Ameryce, Amerykanach, o sensie życia, o zmianach... Nawet niezła, ale uwaga - nie jest to pozycja rozrywkowa, lektura wymaga trochę uważności, koncentracji, skupienia.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toUczyniłem sobie nieco dłuższą przerwę w zagłębianiu się w twórczość Dona DeLillo po przeczytaniu kilku jego już ocenianych na LC ksiązek. Nadal czeka na mnie Zero K, ostatnia powieść tego wybitnego amerykańskiego pisarza. Tymczasem na bibliotecznej wyprzedaży trafiłem na Americana, jego powieściowy debiut z 1971 roku i zabrałem się do lektury.
Książki DeLillo są bardzo różne od siebie, choć jednocześnie łączy je wspólny wątek, przywiązanie do amerykańskości. Spora dawka metafizyki w jego utworach może odstręczać niektórych czytelników, wymaga to jednak czujności i uwagi. Americana pod tym względem stanowią zapowiedź jego późniejszych dzieł. Główny bohater to David Bell, 28-letni filmowiec zatrudniony w sieci telewizyjnej. Jego historia stanowi pretekst do snucias opowieści, której prawdziwym celem jest ukazanie duchowej kondycji amerykańskiego społeczeństwa. Znajdziemy w nim krytykę konsumpcjonizmu ale i odniesienia do amerykańskich traum i lęków. Historia Davida Bella pełna jest niezwykłych wydarzeń, dziwnych spotkań i zawiłych rozmów, przez które brnie się powoli, jakby przez gęsty ale barwny gąszcz. Swoista przemiana bohatera, jakiej doznaje on w czasie przedstawionej podróży stanowi w istocie przypadek ciekawej indywiduacji człowieka stworzonego przez swoje czasy. David Bell uwalnia się z ram świata, w którym tkwił i poznaje samotność oraz znajduje prawdziwie artystyczną niezależność.
Americana zwiastują następne dzieła DeLillo, będąc otwarciem zupełnie nowego prądu. To zapowiedź literackiego postmodernizmu w wykonaniu jednego z najwybitniejszych pisarzy z USA.
Uczyniłem sobie nieco dłuższą przerwę w zagłębianiu się w twórczość Dona DeLillo po przeczytaniu kilku jego już ocenianych na LC ksiązek. Nadal czeka na mnie Zero K, ostatnia powieść tego wybitnego amerykańskiego pisarza. Tymczasem na bibliotecznej wyprzedaży trafiłem na Americana, jego powieściowy debiut z 1971 roku i zabrałem się do lektury.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążki DeLillo są bardzo...
Podróż po Ameryce w hollywoodzkim stylu odarta z hollywoodzkiego filtra rzeczywistości.
Podróż po Ameryce w hollywoodzkim stylu odarta z hollywoodzkiego filtra rzeczywistości.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to"Niczego nie uczymy się ze stereotypów, które nas otaczają. Nawet tego, że wszyscy jesteśmy identyczni"
Czytanie autora ze stygmatem genialności i jednym tchem wymienianego w piątce, siódemce czy innej konfiguracji najlepszych współczesnych pisarzy amerykańskich, do łatwych nie należy. Z góry ciąży przekaz, że ma się podobać, nawet gdy się nie podoba, inaczej nie dorasta się do inteligentnego bicza, jakim DeLillo chłoszcze swoich czytelników.
Z trudem przedarłam się więc przez przygniatające słowotoki i myślostrumienie głównego bohatera, szarpiącego się z konsumpcyjną i korporacyjną psychozą. Beznadzieją życia ślepo podporządkowanemu wyimaginowanym ideom. Tak jak dla Davida kołami ratunkowymi w tym grzęzawisku okazały się powroty do młodości, tak dla mnie na końcu zbawienna okazała się myśl, że geniusz DeLillo przejawił się w jego aktualności. Wizja sprzedającego się społeczeństwa jest taka sama teraz jak i 50 lat wcześciej A leże Mordoru długo nie opustoszeje.
Dla wytrwałych i wytrawnych czytelników. Proza przez wielkie "P" rewidująca stare sądy i kolejne czytelnicze wybory.
"Niczego nie uczymy się ze stereotypów, które nas otaczają. Nawet tego, że wszyscy jesteśmy identyczni"
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzytanie autora ze stygmatem genialności i jednym tchem wymienianego w piątce, siódemce czy innej konfiguracji najlepszych współczesnych pisarzy amerykańskich, do łatwych nie należy. Z góry ciąży przekaz, że ma się podobać, nawet gdy się nie podoba, inaczej nie dorasta...
Wymagający od początku.
Nie ma co lukrem obtaczać prozy Dona DeLillo. Nie przystaje do współczesnych czasów, bo wymaga od czytelnika skupienia, namysłu, krytycznego podejścia oraz czasu na własne przemyślenia. I to wszystko już od samego początku, o czym zaświadcza debiutancka powieść „Americana”. Autor korzysta z kilku klisz (powieść drogi, reportaż),ale jego optyka jest tu głównym wabikiem. Oczywiście ubiera swoje obserwacje w postać Davida Bella.
Jego oczami widzimy świat Ameryki lat 60 ubiegłego wieku. Otóż nasz bohater pracuje w stacji telewizyjnej. Nie ma się co dziwić, bo jak się okazuje, już od samego początku De Lillo był zainteresowany masowością w każdym aspekcie. Nie zabrakło mu też profetycznych zdolności:
„– Jak widzisz rolę komercjalnej telewizji w dwudziestym wieku i później?
– W chwilach najgorszego czarnowidztwa przeczuwam, że komercjalna telewizja wtrąci nas wszystkich w chaos.”.
Trzeba podkreślić, że Bell jest antypatycznym typem. Zakochany w sobie, umiejętnie radzący sobie podłością w gierkach firmowych oraz potrafiący dokopać słabszemu. Tu powstaje pytanie o to co go uczyniło takim. Czy środowisko, w którym przebywa? Czy też miał tak „od nowości”? Autor niczego nie sugeruje wprost. W pewnym momencie doznaje przełamania i rusza w drogę. Niespójność jest tu wpisana w postmodernistyczny ogląd świata. Jednak do końca dziwić się takim postawom nie należy, gdyż „takie były czasy”, że wszystko było w gorączce podane.
Ucieczka od świata technologii (tu upatruję niegasnącą aktualność powieści) do rezerwatu Indian skłania naszego bohatera do odważnych eksperymentów filmowych. Tylko, czy jest on w stanie nasączyć je treścią, a nie tylko formą? Więcej pytań i zagadek stawia „Americana”, co jest lepszym rozwiązaniem niż prowadzenie jednostronnego monologu. DeLillo puszcza wiązkę elektryczną, która ma nas zmusić do reakcji, zajęcia stanowiska.
Inne: http://www.nowamuzyka.pl/author/jaroslawszczesny/
Wymagający od początku.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie ma co lukrem obtaczać prozy Dona DeLillo. Nie przystaje do współczesnych czasów, bo wymaga od czytelnika skupienia, namysłu, krytycznego podejścia oraz czasu na własne przemyślenia. I to wszystko już od samego początku, o czym zaświadcza debiutancka powieść „Americana”. Autor korzysta z kilku klisz (powieść drogi, reportaż),ale jego optyka jest...
Mam mieszane uczucia. Książka jest bez wątpienia nietuzinkowa. Ale... Głównego bohatera nie polubiłam praktycznie od pierwszej strony. Nie jestem również fanką retoryki miejscami ocierającej się wręcz o sztukę dla sztuki. Dla mnie nie była to lektura miesiąca.
Mam mieszane uczucia. Książka jest bez wątpienia nietuzinkowa. Ale... Głównego bohatera nie polubiłam praktycznie od pierwszej strony. Nie jestem również fanką retoryki miejscami ocierającej się wręcz o sztukę dla sztuki. Dla mnie nie była to lektura miesiąca.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHistoria człowieka, który wydawało się, że miał wszystko - spełnienie amerykańskiego snu, karierę, wyraźną drogę awansu i sławy, kobiety wokół siebie, pieniądze, ale jednak coś go w środku gryzło, unieszczęśliwiało. Nie ma w tej książce akcji, a opisy są często ciężkie, przez co czyta się ją mozolnie, jednak warto po nią sięgnąć, chociaż większą radość sprawia jej pierwsza część - ta biurowa, która ma charakter ponad czasowy, uniwersalny. Od momentu, w którym bohater wyrusza w trasę, staje się ona jego indywidualną historią i poszukiwaniem szczęścia.
Historia człowieka, który wydawało się, że miał wszystko - spełnienie amerykańskiego snu, karierę, wyraźną drogę awansu i sławy, kobiety wokół siebie, pieniądze, ale jednak coś go w środku gryzło, unieszczęśliwiało. Nie ma w tej książce akcji, a opisy są często ciężkie, przez co czyta się ją mozolnie, jednak warto po nią sięgnąć, chociaż większą radość sprawia jej pierwsza...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDon DeLillo należy w opinii krytyków do „wielkiej amerykańskiej czwórki” wraz z Rothem, McCarthym i Pynchonem. Przeczytałem zatem jego pierwszą powieść. Za mało czytałem jeszcze, żeby podważać powyższy werdykt, mogę jednak powiedzieć, że Pynchona nie przeskoczył, a najbliżej mu tematycznie, stylistycznie i jakościowo do Rotha z małym, delikatnym dryfem na pynchonowskie, dygresyjne akapity. To spojrzenie na Amerykę, po prostu, w takim samym mniej więcej stylu jak w „trylogii amerykańskiej”.
Główny bohater, David, to 28-letni pyszałek, zblazowany dobrobytem, spokrewniony nieco duchowo z bohaterami Houellebecqa. Przystojny, świadomy tego faktu ale próżny i egoistyczny. Ustawiony finansowo ale zagubiony uczuciowo. Cieszący się powodzeniem u płci przeciwnej ale nie potrafiący przekuć tej zalety na korzyści inne niż cielesne. Podobnie jak cała Ameryka, żyje w czasach gorączkowego hedonizmu i dewaluacji wartości. Jest trybikiem w maszynie i jako malutki element spełnionego przecież amerykańskiego snu, nie jest szczęśliwy. Postać żywcem wyjęta z „Mad Men”, która wieczorami, zamiast w domu jeść kolację z rodziną, pije bourbona patrząc przez biurowe żaluzje na życie wielkiego miasta. Jego życie jest puste, nieprawdziwe, zbudowane na stereotypach i konwenansach. David w końcu pęka, rusza w drogę, chcąc owe konwenanse rozsadzić i poznać prawdziwą Amerykę.
Bardzo dobra książka, wymagająca. Wyciągnął bym z niej więcej gdybym był Amerykaninem, zanurzonym w ich kulturze. Na pewno do DeLillo wrócę (trzymałem w ręku ostatnio jego „Podziemia” – 900 stronicowy kloc, podobno zrywający czapki z głów, ale z tym poczekam jeszcze) – mam jego „Mecz o wszystko” i „Gwiazdę Ratnera”.
Don DeLillo należy w opinii krytyków do „wielkiej amerykańskiej czwórki” wraz z Rothem, McCarthym i Pynchonem. Przeczytałem zatem jego pierwszą powieść. Za mało czytałem jeszcze, żeby podważać powyższy werdykt, mogę jednak powiedzieć, że Pynchona nie przeskoczył, a najbliżej mu tematycznie, stylistycznie i jakościowo do Rotha z małym, delikatnym dryfem na pynchonowskie,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMiesiąc temu stałem w środku eksplozji wszystkiego na którą wołają Iowa State Fair, po setkach mil przejechanych autostradą przez pola kukurydzy i soji trafiłem pod pięciometrową replikę american gothic, obok konkursu malarstwa na piłach tarczowych, hali lodówek z finalistami plebiscytu na najlepsze przetwory, ciasta, pikle, rzeźby z popcornu, stadion wypełniony ciągnikami rolniczymi, małe masteczko zapchane po brzegi trzodą znaną i nieznaną, gdzie przez ryczenie jałówek-finalistek przebijał się kosmiczny trel prowadzącego aukcję, wanny, baseny, miliony rodzajów fastfoodu, wesołe miasteczko, nad tym wszystkim kolejka linowa, wieczorem sztuczne ognie. Stałem pokonany tym wszystkim, słabo mi się zrobiło, obok mnie z nogi na nogę przestępował znajomy, który zarabiał na życie fotografując ludzi w strojach z epoki (mam poważne zdjęcie w sepii, na którym pozuję w mundurze konfederata, ręce zaciśnęte na rękojeści szabli),gość spojrzał na moje oczy rozbiegane i szalone, zatoczył krąg ręką i powiedział z dumą "This is Americana". Tak poznałem nowe słowo od razu z kontekstem. "Americana" Delillo jest inna - pokazuje amerykę od wojny w korei do wietnamu, ale nie robi panoramy, zajmuje się detalem, i to są piękne detale. Opisuje urywki, fragmenty, pokazuje chwile z życia rodziców głównego bohatera, pokazuje fragmenty jego własnej historii, ale pokazuje właśnie gesty, pojedyncze kwestie, rzadko dialogi, rzadko całe sceny. Taka ameryka jest piękna i senna - nie wiem czy to jest książka o przemianie głównego bohatera tak jak piszą w recenzjach, główny bohater się nie zmienia, zmienia się wschód ameryki na zachód (to jest ogólnie szalona geografia, bo zachód zajmuje przeważającą część kontynetu i jest raczej definicją drogi gdziekolwiek, na wschód jest tylko atlantyk). Jest wszystko to co kocham w książkach Delillo, są piękne liryczne zdania, są puenty które zostają ze mną na długo, jest nastrój sennej nostalgii, jest delikatny pietyzm w opisywaniu tego amerykańskiego patchworku, postaci komiwojażerów, kierowców ciężarówek, mieszkańców małych miasteczek zgubionych w setkach mil niczego. To jest książka do czytania bardzo powoli, ze skupieniem. Skończyłem, na półce stoją wszystkie wydane książki delillo, a ja się już martwię, już się niepokoję, że kiedyś przeczytam wszystkie i nic do czytania pióa Delillo nie zostanie. Ale może wtedy zacznę czytać od nowa.
Miesiąc temu stałem w środku eksplozji wszystkiego na którą wołają Iowa State Fair, po setkach mil przejechanych autostradą przez pola kukurydzy i soji trafiłem pod pięciometrową replikę american gothic, obok konkursu malarstwa na piłach tarczowych, hali lodówek z finalistami plebiscytu na najlepsze przetwory, ciasta, pikle, rzeźby z popcornu, stadion wypełniony ciągnikami...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJeśli debiut jest tak dobry, a kolejne powieści są tylko lepsze, a jest ich łącznie czternaście. W ostatnich wywiadach autor ubolewał nad tym, że książka jest współcześnie niemożliwa do publikacji, z powodu praktycznego braku dramaturgii. Ale tu właściwie nie ma akcji. Jest natomiast historia Davida Bell’a, pracownika agencji filmowej, który nieco przed 30-tką zaczyna odczuwać pustkę egzystencji. Z początku jest to wyłącznie powierzchowność, z czasem bohater ma zamiar „spasować cień swojego wizerunku z cieniem własnego ja”. Urywa się więc z pracy, podejmując z przyjaciółmi wspólną wyprawę do rezerwatu Indian Navaho. Tylko nie bardzo wie, dokąd ma dojechać. Po drodze realizuje własne psychodramy. Przy pomocy kamery aranżuje występy napotkanych osób, odgrywające scenariusze z życia Davida i jego bliskich. Akcja w książce ma charakter wtórny, służy zmianie otoczenia. Momentami mamy do czynienia z formalizmem - wykłady na temat sztuki i życia, cytuję: „Człowiek musi przecież stać się książką, nim zdoła poznać jej zawartość”.
Umiejętność osadzenia bohatera w jałowym technologicznie środowisku sprawia, że lektura ma dużo współczesnych odniesień. Istotne znaczenie ma stosunek do przeszłości. W pierwszej części przeszłość wydaje się nie mieć wpływu na działania bohatera. Mamy działania doraźne. Są intrygi, knowania, manipulacje, typowa ścieżka korporacyjnego sukcesu. No i oczywiście opanowana do perfekcja sztuka „nie robienia niczego”, byle miejsce pracy opuścić jako ostatni. Po opuszczeniu Nowego Yorku pojawia się przeszłość, coraz częściej dostrzegamy ojca bohatera, z całym cynizmem broniącego się przed uczuciami. Okazjonalny kontakt z rzeczywistością łapiemy podczas rozmów telefonicznych Davida, przekonującego się o konsekwencjach własnych działań. Telefony Davida nie są pozbawione powodu - nosi przecież nazwisko Bell. Wiele podobnych, idiotycznych i rozpaczliwie pokrętnych skojarzeń budzi ta powieść.
Ta książka jest jakby skrojona dla mężczyzn po 40-tce. Cytuję: „Każdy facet chce przed śmiercią chociaż raz zapuścić brodę. To jeden z kilku możliwych sposobów powiedzenia wszystkim ‚walcie się’ ”. Ten mój weekendowy zarost i wszystko jasne.
Jeśli debiut jest tak dobry, a kolejne powieści są tylko lepsze, a jest ich łącznie czternaście. W ostatnich wywiadach autor ubolewał nad tym, że książka jest współcześnie niemożliwa do publikacji, z powodu praktycznego braku dramaturgii. Ale tu właściwie nie ma akcji. Jest natomiast historia Davida Bell’a, pracownika agencji filmowej, który nieco przed 30-tką zaczyna...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to