-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać297
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński18
-
Artykuły„(Nie) mówmy o seksie” – Storytel i SEXEDPL w intymnych rozmowach bez tabuBarbaraDorosz2
-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński15
Biblioteczka
2024-05-31
2024-05-26
2024-05-21
2024-05-16
2024-04-30
2024-04-19
Szczerze, nie wiem co o tej książce mogę powiedzieć.
W pierwszym tomie się zakochałam, w drugim dostałam załamanie nerwowe... Za to w tym tomie mam mały dylemat.
Ten tom jest dużo lepszy od drugiego, ponieważ coś się dzieje.
Fabuła jest prosta i przewidywalna jak sznurówka w bucie. Bardzo interesował mnie wątek magicznego domu dziadka Williama - pełen tajemnic, zakamarków etc.
Też ciekawym wątkiem były wzmianki o krwiożerczych potworach i dziwnych czarach, które były miłym dodatkiem do klimatu.
Jeśli chodzi o bohaterów to niestety, ale bywało różnie i z niektórymi się nie polubiłam.
Na pewno nie polubiłam się z główną bohaterką, czyli Charmain. Charmain jest osobą kochającą książki na zabój - prawdziwy książkoholik.
Niestety to jest jej chyba jedyna zaleta, ponieważ oprócz czytania Charmain niepotrafi NIC, a na dodatek jest bardzo irytująca.
Przez całe życie trzymana jest pod kloszem, rozpieszczana przez rodziców do tego stopnia, że nie potrafi umyć naczyń, posprzątać koło siebie - zupełnie NIC. Ale ma marzenie - jej marzeniem jest praca w Królewskiej Bibliotece.
Również poznajemy w tym tomie Petera, który chce pobierać nauki magii u dziadka Williama, ale niestety nie udaje mu się z pewnych względów. Peter jest chłopakiem bardzo roztrzepanym, ciekawy wszystkiego wkoło. Zdecydowanie jest pozytywnie lepszym bohaterem od Charmain.
Też w tym tomie, jak i poprzednim spotykamy nasze szalone trio, czyli Sophie, Hauru i Kalcyfera. I szczerze nie mogłam się na nich doczekać. Świetnie uzupełniali braki w fabule.
Ogólnie ten tom uważam za przeciętny, ale lepszy od 2 tomu.
Ocena 5️⃣/🔟🌟.
Szczerze, nie wiem co o tej książce mogę powiedzieć.
W pierwszym tomie się zakochałam, w drugim dostałam załamanie nerwowe... Za to w tym tomie mam mały dylemat.
Ten tom jest dużo lepszy od drugiego, ponieważ coś się dzieje.
Fabuła jest prosta i przewidywalna jak sznurówka w bucie. Bardzo interesował mnie wątek magicznego domu dziadka Williama - pełen tajemnic, zakamarków...
2024-04-16
Od czasu do czasu lubię przeczytać biografię jakiejś znanej osoby lub jakiś reportaż o danym wydarzeniu, które miało miejsce x lat temu.
Teraz na tapetę wzięłam książkę o Korze.
Piosenki Kory i Maanamu lubię i od czasu do czasu posłuchać.
Ale mało o niej wiedziałam, ponieważ nie interesowałam się jej osobą i twórczością.
Natomiast jeśli chodzi o książkę pani Katarzyny Kubisiowskiej to muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobała.
Autorka w dobry sposób przedstawiła życie Kory, historię je rodziny, jakie miała relacje z rodziną, z zespołem, w jaki sposób powstał zespół Maanam. Pokazanie głębszego spojrzenia na czasy w których Kora żyła, czyli czasy głębokiego PRLu i czasu transformacji.
Autorka w żaden sposób nie gloryfikuje Kory. Pokazuje nam Korę taką jaką ona była naprawdę.
I na sam koniec chcę wyrazić swoją opinię do opinii prywatnej mojej znajomej, która to stwierdziła, że "nie warto czytać tej książki, ponieważ jest nie prawdziwa, została napisana lata po śmierci artystki. Że za dużo włożone jest w nią marketingu. Nudna." etc. Mogłabym jeszcze wymieniać, ale nie warto.
Zrozumiałabym te argumenty, gdyby więcej osób podobnie tak myślało, ale gdy to mówi jedna osoba, która była fanka Kory, to takie argumenty puszczam mimo uszu, i pozdrawiam.
Marketing chyba na tym polega, aby jakiś produkt wypromować, i żeby było dużo osób zainteresowanym tym produktem. Tak myślę.
Ocena 7️⃣/🔟🌟.
Od czasu do czasu lubię przeczytać biografię jakiejś znanej osoby lub jakiś reportaż o danym wydarzeniu, które miało miejsce x lat temu.
Teraz na tapetę wzięłam książkę o Korze.
Piosenki Kory i Maanamu lubię i od czasu do czasu posłuchać.
Ale mało o niej wiedziałam, ponieważ nie interesowałam się jej osobą i twórczością.
Natomiast jeśli chodzi o książkę pani Katarzyny...
2024-04-11
"Daleko na południu Ingarii, w Sułtanatach Raszputu, w mieście zwanym Zanzib mieszkał młody i niezbyt zamożny sprzedawca dywanów o imieniu Abdullah. Młodzieniec uwielbiał marzyć. Żył beztrosko, aż pewnego dnia nieznajomy sprzedał mu zaczarowany dywan. Tej nocy dywan zaniósł go do magicznego ogrodu. Tam Abdullah poznał i zakochał się w pięknej księżniczce. Niestety nie dane im było żyć długo i szczęśliwie, a przynajmniej nie od razu…"
"Zamek w Chmura" bardzo baśniowy klimat. Klimatem przypomina powieść o Aladynie i latającym dywanie oraz dżina w butelce.
Jest to drugi tom z serii "Ruchomy zamek Hauru", i co najważniejsze to to, że 2 tom można spokojnie luźno czytać bez znajomości 1 tomu.
I to będzie tyle z plusów.
Bohaterowie z pierwszego tomu pojawiają się prawie pod sam koniec tego tomu, i mało co wnoszą do tego tomu.
Najbardziej irytującym bohaterem tego tomu był Abdullah. Młody mężczyzna, który swoim zachowaniem był tak męczący, że non stop przewracałam oczami. A jego wypowiedzi,gdy zwracał się do kogoś - takie poetyckie, kwieciste do kwadratu - sprawiały, że mi się robiło niedobrze.
Fabuła też tyłka mi nie urwała. Tak jak mówiłam na samym początku ten tom był podobny do Aladyna i latającego dywanu. Sceny rozwleczone, nudne i płytkie.
Tego tomu niestety nie polecam.
Ocena 1️⃣/🔟🌟.
"Daleko na południu Ingarii, w Sułtanatach Raszputu, w mieście zwanym Zanzib mieszkał młody i niezbyt zamożny sprzedawca dywanów o imieniu Abdullah. Młodzieniec uwielbiał marzyć. Żył beztrosko, aż pewnego dnia nieznajomy sprzedał mu zaczarowany dywan. Tej nocy dywan zaniósł go do magicznego ogrodu. Tam Abdullah poznał i zakochał się w pięknej księżniczce. Niestety nie dane...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-05
"Młoda Sophie Kapeluszniczka przykuwa niechcianą uwagę czarownicy i zostaje zamieniona w staruszkę... Decydując, że nie ma nic do stracenia, wyrusza do ruchomego zamku czarodzieja Hauru, który podobno zjada dusze młodych dziewcząt... W zamku Sophie spotyka Michaela, ucznia Hauru, oraz Kalcyfera, demona ognia, z którym zawiera pewien pakt."
Jak chyba każdy na początku obejrzałam anime. I przepadłam do reszty. Dopiero 2 lata temu dowiedziałam się, że jest książka, ba... nawet są kolejne tomy. Ale mimo wszystko kocham książkę i anime.
"Ruchomy zamek Hauru" ma bardzo baśniowy klimat, ale nie nawiązywałabym do typowych klasycznych baśni, które znamy i kojarzymy.
Główną postacią jest Sophie, najstarsza siostra, która zakłada z góry, że jej jest pisane najmniej szczęścia. Ale nagły zbieg okoliczności sprawia, że jest zmuszona opuścić rodzinny dom, aby poszukać schronienia.
Bardzo polubiłam Sophie! To dziewczyna, a później staruszka, z którą lepiej trzymać sztamę, bo jak nie to macie pozamiatane (w przenośni i dosłownie).
Od samego początku Sophie pokazuje, że jest osobą upartą i mówi otwarcie, to co myśli na dany temat.
Momentami widać u Sophie, że ma niską samoocenę - co sprawia, że jest bardziej prawdziwa, a nie papierowa.
Jeśli chodzi o tytułowego Hauru, to mimo dorosłego wieku bywa bardzo dziecinny i lubi dramatyzować o byle pierdołe. Piękniś do kwadratu, co w moich oczach świadczyło, że ma więcej wad niż zalet. Mimo to trzeba mu przyznać jedną rzecz. A mianowicie jest zaskakująco sprytny.
Warto też pochylić się nad książkowymi bohaterami Michaela (ucznia Hauru) i Kalcyfera (demona ognia).
Jeśli chodzi o historię książkową to znacznie różni się od ekranizacji. I książka i ekranizacja według różnic, które widać od początku, podobały mi się na równi.
I nie zgodzę się z głosami na booktubie, że anime jest lepsza od książki. Według mnie ludzie, którzy tak twierdzą po prostu nie potrafią czytać książek ze zrozumieniem.
Ocena 🔟/🔟🌟.
"Młoda Sophie Kapeluszniczka przykuwa niechcianą uwagę czarownicy i zostaje zamieniona w staruszkę... Decydując, że nie ma nic do stracenia, wyrusza do ruchomego zamku czarodzieja Hauru, który podobno zjada dusze młodych dziewcząt... W zamku Sophie spotyka Michaela, ucznia Hauru, oraz Kalcyfera, demona ognia, z którym zawiera pewien pakt."
Jak chyba każdy na początku...
2024-02-29
"Hubert Meyer podczas jednego ze śledztw popełnił istotny błąd w określeniu profilu podejrzanego, dlatego zdecydował się porzucić pracę w policji. Stary przyjaciel prosi go jednak o pomoc w przesłuchaniu młodej kobiety w związku z zaginięciem jej dziewięcioletniej córki. Policjanci próbują łączyć tę sprawę z bestialskim zabójstwem 11-letniego Amadeusza, którego matka jest szanowaną w mieście florystką. Okazuje się, że była ona ostatnią osobą, która widziała Zosię żywą. Florystka początkowo pomaga w poszukiwaniach, ale gdy ciało dziecka zostaje odnalezione na tym samym cmentarzu, gdzie pochowano Amadeusza, staje się główną podejrzaną."
Na samym początku chcę rozwiać wszystkie Wasze wątpliwości. A mianowicie nie czytałam 2 tomu książki pani Bondy "Tylko martwi nie kłamią", ponieważ po pierwsze jej nie mam. Po drugie jest w bibliotece, ale od 2 lat jest wypożyczona przez jedną osobę i do tej pory nieoddana.
Ale do książki.
"Florystka" ma 576 str. i według obliczeń miałam ją czytać w ciągu 2 tygodni. No niestety czytałam ją 3 tygodnie. I to nie jest wina książki, tylko moja i mojego braku czasu.
"Florystka" bardzo mi się podobała.
Autorka z każda stroną, z każdym przesłuchanym świadkiem, z każdą poszlaką porozrzucała okruszki, które dawały nowe światło na sprawę, i niewyjaśnione wydarzenia sprzed lat.
Ale nie dałam się oszukać, ponieważ ja się domyśliłam kto jest sprawcą zabójstwa Zosi - przy scenie, która dla zwykłego czytelnika, który czyta mało kryminałów może być najzwyklejszą sceną jaką czytał.
Dla mnie, osoby, która trochę na swoim koncie ma przeczytanych kryminałów to jedna scena, zdarzenie zmienia dosłownie sporo.
Fakt był moment w tej książce, że myślałam że się mylę, i autorka daje mi pstryczka w nos.
Od początku bardzo nie lubiłam komendanta Pileckiego. Na każdym kroku pokazywał jak bardzo nielubi Leny i Meyera, i za każdy razem podkładał im kłody, aby przypadkiem czegoś nie odkryli pod jego lub kogoś adresem.
Domański nie mój typ. Ciężko było mi mu zaufać - widać na przestrzeni książki.
Meyer - profiler pierwsza klasa, chociaż miał "parę" potknięć, ale na swoje szczęście wychodzi rakiem.
Ocena 8️⃣/🔟🌟.
"Hubert Meyer podczas jednego ze śledztw popełnił istotny błąd w określeniu profilu podejrzanego, dlatego zdecydował się porzucić pracę w policji. Stary przyjaciel prosi go jednak o pomoc w przesłuchaniu młodej kobiety w związku z zaginięciem jej dziewięcioletniej córki. Policjanci próbują łączyć tę sprawę z bestialskim zabójstwem 11-letniego Amadeusza, którego matka jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-10
To jest ten typ książki, którą nie wiem czy mam polecić, czy odradzić i nie mówić nikomu, że ją czytałam.
Fabuła wydaje się na samym początku, że jest ciekawa. Dwie kobiety, należące do dwóch imperiów, które ze sobą walczą, ale też mają za zadanie zmienić bieg historii kilku wszechświatów.
Red i Blue widziały się już kilkakrotnie, ale nic o sobie niewiedzą. Więc postanawiają cichaczem przed innym pisać do siebie tajne wiadomości.
Jestem ogromną fanką pisania przez bohaterów listów do siebie. Ponieważ w tych listach mogę więcej się dowiedzieć o fabule, relacjach między bohaterami, niż w normalnej wersji.
Książka napisana jest bardzo pięknym, podniosłym językiem, co momentami cieszyło moje wewnętrzne ja, ale na dłuższą metę zaczęło mnie delikatnie drażnić i miałam dosyć.
Jeśli mam się do czegoś przyczepić w tej książce, to do opisu świata. Dowiadujemy się co bohaterki mniej więcej robią, na jakie ekspozycje wyruszają. Ale zabrakło mi rozbudowania tego świata, wyjaśnienia kwestii, których ja nie rozumiem opisu tego wszystkiego.
Nawet nie wiemy, który mamy rok, tylko domyślamy się, że akcja dzieje się w dalekiej przyszłości.
Mam nadzieję, że pomimo wad jakie tu są, znajdą się czytelnicy, którym taki rodzaj literatury spodoba się bardziej i docenią jego walory.
Ocena 4/10.
To jest ten typ książki, którą nie wiem czy mam polecić, czy odradzić i nie mówić nikomu, że ją czytałam.
Fabuła wydaje się na samym początku, że jest ciekawa. Dwie kobiety, należące do dwóch imperiów, które ze sobą walczą, ale też mają za zadanie zmienić bieg historii kilku wszechświatów.
Red i Blue widziały się już kilkakrotnie, ale nic o sobie niewiedzą. Więc...
2024-03-17
"Bronisława Wajs. Po cygańsku Papusza, czyli lalka. Poetka odkryta przez Jerzego Ficowskiego i wynoszona na piedestał przez Juliana Tuwima.
Popularność, która przyniosła jej rozgłos, szybko okazała się przekleństwem. Posądzenie o zdradę plemiennego kodeksu złamało Papuszy życie. Latami żyła w odosobnieniu i pogardzie. Ostracyzm odbił się głęboko na jej zdrowiu, również psychicznym. Gdy w 1987 roku umarła, pochowano ją z dala od cygańskich mogił."
Pierwszy raz tę książkę przeczytałam 10 lat temu (2014r.), i w tamtym czasie nie zrozumiałam jej, a właściwie nie wiedziałam co czytam. Miałam wtedy totalny chaos w głowie.
Dziś natomiast sięgając po nią drugi raz mogłam zaobserwować (?), zrozumieć i przeczytać o poetce, którą chyba mało kto zna jej historię i poezję jaką pisała.
W tym reportażu oprócz informacji, które zebrała autorka, wplecione są fragmenty pamietnika Papuszy, wspomnienia i rozmowy z Julianem Tuwimem i Jerzym Ficowskim, który to zabiegał, aby o poezji Papuszy usłyszał cały świat.
Bardzo szybko przeczytałam ten reportaż (200 str.) i co najważniejsze na samym początku dałam jej duży kredyt zaufania. I szczerze nie zawiodłam się pomimo, że parę rzeczy mi się nie podobało, ale to jest kwestia punktu widzenia.
Książkę polecam. Ocena ode mnie 7️⃣/🔟🌟.
Na koniec chcę zaznaczyć, że ta książka może, ale nie musi, być ciężko dostępna w księgarniach. Ja na szczęście wypożyczyłam z biblioteki.
"Bronisława Wajs. Po cygańsku Papusza, czyli lalka. Poetka odkryta przez Jerzego Ficowskiego i wynoszona na piedestał przez Juliana Tuwima.
Popularność, która przyniosła jej rozgłos, szybko okazała się przekleństwem. Posądzenie o zdradę plemiennego kodeksu złamało Papuszy życie. Latami żyła w odosobnieniu i pogardzie. Ostracyzm odbił się głęboko na jej zdrowiu, również...
2024-03-19
Czwarty tom o Hubercie Meyerze i nowe sprawy.
Mówiłam już nie raz, że Meyera - jako głównego bohatera bardzo lubię. Natomiast w tym tomie Meyer wydawał mi się w ogóle nieogarnięty,
Czytając 1, 3, 7, 8, 9 tom Meyera widzę jako profesjonaliście z krwi i kości w swoim fachu.
W tym tomie widziałam człowiek totalnie przemęczonego, który momentami ma chaos, nad którym nie panuje.
Z jednej strony kumple z "firmy" wciągają go w ratowaniu tyłka Domanowi, który pod koniec książki ma uratowaną d*pę - chociaż nie powiem lekko się zaskoczyłam, że tak bezboleśnie wyszło! Również, za sprawą kumpli ma wyjaśnić w niewyjaśnionych okolicznościach tajemniczej śmierci młodego chłopaka w okolicy zamku w Mosznej.
A co najważniejsze w tym tomie na jaw wychodzi, że Meyer miał syna. Ale niestety nie nacieszył się nim, ponieważ syn Meyera umiera w niewyjaśnionych okolicznościach.
Warto też zaznaczyć, że akcja dzieje się ostatniego dnia grudnia 2020r. a kończy się w połowie stycznia 2021r., czyli wtedy kiedy jest pandemia. I wtedy pierwszy raz dostaje nerwicy.
W okolicach 50 str. do ostatniej strony zastanawiałam się czy, aby na pewno p. Bonda napisała tę książkę? Bo nie wierzyłam co czytam.
Byłam ciekawa tego tomu, ale im dalej czytałam tym bardziej czułam niechęć to tego tomu.
Jeden wątek z drugim bardzo się przeplatał i w mojej głowie wychodził miszmasz i totalny chaos.
Zakończenia niestety nie kupiłam - przepraszam.
Oczywiście będę czytać 5 i 6 tom, aby dowiedzieć się co nowego czeka Meyera.
Ocena 5/10
Czwarty tom o Hubercie Meyerze i nowe sprawy.
Mówiłam już nie raz, że Meyera - jako głównego bohatera bardzo lubię. Natomiast w tym tomie Meyer wydawał mi się w ogóle nieogarnięty,
Czytając 1, 3, 7, 8, 9 tom Meyera widzę jako profesjonaliście z krwi i kości w swoim fachu.
W tym tomie widziałam człowiek totalnie przemęczonego, który momentami ma chaos, nad którym nie...
2024-03-24
"Twarze się zmieniają, dyktator zostaje ten sam...
Wszyscy stojący na naszym szlaku muszą zostać zniszczeni i starci w proch.
Obywatel Uljanow. Władimir Iljicz. Lenin.
Studium zła w jego najczystszej postaci.
Historia człowieka, który przedłożył szalone idee nad życie całych narodów.
Opowieść o drodze do bezgranicznej władzy. Drodze usłanej trupami, krwawymi pieniędzmi oraz psychopatycznym cynizmem. Drodze tajnego agenta, zdrajcy i bezwzględnego ideologa opętanego manią wielkości.
Tym razem prawda nie tylko jest bardziej przerażająca od najmakabryczniejszej fikcji.
Rewolucja potrzebuje ofiar…
Rewolucja rodzi się przez cierpienie i ból."
Książka opowiada o Leninie. A co najważniejsze narratorem jest sam Lenin.
I moje pytanie brzmi: po co ta książka powstała? Przecież jest tyle książek o życiu Lenina.
Jeśli kogoś interesuje życie w carskiej Rosji i powstaniu partii bolszewickiej przez Lenina, to są inne źródła, które siedzą w tym temacie.
Każdy kto interesuje się Leninem i jego życiem to wie kim on był.
Był człowiekiem, który ciągle siedział w kieszeni matki, pomimo, że był przywódcą partii bolszewickiej i był twórcą komunizmu w Rosji.
Również był człowiekiem, który na swoich rękach miał miliony ludzkich istnień, czy to prawdziwych czy zmyślonych.
To dzięki jego brutalnej polityce w całej Rosji i nie tylko śmierci poniosło miliony ludzi w wyniku wielkiego głodu, łagrach czy obozach pracy.
I ja cały czas zadaje pytanie: po co ta książka powstała? Dlaczego autor o nim napisał?
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora i nie ostatnie.
Ocena 2️⃣/🔟🌟.
"Twarze się zmieniają, dyktator zostaje ten sam...
Wszyscy stojący na naszym szlaku muszą zostać zniszczeni i starci w proch.
Obywatel Uljanow. Władimir Iljicz. Lenin.
Studium zła w jego najczystszej postaci.
Historia człowieka, który przedłożył szalone idee nad życie całych narodów.
Opowieść o drodze do bezgranicznej władzy. Drodze usłanej trupami, krwawymi pieniędzmi oraz...
2024-03-08
2024-01-31
2024-01-24
2024-01-23
2024-01-22
2024-01-13
Kolejny tom o Hubercie Meyerze, ale... z zakończeniem otwartym.
Jak zapewne wiecie bardzo lubię Meyera, i jego niecodzienne metody pracy, oraz pchanie się w problemy, z których ciężko, ale obronną ręką wychodzi.
W tym tomie mało brakowało, a nasz profiler wąchałby kwiatki od spodu. Ponieważ był tam gdzie nie powinno go być z niepotrzebną osobą.
Ale do meritum. Jeśli mam się do czegoś przyczepić w tym tomie, to tylko do jednego. A mianowicie do przegadanej historii.
Pierwsza połowa to było jedno wielkie mielenie historii. Mało akcji.
Druga połowa była trochę lepsza, ale też czuć było chaos. Dużo było zapychaczy fabuły. Jeśli chodzi o epilog, to muszę się przyznać, że mnie zainteresował.
Ocena 3/10🌟.
Kolejny tom o Hubercie Meyerze, ale... z zakończeniem otwartym.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak zapewne wiecie bardzo lubię Meyera, i jego niecodzienne metody pracy, oraz pchanie się w problemy, z których ciężko, ale obronną ręką wychodzi.
W tym tomie mało brakowało, a nasz profiler wąchałby kwiatki od spodu. Ponieważ był tam gdzie nie powinno go być z niepotrzebną osobą.
Ale do meritum. Jeśli mam się...