Demon i mroczna toń
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Tytuł oryginału:
- The Devil and the Dark Water (2020)
- Wydawnictwo:
- Albatros
- Data wydania:
- 2021-10-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-10-01
- Liczba stron:
- 509
- Czas czytania
- 8 godz. 29 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788382154719
- Tłumacz:
- Jacek Żuławnik
MIĘKKA OPRAWA, SKRZYDEŁKA
*
Zbrodnie na pełnym morzu.
Niezwykły duet detektywów.
Demon, który być może nie istnieje.
Rok 1634. Z Batawii wyrusza do Amsterdamu siedem statków należących do Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Na pokładzie jednego z nich, Saardama, płyną znamienici pasażerowie: gubernator kolonii, jego żona i córka oraz… kochanka. A także słynny detektyw Samuel Pipps i oddany mu uczeń Arent Hayes. Zanim „Saardam” wypływa w morze, trędowaty w porcie wieści mu zły koniec – statek nie dotrze do celu. Wyjaśnienie, o jakiego rodzaju zagrożenie chodzi – o czyjeś świadome działanie czy siły nieczyste – spada na Hayesa, ponieważ jego mistrz, oskarżony o niesprecyzowaną zbrodnię, jest zamknięty w celi.
A tymczasem szybko się okazuje, że słów trędowatego nie można zlekceważyć. Na statku dzieją się zatrważające rzeczy. I niezależnie od tego, czy są wymierzone w konkretne osoby, czy mają związek z tajemniczym ładunkiem, nagromadzone na pokładzie zło jest tak ogromne, że przed pasażerami i załogą stoi pewne widmo katastrofy.
*
Nowa śmiała powieść autora kryminalnej zagadki z książki Siedem śmierci Evelyn Hardcastle.
Demon i mroczna toń nadaje nowy wymiar duetom detektywistycznym w stylu Holmesa i Watsona! Spodziewajcie się trzymającego w napięciu horroru z siłami nadprzyrodzonymi, podejrzeń o tajemny kult i paranormalnej zagadki rozgrywającej się na środku bezkresnego oceanu!
Morderstwo na pełnym morzu.
Niezwykły duet detektywów.
Demon, który być może wcale nie istnieje.
Rok 1624. Samuel Pipps, największy detektyw swoich czasów, musi zostać dowieziony na proces za zbrodnię, której choć nie jest to takie pewne nie popełnił. Podróżuje z nim Arent Hayes, uczeń i wierny przyjaciel, który zamierza zrobić wszystko, by udowodnić jego niewinność. Gdy tylko statek wyrusza z portu, zaczyna prześladować go zły omen. Zły omen albo bardzo konkretny demon. Po pokładzie krąży trędowaty, który umarł dwa razy. Na żaglach zaczynają pojawiać się tajemnicze znaki. Ktoś zaczyna mordować trzodę. Aby przebłagać mroczne wody oceanu, troje pasażerów zostaje skazanych na śmierć. W tym Pipps. Tylko Hayes może podjąć się rozwiązania zagadki działającego na okręcie demona. Zagadki, która sięga daleko w przeszłość i łączy wszystkich pasażerów statku. I wszystkich może kosztować życie.
► Przygotujcie się ta książka zmrozi wam krew w żyłach i rozsadzi umysł! Daily Express
Wielbiciele zagadek niemożliwych do rozwiązania z pewnością nie chcieliby przegapić tej książki! Wybitny kryminał! ◄ Publishers Weekly
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 1 353
- 1 316
- 387
- 150
- 45
- 32
- 27
- 27
- 25
- 25
OPINIE i DYSKUSJE
„Demon i Mroczna toń” jest drugą książką autorstwa Stuarta Turtona po „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” którą dane mi było przeczytać. Sięgnąłem po nią zupełnie świadomie ponieważ miałem w pamięci klimat pierwszej książki, pomysł intrygi i styl pisania autora. Nie bez wpływu była dosyć wysoka ocena na LC i pochlebne komentarze.
Jak więc wypadła „Demon i Mroczna toń”? Są tu elementy, które lubię:
- Kryminał osadzony w realiach historycznych (tu epoki kolonialnej),
- akcja rozgrywająca się na statku Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, który ze względu na daleką podróż przez ocean oraz zagnieżdżenie się w nim demona od początku skazany jest na katastrofę chyba że ktoś sprytny temu zapobiegnie
- ciekawe i intrygujące postacie ulokowane w mrocznej marynistycznej fabule
Więc czułem się bardzo dobrze z tą fabułą ale niestety tylko do połowy książki. Pierwsza część książki intryguje, wciąga, staramy się jako czytelnik śledzić uważnie akcję , łączyć ze sobą wątki, ale w pewnym momencie już jest tego za dużo i zbyt nużąco.
Czym dłużej nad tym myśle tym bardziej dochodzę do przekonania że przyczyna leży po stronie braku wyraźnego głównego bohatera tej książki, jest nim niby Arent „detektyw” , ale jego mało charyzmatyczna i mdła postać (na przestrzeni całej książki) po prostu ginie wśród pozostałych. Swoje też dołożyły, do negatywnego odbioru książki, rozwleczone jednostajne opisy ( w tym powtarzający się motyw chodzenia po statku i wypytywania niechętnej do współpracy załogi) oraz nawarstwienie przeróżnych wątków które przestały naprowadzać czytelnika na rozwiązanie i zaczęły nużyć. Dorzucony motyw romansu wypada tu mało przekonująco i na siłę.
Jako kryminał książka wypada poprawnie, chociażby ze względu na oryginalny pomysł fabuły. Czyta się w miarę dobrze, ale tak jak napisałem wyżej druga połowa książki mocno mnie nużyła (nie miałem przyjemności z czytania). Przy „Siedem śmierci…” ta pozycja wypada dosyć blado, przeczytać i zapomnieć.
Ostatnio miałem okazję przeczytać książkę w podobnym klimacie „Na wodach północy” i szczerze (z ręką na sercu) bardziej polecam właśnie tę pozycję niż „Demona i Mroczną toń” , gdzie miałem uczucie rozczarowania i niedosytu.
„Demon i Mroczna toń” jest drugą książką autorstwa Stuarta Turtona po „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” którą dane mi było przeczytać. Sięgnąłem po nią zupełnie świadomie ponieważ miałem w pamięci klimat pierwszej książki, pomysł intrygi i styl pisania autora. Nie bez wpływu była dosyć wysoka ocena na LC i pochlebne komentarze.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak więc wypadła „Demon i Mroczna toń”? Są...
Bardzo spodobał mi się klimat powieści. Lubię kryminały, lubię czasy wielkich okrętów i piratów, lubię tematykę okultyzmu (bardzo spodobał mi się Lovecraft) a tu dostałam połączenie wszystkich tych obszarów. Sama zagadka jest mroczna i wciągająca, autor prawie do końca trzyma nas w niepewności, czy okropieństwa mające miejsce na statku są dziełem człowieka? Czy sił wyższych - demonów i ich wyznawców. Główni bohaterowie są ciekawi, nie są zbyt płascy, ale Ci poboczni, najbliżsi dla głównej pary mogliby być nieco lepiej rozwinięci. Moim małym zarzutem jest też zakończenie. Z jednej strony można się go domyślić, z końcem pojawia się coraz więcej wskazówek, z drugiej nie jest takie oczywiste i parę rzeczy jest zaskakujące. I z jednej strony mi się podobało, z drugiej czuję niedosyt lekki, ale nie mogę odjąć autorowi tego, że naprawdę wciągnęłam się w historię i bawiłam się świetnie. Wywołała we mnie zamierzone odczucia- ciekawość, niepokój i chęć poznania w końcu prawdy.
Bardzo spodobał mi się klimat powieści. Lubię kryminały, lubię czasy wielkich okrętów i piratów, lubię tematykę okultyzmu (bardzo spodobał mi się Lovecraft) a tu dostałam połączenie wszystkich tych obszarów. Sama zagadka jest mroczna i wciągająca, autor prawie do końca trzyma nas w niepewności, czy okropieństwa mające miejsce na statku są dziełem człowieka? Czy sił wyższych...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toStuart Turton zyskał moją dozgonną przychylność swoją pierwszą książką: „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”. Jeśli nie znacie, a lubicie tajemnice, nieco dreszczyku, zagadkę z nutą szalonej fantastyki, to serdecznie polecam.
A teraz zasadnicze pytanie, czy Turtonowi udało się to powtórzyć? Światotwórczo na pewno, bo dopracowanie szczegółów, wielowymiarowość postaci, z którymi mamy do czynienia i duszna atmosfera na Indiamanie, którym bohaterowie płyną na pewno stanowi świetne tło. Dla mnie morskie historie mają wyjątkowe miejsce w sercu i nie inaczej podeszłam do tej historii. Czy się zawiodłam? Chyba nie, choć zakończenie nie było wymarzonym, ale rozwiązanie zagadki wyszło nader interesująco.
Dostajemy tu świetnie poprowadzoną historię z dreszczykiem, która zaczyna się od klątwy rzuconej przez trędowatego, który nie ma języka. Jednakże gubernator, który sowicie opłacił podróż Saardamem i nie zamierza z niej rezygnować, nawet jeśli Stary Tom, demon, z którym kiedyś miał do czynienia, będzie próbował wszystko zniszczyć.
Do samego końca zastanawiałam się, jak to wszystko poskleja się do kupy i to była naprawdę świetna zabawa. Zwłaszcza, że wielu postaciom można było przypisać winę za to, co dzieje się na indiamanie.
Stuart Turton zyskał moją dozgonną przychylność swoją pierwszą książką: „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle”. Jeśli nie znacie, a lubicie tajemnice, nieco dreszczyku, zagadkę z nutą szalonej fantastyki, to serdecznie polecam.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toA teraz zasadnicze pytanie, czy Turtonowi udało się to powtórzyć? Światotwórczo na pewno, bo dopracowanie szczegółów, wielowymiarowość postaci, z...
Czytało mi się tę powieść przyjemniej niż poprzednią książkę autora - "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle". Mamy tutaj bardziej linearną i trzymającą się kupy fabułę. Człowiek jest w stanie ogarniać postacie i wątki w trakcie czytania bez szczególnego wysiłku, co nie miało miejsca w poprzedniej powieści.
Sama historia jest ciekawa, zakończenie zaskakujące i skłaniające do przemyśleń, bohaterowie ciekawi i nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejną książę Turtona, która już w tym roku.
Czytało mi się tę powieść przyjemniej niż poprzednią książkę autora - "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle". Mamy tutaj bardziej linearną i trzymającą się kupy fabułę. Człowiek jest w stanie ogarniać postacie i wątki w trakcie czytania bez szczególnego wysiłku, co nie miało miejsca w poprzedniej powieści.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSama historia jest ciekawa, zakończenie zaskakujące i skłaniające do...
Spoiler bez kontekstu: evil św. Mikołaj. Kto przeczytał do końca, ten wie.
Gdyby ktoś chciał mi wmówić, że nie ma w „Demonie i mrocznej toni” inspiracji Sherlockiem – nie uwierzyłabym. Moim zdaniem duch angielskiego detektywa unosi się nad tą książką tak, że nie sposób go w końcu nie dostrzec. W końcu, bo w trakcie czytania książki może i jest niewyraźny, jakby brakowało mu Rutinoscorbinu, zamazany przez odmienną epokę, inne realia, ale gdy już się pozna całość… Uważam jednak, że promowanie książki tym podobieństwem to nieporozumienie. O wiele bardziej zatopiłabym się w dusznej atmosferze mroku i tajemnicy, gdybym nie przypominała sobie w przypadkowych momentach tekstów z polecajek i nie próbowała wszystkiego racjonalizować jak mój brytolski idol z dzieciństwa. Poza tym: „Demon i mroczna toń nadaje nowy wymiar duetom detektywistycznym w stylu Holmesa i Watsona!” – to jest zwyczajny spoiler. No, ale ja tak mam, że jak nie mam czego w książce krytykować, to patrzę na wątpliwe strategie promocyjne.
No bo co tu krytykować? Bawiłam się podczas tej przygody bardzo dobrze, atmosfera jest kapitalna, postacie są zbudowane świetnie (Arent dodatkowo fizycznie całkiem nieźle – hehe, bo Turton lubił to podkreślać),pozorne wielowątkowość i chaos zmierzają ku jednemu finałowi, dziwne porównania powtarzane co kilka stron bardzo mi przypadły do gustu, a autor jest tak samoświadomy, że wszystkie swoje niedociągnięcia wskazał w zakończeniu i jeszcze stwierdził, że były zamierzone i koniec tematu. Nie mogę nawet skrytykować, że fabuła spięła się tak, a nie inaczej, że pod koniec było może za szybko, bo jaki ma znaczenie taki procencik wobec całości podczas której bawiłam się przeważnie doskonale? Intrygę można było przewidzieć, owszem, ale nie ze stuprocentową pewnością. To było super. Wymyślanie alternatywnych zakończeń było super. Jest dalej, bo nie zrezygnowałam z tej części zabawy po lekturze. Ciekawam bardzo, która z kombinacji była zakończeniem w pierwotnej formie powieści, autor twierdzi przecież, że inna…
Ogółem – dobra, przyjemna rozrywka bez niedociągnięć, które mogą czytelnika frustrować. Nawet może wzbudzić głębsze refleksje, jak ktoś jest na to otwarty.
Bujam się w Arencie, ale moim ulubionym bohaterem jest Saardam.
Ukłon w stronę pana Kowalika od audiobooka, bo do każdej postaci dostosowywał głos, czasem tylko Sara i Creisije się ze sobą zlewały.
Spoiler bez kontekstu: evil św. Mikołaj. Kto przeczytał do końca, ten wie.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toGdyby ktoś chciał mi wmówić, że nie ma w „Demonie i mrocznej toni” inspiracji Sherlockiem – nie uwierzyłabym. Moim zdaniem duch angielskiego detektywa unosi się nad tą książką tak, że nie sposób go w końcu nie dostrzec. W końcu, bo w trakcie czytania książki może i jest niewyraźny, jakby brakowało mu...
Mroczny klimat na środku oceanu, stare wierzenia i bohaterowie wyciągnięci jak z Sherlocka Holmesa. Chociaż historia ta nie przebiła mojej miłości do "Siedmiu śmierci Evelyn Hardcastle" to myślę, że mogę śmiało stwierdzić, że Stuart Turton wbił się do czołówki moich ulubionych autorów i nie mogę się doczekać aż jego nowa powieść zostanie wydana w Polsce.
Mroczny klimat na środku oceanu, stare wierzenia i bohaterowie wyciągnięci jak z Sherlocka Holmesa. Chociaż historia ta nie przebiła mojej miłości do "Siedmiu śmierci Evelyn Hardcastle" to myślę, że mogę śmiało stwierdzić, że Stuart Turton wbił się do czołówki moich ulubionych autorów i nie mogę się doczekać aż jego nowa powieść zostanie wydana w Polsce.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPo przeczytaniu „Siedmiu śmierci Evelyn Hardcastle” z wielką chęcią sięgnęłam po kolejną książkę autora. Początek był wręcz okropnie nudny, do ok. 120-150 strony (z 480 stron na czytniku) nic się nie działo i można było zasnąć podczas czytania. Mało też z niej rozumiałam, występowało za dużo postaci, imion, nazwisk.
Po tych 150 stronach książka wciągnęła mnie niesamowicie, zrobiło się ciekawie, szybko się ją czytało, chciałam wiedzieć co będzie dalej.
Jednak po dotarciu na wyspę (prawie pod koniec książki) zrobiło się znowu jakoś niefajnie, znowu zaczęło mi się dłużyć i ciągnąć. Zakończenie i wyjaśnienie całej intrygi jakoś spłyciło dla mnie to wszystko. Wolałabym chyba, żeby była jednak to sprawka sił nadprzyrodzonych.
Jednakże nie przewidziałam kompletnie czyja to była wina. Historia praktycznie nie ma zakończenia, zostaje urwana, chciałabym też dowiedzieć się co dalej z Arentem i Sarą. Oceniam ją na 8, chociaż to taka lekko zawyżona ocena. Trochę finalnie zmęczyła mnie ta książka, chyba po prostu za długo to wszystko trwało.
Po przeczytaniu „Siedmiu śmierci Evelyn Hardcastle” z wielką chęcią sięgnęłam po kolejną książkę autora. Początek był wręcz okropnie nudny, do ok. 120-150 strony (z 480 stron na czytniku) nic się nie działo i można było zasnąć podczas czytania. Mało też z niej rozumiałam, występowało za dużo postaci, imion, nazwisk.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPo tych 150 stronach książka wciągnęła mnie niesamowicie,...
Świetna :)
Świetna :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDużo bardziej przypadła mi do gustu książka siedem śmierci Evelyn hardcastle. Bardzo dużo postaci, łatwo się pogubić w fabule.
Dużo bardziej przypadła mi do gustu książka siedem śmierci Evelyn hardcastle. Bardzo dużo postaci, łatwo się pogubić w fabule.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTa książka ma dużo elementów, które z założenie powinny mi się podobać, które lubię - rok 1634, historia w stylu Holmesa, akcja rozgrywa się na statku, którego podróż od samego początku była naznaczona pechem i tajemnicą - i w sumie fajnie, ale jednak trochę mnie finalnie zmęczyła. Chyba po prostu za długo to wszystko trwało.
Podobnie miałam w sumie z poprzednią książką autora - "Siedem śmierci Evelyn Harcastle".
Niby fajnie, ale jednak nie jest to mój hit.
Ta książka ma dużo elementów, które z założenie powinny mi się podobać, które lubię - rok 1634, historia w stylu Holmesa, akcja rozgrywa się na statku, którego podróż od samego początku była naznaczona pechem i tajemnicą - i w sumie fajnie, ale jednak trochę mnie finalnie zmęczyła. Chyba po prostu za długo to wszystko trwało.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPodobnie miałam w sumie z poprzednią książką...