Ostateczne rozwiązania. Ludobójcy i ich dzieło
- Kategoria:
- reportaż
- Wydawnictwo:
- Agora
- Data wydania:
- 2022-02-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2022-02-23
- Liczba stron:
- 632
- Czas czytania
- 10 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788326837692
- Tagi:
- ludobójstwo historia polityka eksterminacja
Zanim Rafał Lemkin w czasie Zagłady ukuł termin genocide, „ludobójstwo”, eksterminacja całych grup społecznych była w ogólnie przyjętej opinii prawników i rządzących suwerennym prawem władz każdego kraju.
„Farmer ma prawo wytępić swoje stado. Jeśli próbujesz mu w tym przeszkodzić, naruszasz cudzą własność”. Konstanty Gebert śledzi historię ludobójstw ostatnich 120 lat, od wymordowania przez cesarskie Niemcy rdzennych mieszkańców Namibii, przez dokonane przez Turków ludobójstwo Ormian, zbrodnie popełnione w Kambodży Czerwonych Khmerów oraz w Rwandzie i w b. Jugosławii, aż po dokonujące się dzisiaj w Chinach wyniszczanie Ujgurów. Pyta o ich źródła i konsekwencje oraz o to, czy i jak możemy je powstrzymać, by hasło „Nigdy więcej” nie było pustym frazesem.
Czy książka o ludobójstwie może być zajmująca? Bezstronna? Jednoznaczna? Krzepiąca, choć niezostawiająca złudzeń? Przystępna, nawet sprawcza? Jeśli tak, to taka właśnie jest ta książka.
Prof. Joanna Tokarska-Bakir, Uniwersytet Warszawski i Polska Akademia Nauk
Ta niezwykła książka jest próbą odpowiedzi na pytania, które stawiali sobie myśliciele tej miary co Rafał Lemkin, Hannah Arendt czy Zygmunt Bauman. Gebert stawia i dokumentuje tezę, że Zagłada nie była w historii Europy i świata aktem jednorazowym i wyjątkowym. Jego przemyślenia skłaniają do zadumy nad tym, co sprawia, że normalni ludzie stają się jej sprawcami. I dlaczego immanentne zło zyskuje w oczach sprawców rangę moralnej wartości.
Prof. Adam Daniel Rotfeld, Uniwersytet Warszawski
Konstanty Gebert w sposób niezwykle erudycyjny przypomina, że masowy mord towarzyszy człowiekowi przynajmniej od rzezi antycznej Troi. Ale w ludobójstwie nie chodzi o przyjemność mordowania. Jest ono, na zgubę naszych sumień, drogą ku koślawej i zbrodniczej przebudowie świata. To ludzie ludziom gotują ten los, a okrzyk „Nigdy więcej” może być traktowany jak okrutna drwina. Lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy umieją się przejmować losem bliźnich.
Paweł Smoleński, „Gazeta Wyborcza”
Konstanty Gebert
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 695
- 148
- 65
- 20
- 13
- 11
- 10
- 9
- 5
- 4
Cytaty
Jest po prostu naiwnością sądzić, że +świat coś zrobi+, zanim zostaną naruszone najskrajniejsze granice jego odporności moralnej. Długa jest...
RozwińMantra +Nigdy więcej+ już dawno przestała działać (....) +Nigdy więcej+ znaczy tylko tyle, że nigdy więcej Niemcy nie będą zabijać Żydów w E...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Do książki „Ostateczne rozwiązania…” mam mieszane odczucia. Z jednej strony jest to pozycja bardzo interesująca i wnikliwa. Porusza bardzo istotny temat jakim są ludobójstwa i skupia się na tych największych. Z drugiej strony, gdy pochłaniałem kolejne rozdziały mam wrażenie, że do tej wspaniałej książki zakradł się chaos – ale o tym później. Książka zaczyna się od przybliżenia czytelnikowi od osoby Rafała Lemkina i samej genezy terminu „ludobójstwo” – jako eksterminacja całych grup społecznych. Następnie Gebert przedstawia historię ludobójstw. I tak dowiadujemy się wielu informacji o wymordowaniu przez Niemców rdzennych mieszkańców Namibii, o wymordowaniu Ormian przez Turków, a także o morderstwach w Kambodży Czerwonych Khmerów. Autor też nie pominął masakr w Rwandzie, w byłej Jugosławii czy o obozach reedukacyjnych dla Ujgurów w Chinach. Przy każdym z tych ludobójstw Gebert przedstawia ich genere i stara się w jak najlepszy sposób przedstawić całą sytuację. Autor także przedstawia ludobójstwo Żydów i Romów podczas II wojny światowej jednak czyni to dosyć pobieżnie. Gebert skupia się także nad samymi katami i przedstawia ich motywacje: często ideologiczne ale równie często materiale. W niektórych przypadkach zwykli ludzie staja się potworami zdolnymi do okrutnych rzeczy. Jednym z największych problemów narodów jest samo przyznanie się do zbrodni na grupie etnicznej. Ten problem istnieje w Turcji czy w Czechach. W każdym z tych ludobójstw dopuszczano się okrucieństwa z wykorzystaniem sprzętu, który był pod ręką: czyli karabinów w II wojnie światowej, motyk czy maczet w Afryce. Niestety pomysłowość ludzi nie zna granic.
„Ostateczne rozwiązania…” to książka bardzo obszerna, w przemyślany sposób przedstawiająca największe ludobójstwa jakie miały miejsce na świecie. Autor wprost bombarduje czytelnika informacjami odnosząc się do źródeł bądź wspomnień osób, które te rzezie przeżyły. Co jest istotne o niektórych z tych wydarzeń wiedziałem bardzo mało. Sposób przedstawienia całej tej wiedzy jest bardzo przystępny co jest na plus. Jednak w drugiej połowie książki według mnie pojawił się chaos. Późniejsze rozdziały są bardziej chaotyczne i przez to traciłem komfort czytania. Dla mnie ciekawostką była obecność z ramienia ONZ Tadeusza Mazowieckiego w Bośni. Po tym co wyczytałem w tej książce szacunek dla jego osoby wzrósł. „Ostateczne rozwiązania…” to świetna książka przybliżająca czytelnikowi masakry w ostatnim stuleciu. Po jej lekturze stwierdzenie „nigdy więcej” ma całkiem inny wydźwięk.
Do książki „Ostateczne rozwiązania…” mam mieszane odczucia. Z jednej strony jest to pozycja bardzo interesująca i wnikliwa. Porusza bardzo istotny temat jakim są ludobójstwa i skupia się na tych największych. Z drugiej strony, gdy pochłaniałem kolejne rozdziały mam wrażenie, że do tej wspaniałej książki zakradł się chaos – ale o tym później. Książka zaczyna się od...
więcej Pokaż mimo toRozdział o Szoa rewelacyjny. Wręcz idealny.
Niestety z pozostałymi było słabiej - nie są tak pogłębione, są bardziej chaotyczne, a przy tym pisane są w znacznie gorszym stylu.
Rozumiem, że Zagłada jest w znacznej mierze czymś nieporównywalnym, ale wielokrotne przypominanie o tym, gdy mowa była o innych ludobójstwach odebrałam jako umniejszanie im - "mój ból jest większy niż twój. Liczba tych porównań w pewnym momencie stała się nieznośna.
Rozdział o Szoa rewelacyjny. Wręcz idealny.
więcej Pokaż mimo toNiestety z pozostałymi było słabiej - nie są tak pogłębione, są bardziej chaotyczne, a przy tym pisane są w znacznie gorszym stylu.
Rozumiem, że Zagłada jest w znacznej mierze czymś nieporównywalnym, ale wielokrotne przypominanie o tym, gdy mowa była o innych ludobójstwach odebrałam jako umniejszanie im - "mój ból jest większy...
a więc chodziłeś do szkoły
kilka lat
wymądrzyłeś się pięknie
i samochodem tatusia
chcesz zajechać daleko
w niektórych miejscach
to nic nie znaczy
kręci cię etniczny jazz
bo jesteś super
tak jak stereo za 5 kawałków
szanujesz czarnuchów
a slumsy mają swój urok
Czas na ciekawszą podróż
dobry dezodorant nie pomoże
szykuj się , słonko...
Wakacje w Kambodży
to też życie dzieciaku
wakacje w Kambodży
nie zapomnij zabrać żony
poznasz co to praca
z lufą u skroni
miskę ryżu pochłoniesz z apetytem
będąc wieczorną zabawką dla żołnierzy
a jeśli jednak umrzesz z głodu
twoja czaszka to świetna piłka
Twoje wakacje w Kambodży
moc obowiązkowych atrakcji
wakacje w Kambodży
gdzie slumsy też maja urok
Holiday in Cambodia DEAD KENNEDYS
Czy mógłbyś? mogłabyś? ...oczywiście ,że nie ...ja też nie....nigdy....a się dzieje. Cholernie dziwne....
a więc chodziłeś do szkoły
więcej Pokaż mimo tokilka lat
wymądrzyłeś się pięknie
i samochodem tatusia
chcesz zajechać daleko
w niektórych miejscach
to nic nie znaczy
kręci cię etniczny jazz
bo jesteś super
tak jak stereo za 5 kawałków
szanujesz czarnuchów
a slumsy mają swój urok
Czas na ciekawszą podróż
dobry dezodorant nie pomoże
szykuj się , słonko...
Wakacje w Kambodży
to też życie...
Arcyważna, znakomicie napisana, dogłębnie i mądrze. Autor nie tylko docieka istoty ludobójstwa analizując największe zbrodnie XIX i XX wieku, ale także wskazuje, że odpowiedzialność za większość z nich należy przypisać nie tylko tym nacjom, które bezpośrednio uwikłane są w konflikt, ale także - coraz częściej - krajom ościennym, a nawet społeczności międzynarodowej.
Niezwykle interesujący i nieznany mi wcześniej jest wątek udziału Tadeusza Mazowieckiego w pracach ONZ w czasie ludobójstwa w Bośni. Poruszająca jest także analiza odpowiedzialności mocarstw kolonialnych za powtarzające się zbrodnie ludobójstwa w Rwandzie.
Najbardziej wstrząsająca jest jednak świadomość, że swoją obojętnością niejako wspieramy ludobójców za każdym razem, kiedy nie stać nas na protest. Nietrudno odnaleźć analogię w dzisiejszym świecie, kiedy milczymy o tym co dzieje się na granicy z Białorusią, kiedy mordowani są cywile w Ukrainie i kiedy toną uchodźcy w Morzu Śródziemnym...
Arcyważna, znakomicie napisana, dogłębnie i mądrze. Autor nie tylko docieka istoty ludobójstwa analizując największe zbrodnie XIX i XX wieku, ale także wskazuje, że odpowiedzialność za większość z nich należy przypisać nie tylko tym nacjom, które bezpośrednio uwikłane są w konflikt, ale także - coraz częściej - krajom ościennym, a nawet społeczności...
więcej Pokaż mimo toCzy w ogóle można w jakiś sposób oceniać taką książkę.....podoba się czy nie....5 gwiazdek czy 10....?
Te wszystkie wydarzenia to prawda co jest tragicznym obliczem ludzkości.
Każdy rozdział przybliża do wyjaśnienia dlaczego, z jakich powodów i co potem.
Spory dysonans poznawczy ponieważ o ludobójstwie można napisać w sposób przystępny,pięknym językiem .
Treść baarrdzo ciężka.Zostawia ślad w głowie i na duszy.Czy dla wszystkich - zdecydowanie nie czy polecam - oczywiście że tak.
Czy w ogóle można w jakiś sposób oceniać taką książkę.....podoba się czy nie....5 gwiazdek czy 10....?
więcej Pokaż mimo toTe wszystkie wydarzenia to prawda co jest tragicznym obliczem ludzkości.
Każdy rozdział przybliża do wyjaśnienia dlaczego, z jakich powodów i co potem.
Spory dysonans poznawczy ponieważ o ludobójstwie można napisać w sposób przystępny,pięknym językiem .
Treść baarrdzo...
Książka jest długa, dokładna, naszpikowana szczegółami... przy tej ilości informacji trudno nie odpływać myślami niekiedy ;) Z tego powodu nie dałbym max oceny ale ciężko też dać mniej, bo to jest naprawdę kawał ważnej i poważnej treści... I znów szkoda, że wielu ludzi po nią nie sięgnie ze względu na objętość...
O ile o rzezi Ormian wiedziałem niewiele, o holokauście sporo, o masakrze Herero prawie nic, więc ciężko by mi było ocenić zawartość tych informacji w książce, tak np. masakra w Rwandzie opisana jest bardzo dobrze, tzn. jej tło wyjaśnione jest bardzo dobrze i dokładnie, lepiej nawet niż w książce, którą czytałem tylko o niej!
Aha, bo książka mówi konkretnie o zagadnieniu ludobójstwa i co to właściwie znaczy (kiedy eksterminacja jest ludobójstwem, a kiedy nie),wszystkie te wyżej wymienione zbrodnie (i jeszcze kilka innych) są opisane w kontekście ludobójstwa - a to jest też znowu trochę inny kontekst niż kiedy czytałem o nich wcześniej.
I książka nie stanowi tylko suchego opisu faktów ale są też właśnie rozważania i spojrzenie na zbrodnie w konkretnym kontekście. Np. taki cytat (trochę długi jest ten pierwszy ale czuję taką potrzebę):
"Ludobójcą nie powoduje przyjemność z zadawanego cierpienia, lecz wizja skutku, jaki się dzięki temu cierpieniu osiągnie. Samo zaś cierpienie jest efektem ubocznym właśnie, którego przedłużanie niczemu nie służy; przeciwnie, może ono opóźniać osiągnięcie pożądanego efektu końcowego.
Co więcej, czynności niezbędne dla osiągnięcia tego efektu mogą nie tylko nie sprawiać sprawcom przyjemności, ale być dla nich wręcz przykre. Opisani w książce amerykańskiego historyka Christophera Browninga "Zwykli ludzie" członkowie batalionu 101 niemieckiej policji rezerwowej w okupowanej Polsce zrazu nie tylko nie odczuwali żadnej przyjemności z mordowania Żydów, ale wręcz było to dla nich bardzo dokuczliwe. Wielu czuło wyrzuty sumienia, wszystkim zaś doskwierały niezwykle niedogodne warunki pracy. Niezależnie od tego, jak dobrze byłyby zorganizowane łapanki i egzekucje, w których uczestniczyli, ofiary sprawiały trudności: czasem usiłowały uciec, wyrywały się, krzyczały, błagały o litość, a z reguły nie dostosowywały się do warunków zadania.
Szły za wolno, potykały się, nie słuchały poleceń czy wręcz utrudniały, świadomie lub nie, ich realizację. Co więcej, samo wykonanie egzekucji sprawiało trudności: nawet kiedy już strzelcy nauczyli się zachowania stosownej odległości od ofiary oraz kierowania luf pod odpowiednim kątem, nie sposób było uniknąć zbryzgania krwią i mózgiem rozstrzeliwanych. Tego strzelania było po prostu za wiele. Na domiar złego na Lubelszczyźnie latem 1942 r. warunki sanitarne były niedobre i często nie było nawet gdzie się porządnie umyć. A wszak policjanci tego batalionu nie byli twardą, wyszkoloną i zahartowaną kadrą morderców, jak np. członkowie Einsatzgruppen SS. To byli zwykli ludzie z Hamburga, często żonaci, dzieciaci i w niemal średnim już wieku, których wzięto do policji, bo do regularnej armii już się nie bardzo nadawali – a co dopiero do elity SS. Niektórzy z nich wierzyli w słuszność celu: w świat, w którym aryjskim nordykom nie będzie już zagrażało „podstępne żydostwo”. Inni po prostu byli zdania, że nie można pozostawić brudnej roboty innym. I tylko nieliczni z czasem nabrali upodobania w swojej robocie czy wręcz ją dla przyjemności wykonywali. Większość robiła jedynie to, co trzeba, bo tak trzeba.
Jak na ludzi moralnych przystało.
Nie inaczej było z hutyjskimi bojówkarzami z maczetami, którzy podczas sześciu zaledwie tygodni, wiosną 1994 r. w Rwandzie, wymordowali 800 tysięcy Tutsich oraz zapewne tysiące Hutu, którzy usiłowali pomóc ofiarom, a przynajmniej nie stać się sami mordercami. W swoich książkach o rwandyjskim ludobójstwie francuski dziennikarz Jean Hatzfeld opisał swoje z nimi rozmowy. Opowiadali mu, jak wszyscy hutyjscy mężczyźni z wioski, na rozkaz sołtysa i pod bacznym okiem posterunkowego, szli z maczetami w ręku „do roboty” rąbać ludzi. Ale ludzie nie chcieli dać się zarąbać: uciekali, ukrywali się, bili się – a nawet, gdy się udawało ich osaczyć, to zarąbanie człowieka na śmierć to po prostu ciężka fizyczna praca. Człowiek to duże zwierzę. Niemcy mieli broń palną; Rwanda była zbyt biedna, by tak wyposażyć hutyjskich bojówkarzy.
Owszem, niektórym sprawiały przyjemność tortury czy gwałty, jakimi urozmaicali sobie czasami monotonię mordu, a wszyscy cieszyli się trochę z przedmiotów zabranych zamordowanym – choć marny był to dorobek. Na rwandyjskiej wsi nie było pozłacanych naczyń z Aleppo czy mieszków guldenów wyrwanych antwerpskim mieszczanom. Trochę więcej pociechy było z krów zabranych Tutsim, którzy je hodowali i uwielbiali. Nigdy wcześniej w Rwandzie nikt nie trzymał tak wysokobiałkowej diety; niektórzy się od tego nawet pochorowali. Ale jak mi powiedział w Kigali zwolniony z więzienia po kilkunastoletniej odsiadce ludobójca Jean-Damascène T., „szło się do roboty na cały dzień i wracało się resztkami sił. Nogi bolały od biegania, ręce od rąbania. Ja to bym nawet wolał nie chodzić, ale przecież nie zostawię sąsiadów w potrzebie”. No i sołtys patrzy, kogo nie ma. Poważny człowiek nie uchyla się od spełnienia obowiązku, którego odeń oczekuje jego państwo, jego społeczność, jego sąsiedzi – i do którego każdy przykłada rękę lub, jak w tym przypadku, maczetę. A obowiązek wymaga poświęceń."
(pdf.str.70-71)
Albo taki (nawet nie przytaczam kontekstu, bo nie o to chodzi):
"Ale nawet gdy już nie ma kogo ani po co mordować, a najbardziej widoczne ślady nieobecności zostaną zatarte, pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia najważniejsza: jak będziemy rozmawiać o tym, czego żeśmy nie zrobili?
(...)
Ale jak mamy o tym, czego żeśmy nie zrobili, mówić publicznie? Oficjalnie? Przecież nie tak, jak prywatnie, między nami, bo by wyszło, że to my, a nie oni, jesteśmy grabieżcami i mordercami, a oni się co najwyżej tylko bronili – a przecież wiemy od samego początku, że było dokładnie odwrotnie. Nie możemy więc publicznie mówić, jak było, bo by było, że było tak, jak było – a przecież nie tak było, bo być nie mogło. Potrzebna jest nowa historia."
(pdf.str.231-232)
Kolejny cytat, to jakby oczywistość... ale ponieważ nie dla wszystkich, to nigdy dość przytaczania:
"Docieramy tu do samego sedna problemu z rasizmem. Jego konsekwencje są zawsze niemoralne i społecznie szkodliwe, a jeśli pozwolić mu się rozwijać – nieuchronnie zbrodnicze. Rasiści, nawet jeśli czasem uznają, że choć w części tak jest w istocie, uzasadniają to obiektywną koniecznością przeciwdziałania – jeszcze bardziej, w ich mniemaniu, szkodliwemu – mieszaniu ras. Rzecz w tym jednak, że rasy czyste istnieć mogą w psychologii jako toksyczny fantazmat, albo w socjologii jako społeczne jego konsekwencje – ale nie w biologii. Żadna biologiczna definicja odrębnych ludzkich ras nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością. "
(pdf.str.522)
I jeszcze jeden podsumowujący tak wiele:
"Tak łatwo jest dokonać ludobójstwa. Wystarczy przekonać swoich, że ich los się poprawi, gdy pozbędą się obcych. Prawdziwa próba przychodzi, gdy obcy nie zechcą się wynieść. Wtedy trzeba zabijać. "
(pdf.str.617)
- ogólnie takie mam przemyślenie (po tej książce, ale w sumie też nie nowe),że ludzie są jednak mimo wszystko z natury dobrzy... ale głupi, tzn. łatwi do zmanipulowania... I... choć może już o tym przy okazji jakiejś innej książki pisałem: jeszcze mogę zrozumieć że w latach 30 XX. wieku ludzie nie wiedzieli do czego doprowadzi ich poparcie Hitlera, ale jak dzisiaj czytam komentarze w stylu: "Trzeba (...) oczyścić całą Europę z brudasów, asfaltów, LGBT i zydów, wtedy sytuacja ulegnie diametralnej poprawie." (fragment autentycznego komentarza, z resztą nie na temat, na który ostatnio natrafiłem na cda.pl...),to naprawdę wszystko opada, nie tylko ręce, w ubolewaniu nad poziomem intelektualnym takiego komentującego. Nawet mnie nie bulwersuje takie zdanie, tylko i jedynie to jak... mało inteligentnym można być żyjąc w XXI. wieku w Europie...
Na koniec taki cytat, którego końcówka jednak najbardziej utknęła mi w pamięci z całej książki. Ostatnie dwa zdania byłyby nawet zabawne, gdyby nie były takie smutne:
"Tym bardziej że ze sprawcami, inaczej niż z ofiarami, potrafimy sobie poradzić: mamy od tego stosowne paragrafy kodeksów karnych oraz Konwencję – i krzepiące przesłanie „Nigdy więcej”. Powstało w sposób zrozumiały tuż po wojnie w izraelskich kibucach, spopularyzowały je znakomite plakaty Zbigniewa Kai (1955) czy Johna Heartfielda (1959),wybrzmiało jako puenta szwedzkiego filmu dokumentalnego "Mein Kampf" Erwina Leisera (1961),stanęło gigantycznymi literami na ruinach Westerplatte (1966),krzyczy w pięciu językach nad urną z prochami ofiar w Dachau (1967) i stało się zawołaniem faszyzującej Żydowskiej Ligi Obrony rabina Meira Kahane (1968). A potem była Kambodża, Rwanda, Bośnia. Przypomnijmy, że podsumowując swoje doświadczenia w tym ostatnim kraju, amerykański dziennikarz David Rieff napisał: „Po Sarajewie, po Srebrenicy wiemy już, co znaczy »Nigdy więcej«. Znaczy, że nigdy więcej Niemcy nie będą zabijać Żydów podczas II wojny światowej. Nic więcej nie znaczy”."
(pdf.str.315)
(czytana/słuchana: 15-21.02.2024)
5/5 [8/10]
Książka jest długa, dokładna, naszpikowana szczegółami... przy tej ilości informacji trudno nie odpływać myślami niekiedy ;) Z tego powodu nie dałbym max oceny ale ciężko też dać mniej, bo to jest naprawdę kawał ważnej i poważnej treści... I znów szkoda, że wielu ludzi po nią nie sięgnie ze względu na objętość...
więcej Pokaż mimo toO ile o rzezi Ormian wiedziałem niewiele, o holokauście...
Sądziłem, że będzie coś o współczesnym ludobójstwie w Gazie, ale nie: a szkoda, ponieważ temat aktualny.
Poza tym, książka przegadana, pełna niepotrzebnych i zaciemniających szczegółów historycznych, geograficznych, etc. Wydaje się że współcześni autorzy otrzymują wynagrodzenie proporcjonalne do liczby wierszy?
Sądziłem, że będzie coś o współczesnym ludobójstwie w Gazie, ale nie: a szkoda, ponieważ temat aktualny.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPoza tym, książka przegadana, pełna niepotrzebnych i zaciemniających szczegółów historycznych, geograficznych, etc. Wydaje się że współcześni autorzy otrzymują wynagrodzenie proporcjonalne do liczby wierszy?
Uświadamia, że prawo niekoniecznie oznacza sprawiedliwość, że sprawiedliwość strony w "konflikcie" rozumieją inaczej, że każda strona ma swoje argumenty i racje (które na logikę, racjonalnie rozpatrywane mają sens) – swoje "prawdy".
Że zbrodnia na ludzkości to co innego niż ludobójstwo.
Że czasem człowiek się wstydzi, że jest człowiekiem.
Uświadamia, że prawo niekoniecznie oznacza sprawiedliwość, że sprawiedliwość strony w "konflikcie" rozumieją inaczej, że każda strona ma swoje argumenty i racje (które na logikę, racjonalnie rozpatrywane mają sens) – swoje "prawdy".
Pokaż mimo toŻe zbrodnia na ludzkości to co innego niż ludobójstwo.
Że czasem człowiek się wstydzi, że jest człowiekiem.
Jest to bardzo wstrząsająca pozycja, a zarazem kompleksowa wiwisekcja największych zbrodni w XX wieku, dokonywanych przez ludzi na ludziach. Duży szacunek za rzetelnie wykonaną pracę i mnóstwo przemyśleń - porusza bardzo wiele aspektów. My, czytelnicy, możemy mieć jedynie nadzieję, że hasło "nigdy więcej" nie będzie pustym frazesem, jednak szanse są znikome.
Malutki minus za potraktowanie po macoszemu i małe rozwinięcie genezy konfliktu w Bośni.
Jest to bardzo wstrząsająca pozycja, a zarazem kompleksowa wiwisekcja największych zbrodni w XX wieku, dokonywanych przez ludzi na ludziach. Duży szacunek za rzetelnie wykonaną pracę i mnóstwo przemyśleń - porusza bardzo wiele aspektów. My, czytelnicy, możemy mieć jedynie nadzieję, że hasło "nigdy więcej" nie będzie pustym frazesem, jednak szanse są znikome.
więcej Pokaż mimo toMalutki minus...
wiedza, erudycja i lekkie pióro....
wiedza, erudycja i lekkie pióro....
Pokaż mimo to