Nie mówcie, że nie mamy niczego
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Do Not Say We Have Nothing
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2017-10-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-10-26
- Data 1. wydania:
- 2016-10-11
- Liczba stron:
- 584
- Czas czytania
- 9 godz. 44 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308064245
- Tłumacz:
- Łukasz Małecki
- Tagi:
- Chiny emigracja literatura kanadyjska Mao Zedong poszukiwanie prawdy przemoc relacje rodzinne rodzina saga śmierć w rodzinie terror totalitaryzm ucieczka wspomnienia
- Inne
Nominowana do Nagrody Bookera powieść kanadyjskiej pisarki, której talent zachwycił samą Alice Munro.
„Ojciec opuścił nas dwukrotnie w ciągu jednego roku. Po raz pierwszy, aby zakończyć swoje małżeństwo, i po raz drugi, gdy odebrał sobie życie”. Przyczyny rodzinnej tragedii, która stała się udziałem Marie Jiang, sięgają głęboko w przeszłość, a o ich odkryciu zadecyduje przypadek.
Marie, nauczycielka matematyki w Vancouver, pochodzi z rodziny chińskich emigrantów. Wiele faktów z życia swoich bliskich pozna jednak dopiero dzięki obcej osobie – studentce z Pekinu, która uciekła do Kanady po masakrze na placu Tiananmen. Dowie się między innymi, że ojciec był studentem konserwatorium w Szanghaju. Dlaczego nigdy jej o tym nie opowiedział? Dlaczego w ich domu nie było fortepianu, na którym ponoć grał po mistrzowsku? Rodzinna historia, którą Marie powoli składa z okruchów wspomnień i świadectw różnych osób, okazuje się być kłębkiem skomplikowanych relacji uczuciowych i wielu dramatów, rozgrywających się w cieniu, ale i w bezpośrednim następstwie, totalitarnej polityki Mao Zedonga.
Epicka i liryczna, zbudowana kunsztownie niczym sonaty Bacha, które pobrzmiewają na wielu jej stronach, melancholijna i pełna humoru oraz ciepła powieść Madeleine Thien jest uważana za jedno z najważniejszych wydarzeń 2016 roku.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Bach przygrywa rewolucji
Nie trzeba być znawcą dziejów literatury, aby zauważyć, że wybitna proza bardzo często oplata się wokół przełomowych wydarzeń historycznych. Niektóre znamy z bezpośrednich relacji, niektóre tylko jako złożone z wyobrażeń wariacje. Dla Chin, podobnie zresztą jak dla połowy świata, druga połowa XX wieku okazała się prawdziwie rewolucyjna, dlatego też, zgodnie z powyższym twierdzeniem, do dziś rezonuje w literaturze – czasami przepuszczona przez filtry fantastyki naukowej, jak w świetnym cyklu „Wspomnienia o przeszłości Ziemi” Cixina Liu, czasami zaś spleciona z melodramatem, jak w „Nie mówcie, że nie mamy niczego” Madeleine Thien.
Zdaję sobie sprawę, moi drodzy Państwo, że „melodramat” nie jest gatunkiem, który u każdego budzi pozytywne skojarzenia. Nic zresztą dziwnego, bo jego kanoniczna forma zakłada sentymentalizm, a ten, nieodpowiednio oprawiony, może rozsadzić każdą narrację. Melodramat jednak to także wielkie emocje z romantyczną miłością na czele splecione z fabułą opartą o tragedię – a to połączenie w odpowiednich rękach stanowi idealne narzędzie do wzruszania czytelników.
W „Nie mówcie, że nie mamy niczego” Thien skupia się na opisaniu losów pewnej rodziny na tle chińskiej rewolucji kulturalnej z lat 1966-76 i protestów na placu Tianmen. To najściślejszy rdzeń opowieści, wokół którego kanadyjska pisarka tworzy, używając najróżniejszych literackich technik. Bodaj najważniejszą jest zamknięcie tego trzonu wewnątrz szkatułki otwieranej po kilkudziesięciu latach przez dzieci niegdysiejszych bohaterów – od samego początku wiadomo, jaki będzie wynik wszystkich opisanych zawirowań, a powieść skupia się wokół prób zrozumienia przeszłości; używając języka typowego dla tekstu można stwierdzić, że Thien postanowiła przeprowadzić klasyczny matematyczny dowód: ostateczne twierdzenie stanowi otwarcie, a esencją jest proces dochodzenia do niego.
A proces ten bez wątpienia warto obserwować, bo w powieści mieszają się dziesiątki motywów i wątków: od wielkiej muzyki, która stanowi formę ucieczki i zakazanego owocu dla wszystkich niemal bohaterów – bo tutaj każdy na czymś gra – przez potężne zawirowania polityczne dobitnie ilustrujące słuszność ludowych porzekadeł o tym, że łaska pańska na pstrym koniu jeździ, aż do pojawiających się niespodziewanie miłości i zdrad. Wszystko to jednak ubrane jest w szeroki ideowy kontekst. „Nie mówcie, że nie mamy niczego” to literacki wyraz filozoficznego przekonania nie tylko o istnieniu sił historycznych, ale także o ich nieodwołalności i niemożności ich odparcia; w życia kilku zupełnie zwykłych ludzi wkraczają nagle moce, które z dnia na dzień zmieniają wszelkie układy odniesienia: tych i tych suit już nie można grać, ta i ten okazują się zdrajcami rewolucji, mimo że z całej siły starali się trzymać od niej z daleka – może w tym tkwił ich błąd?, a tego za nic już nie wolno kochać, bo gotów poświęcić wszystko dla kariery i pociągnąć najbliższych do upadku. Tematy te od lat (czytać: stuleci) stanowią rusztowania zaangażowanych powieści i można głośno powiedzieć, że Thien niczego nowego nie odkrywa, ale godnie kontynuuje wyjątkowo chlubną tradycję klasycznej prozy społeczno-historycznej.
Ciekawym doświadczeniem z całą pewnością jest obcowanie z językiem „Nie mówcie, że nie mamy niczego”, choć, muszę przyznać, mój osąd jest w tej sprawie mocno skrzywiony z jednego prostego powodu – uwielbiam czytać o muzyce. A w powieści fragmentów poświęconych tej dziedzinie sztuki jest całe mnóstwo (liczba porównywalna do tej z wydanego niedawno „Zgiełku czasu”, a przecież powieść Barnesa była całkowicie poświęcona Szostakowiczowi). Co ciekawe nie wszystkie pełnią tylko i wyłącznie rolę afektywną; obcowanie z muzyką często staje się dla Thien wyjściem do snucia rozbudowanych refleksji skupionych wokół czasu i cykliczności, które stanowią bardzo ważny temat całej powieści. Innym nietypowym elementem języka „Nie mówcie, że nie mamy niczego”, szczególnie dla polskiego (czy nawet europejskiego) czytelnika, jest częste odwoływanie się do semantyki chińskiego pisma. Thien udaje się złapać wyjątkową perspektywę: część bohaterów używa go na co dzień, niektórzy natomiast stykają się z nim sporadycznie, dzięki czemu ich myśli wokół znaczenia i splatania znaków znacząco się od siebie różnią. Ostatnią rzeczą, bez której języka powieści by nie było, jest melancholia przebijająca z każdego niemal zdania – podczas lektury można odnieść wrażenie, że wszystkich bohaterów dręczy ćmiący, delikatny ból po utracie czegoś, czego nie sposób określić, tęsknota niemożliwa do zaspokojenia; Thien co jakiś czas używa kąśliwego poczucia Wielkiej Matki Nóż, aby rozładować skrzepy owej melancholii, ale jej szarej obecności nie sposób nie zauważyć.
„Nie mówcie, że nie mamy niczego” to rewelacyjna powieść, której miłośnicy zaangażowanej i poważnej literatury nie mogą przeoczyć. Madeleine Thien udowadnia, że miażdżące żarna historii wciąż opisywać można w sposób świeży i ciekawy, a przy tym poruszający – jej tekst to udany powrót do fundamentów literatury.
Bartosz Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 1 487
- 398
- 122
- 29
- 21
- 11
- 11
- 11
- 10
- 10
OPINIE i DYSKUSJE
Wyjątkowo, jak na mnie, nie wystawiam oceny.
Po prostu nie chcę dalej zanurzać się w przytłaczająco-wstrząsająco-sentymentalno-dusznej atmosferze powieści, w jej szkatułkowej konstrukcji i przewidywalnej historii.
Znudziły mnie powtarzające się co i rusz: "blady cień smutku", "rozbite serce", "wszechogarniająca, mdląca cisza", "poranny szelest otwieranych tornistrów', "sekretne, nierozpoznane części duszy", "Gęste niebieskie powietrze przypominało papier.", "irracjonalny strach, że jej palce rozbiją się w drobne kawałki" itd.itp. Znużyły ciągłe depresyjne stany, w których bohaterowie chcą zniknąć, zagubić się, wtopić w tło, ogłuchnać, rozproszyć, wykreślić się ze słów i odciąć od dźwięków.
Oczywiście rewolucja kulturalna w Chinach i jej ofiary mają prawo do naszej pamięci. Konfrontacja wysublimowanej sztuki Zachodu (Bach, Beethoven),wysokiej kultury i tradycji chińskiej z opresyjnymi akcjami chińskich towarzyszy Mao - będą zawsze dobrym tematem na powieść, są wstrząsające i nie powinny być zapomniane. Ale, w tym przypadku, atmosfera tej powieści była zbyt ciężka jak na moje skołatane serce.
Nie przeczytałam.
Wyjątkowo, jak na mnie, nie wystawiam oceny.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPo prostu nie chcę dalej zanurzać się w przytłaczająco-wstrząsająco-sentymentalno-dusznej atmosferze powieści, w jej szkatułkowej konstrukcji i przewidywalnej historii.
Znudziły mnie powtarzające się co i rusz: "blady cień smutku", "rozbite serce", "wszechogarniająca, mdląca cisza", "poranny szelest otwieranych tornistrów',...
Wyjątkowo trudna, lecz zarazem niezwykła powieść. Trudna jednocześnie na gruncie samej opowiadanej historii - pełnej bólu, życiowych zawirowań i niespełnionych marzeń, jak i w samym czytelniczym odbiorze, bowiem wymaga dużych pokładów uwagi i skupienia, aby nie pogubić się we wszystkich wątkach i liniach czasowych. Rzeczywiście początek był dla mnie wielkim wyzwaniem, już miałam zniechęcona porzucić lekturę, gdy wreszcie wyczułam jej rytm i już nie mogłam pozostawić jej niedokończonej. Pomimo początkowych trudności, które odjęły dwie gwiazdki z mojej oceny, powieść stanowi wyjątkową literacką partyturę.
Wyjątkowo trudna, lecz zarazem niezwykła powieść. Trudna jednocześnie na gruncie samej opowiadanej historii - pełnej bólu, życiowych zawirowań i niespełnionych marzeń, jak i w samym czytelniczym odbiorze, bowiem wymaga dużych pokładów uwagi i skupienia, aby nie pogubić się we wszystkich wątkach i liniach czasowych. Rzeczywiście początek był dla mnie wielkim wyzwaniem, już...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLubię takie powieści, w których niby niewiele się dzieje, bo akcja jest tak mocno skupiona na detalach, a jednak za tymi detalami jest mnóstwo istotnych wydarzeń. Gdy do tego dodamy piękny styl Madeleine Thien, powstaje naprawdę wciągająca lektura. W rytm "Nie mówcie, że nie mamy niczego" musiałam się wkręcić, wyłapać powiązania między bohaterami, ale kiedy to nastąpiło, książkę czytało mi się świetnie. Narratorką jest Marie Jiang, mieszkająca w Kanadzie córka chińskich imigrantów, której ojciec nagle zostawia rodzinę, wyjeżdża do Azji, gdzie popełnia samobójstwo. A wkrótce potem do jej domu trafia młoda chińska (prawie) studentka, córka przyjaciela ojca, która uciekła z kraju po uczestnictwie w protestach na placu Tiananmen. Pod wpływem jej obecności Marie powoli odkrywa przeszłość zarówno swojego ojca, jak i ojca nowej znajomej. A ta przypadła na burzliwą drugą połowę XX wieku, gdy komunistyczne Chiny rozprawiały się z ludźmi, których uważały za zagrożenie. Mamy więc w tle ludzkie tragedie, burzliwe czasy oraz... dużo muzyki. Bo okazuje się, że obaj ojcowie zajmowali się muzyką i ta tematyka przewija się w książce często - dla niektórych może nawet za często, choć mi osobiście takie wątki nie przeszkadzały.
Życiorysy głównych bohaterów są tak zagmatwane, że akcja wielokrotnie zaskakuje czytelnika. Losy wielu z nich są tragiczne, ale oddają to, jak komunistyczne Chiny traktowały ludzi uznanych za "wrogów rewolucji". Akcja się rozkręca, by dojść do punktu kulminacyjnego, którym są protesty na placu Tiananmen - w fascynujący sposób przedstawione z punktu widzenia dwóch pokoleń: studentów oraz ich rodziców, którzy też sporo wycierpieli w poprzednich dekadach. Thien nie próbuje tu zapewnić czytelnikowi lekcji historii Chin, ale raczej zgłębia się w uczucia tych, którzy chcąc nie chcąc w tej historii musieli uczestniczyć. "Nie mówcie, że nie mamy niczego" to lektura, która bardzo mnie wciągnęła i naprawdę zachwyciła, bardzo polecam :).
Lubię takie powieści, w których niby niewiele się dzieje, bo akcja jest tak mocno skupiona na detalach, a jednak za tymi detalami jest mnóstwo istotnych wydarzeń. Gdy do tego dodamy piękny styl Madeleine Thien, powstaje naprawdę wciągająca lektura. W rytm "Nie mówcie, że nie mamy niczego" musiałam się wkręcić, wyłapać powiązania między bohaterami, ale kiedy to nastąpiło,...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiezbyt mnie wciągnęła, przeczytałam 60%, odłożyłam, a potem nie miałam ochoty do niej wracać, więc stwierdziłam, że nie będę.
Niezbyt mnie wciągnęła, przeczytałam 60%, odłożyłam, a potem nie miałam ochoty do niej wracać, więc stwierdziłam, że nie będę.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNapisana fajnym językiem, mnóstwo cytatów to zapamiętania, ale mniej więcej od połowy zaczęła mnie męczyć. Spodziewałam się więcej po zakończeniu, ale mimo wszystko, nie żałuję, że poświęciłam jej czas.
Napisana fajnym językiem, mnóstwo cytatów to zapamiętania, ale mniej więcej od połowy zaczęła mnie męczyć. Spodziewałam się więcej po zakończeniu, ale mimo wszystko, nie żałuję, że poświęciłam jej czas.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo było niesamowite przeżycie. Zauroczyła mnie ta powieść pod każdym względem. Była piękna ale i porażająca bólem, bezsilnością, miłością i cierpieniem. Tak jak życie tych ludzi, którzy przeżyli chwile swojej miłości, tragedii i wszelkich uczuć jakie możemy sobie wyobrazić. Umieszczenie losów bohaterów w tak trudnym miejscu i czasie, nasycenie emocjami, poprowadzenie ich do końca a jednak nie do końca...po prostu wspaniała historia pisana wspaniałym językiem. Polecam gorąco.
To było niesamowite przeżycie. Zauroczyła mnie ta powieść pod każdym względem. Była piękna ale i porażająca bólem, bezsilnością, miłością i cierpieniem. Tak jak życie tych ludzi, którzy przeżyli chwile swojej miłości, tragedii i wszelkich uczuć jakie możemy sobie wyobrazić. Umieszczenie losów bohaterów w tak trudnym miejscu i czasie, nasycenie emocjami, poprowadzenie ich do...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPiękna. Nie byłam jej pewna na początku, ale język i konstrukcja podpowiadały mi, że warto i cieszę się, że dałam jej czas. Troszkę swoją złożonością zależności rodzinnych, ilością bohaterów i intensywnością ich historii przypomina mi Marqueza. A melancholią i nieodwołalnością losu - Dostojewskiego. Chciałabym więcej.
Piękna. Nie byłam jej pewna na początku, ale język i konstrukcja podpowiadały mi, że warto i cieszę się, że dałam jej czas. Troszkę swoją złożonością zależności rodzinnych, ilością bohaterów i intensywnością ich historii przypomina mi Marqueza. A melancholią i nieodwołalnością losu - Dostojewskiego. Chciałabym więcej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZazwyczaj podczas czytania zapisuję sobie notatki na temat ważnych dla mnie fragmentów. Jednak tutaj tego nie robiłam i właściwie to nie wiem dlaczego. Chyba nie chciałam wychodzić z tej historii nawet na moment.
Książka jest pięknie napisana. Jest trudna. Czuć ciężar po przeczytaniu jej. Czuć ból tych osób, śmierć, tragiczne warunki życiowe, trudne sytuacje, politykę. Wcale nie jest to negatywne, wręcz przeciwnie, książka robi duże wrażenie i wpływa na emocje.
Opowiada o historii trójki przyjaciół, Zhuli, Kaia i Wróbla oraz ich rodzin, a także Ai-ming oraz Marie, które jak się później okazuje są dziećmi Wróbla i Kaja odpowiednio.
Książka jest gruba, bo ma prawie 600 stron, ale mam wrażenie, że każda strona tej historii jest ważna i potrzebna. Nie jest to ‚lanie wody’ i chciałabym, żeby miała jeszcze więcej!
Książka zostawia czytelnika z wieloma pytaniami, niestety jeden z głównych wątków nie zostaje rozwiązany. Myślę, że zostawia to pole dla wyobraźni.
Przyznam, że nie wiedziałam dużo o historii Chin i ta opowieść jest szokująca i prawdziwa również. Pojawia się bardzo dużo sytuacji z życia bohaterów, na które wpływ miała polityka. W skrócie mówiąc, ludzie nie mogli wybierać gdzie mieszkają, jaką mają pracę, kogo kochają, jakiej muzyki słuchają itp. Jest to bardzo dobrze pokazane w książce oraz daleko sięgające skutki dla bohaterów, gdy chcieli zrobić cokolwiek po swojemu.
Opowieść pokazuje również różnice pokoleń, ale też daje pewne spojrzenie na to dlaczego starsze osoby nie rozumieją sposobu życia młodszych, a mianowicie wpływ na to miały realia w jakich one dorastały i żyły we wczesnej dorosłości.
Pokazuje jak rzeczywistość osób z różnych pokoleń zmieniła się, ale też że historia lubi się powtarzać i niestety doświadczyli wielu podobnych tragedii.
Do tego wszystkiego, jeszcze piękne opisy muzyki, autorów, nut, instrumentów, w których można się zatopić.
Były też wątki miłości i zmysłowości, a były one tak subtelne i piękne, że można się rozpłynąć. Nie było ich wiele, ale może dzięki temu chciało się więcej.
Gdyby bohaterowie urodzili się w innym kraju/czasie/rzeczywistości ich życia mogłyby wyglądać zupełnie inaczej! Jest to ciekawy morał do przemyśleń.
Jeden cytat szczególnie przypadł mi do gustu: ‚Muszę sprawić, żebym była szczęśliwa, pomyślała. Pytanie, co to tak naprawdę szczęście?
Z biegiem czasu doszła do wniosku, że szczęście to bycie tym samym w środku i na zewnątrz’.
Zazwyczaj podczas czytania zapisuję sobie notatki na temat ważnych dla mnie fragmentów. Jednak tutaj tego nie robiłam i właściwie to nie wiem dlaczego. Chyba nie chciałam wychodzić z tej historii nawet na moment.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka jest pięknie napisana. Jest trudna. Czuć ciężar po przeczytaniu jej. Czuć ból tych osób, śmierć, tragiczne warunki życiowe, trudne sytuacje, politykę....
Nie skończyłam, nie podoba mi się, może zbyt nużąca a ja może zbyt mało wyrafinowana?
Nie skończyłam, nie podoba mi się, może zbyt nużąca a ja może zbyt mało wyrafinowana?
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to200 stron wgłąb, nadal nie wciągnęli mnie ani bohaterowie ani fabuła, a powierzchowne snobizmy o Bachu i Szostakowiczu już tylko omiatam wzrokiem, choć nie lubię tak robić. Styl który na początku wydawał mi się nieco za poetyczny, ale oryginalny i jak mi się wydaje mógłby być kluczem do tej kultury i języka, teraz mnie głównie nuży. Nie służy niczemu. Moja szczątkowa wiedza o historii Chin wystarczyła niestety bym póki co nie dowiedziała się więcej niż to co już wiem. Nic nie uruchomiło też trybu szukania tej wiedzy.... Tylko fragmenty o Kanji mi się podobają, liczyłam na więcej.
Ta powieść to wydmuszka, dużo obiecuje, prawie nic nie dowozi. Na dodatek jest plaska w budowaniu biało-czarnego świata.
Jeszcze 400 stron, niech ktoś obieca, że się mylę.
200 stron wgłąb, nadal nie wciągnęli mnie ani bohaterowie ani fabuła, a powierzchowne snobizmy o Bachu i Szostakowiczu już tylko omiatam wzrokiem, choć nie lubię tak robić. Styl który na początku wydawał mi się nieco za poetyczny, ale oryginalny i jak mi się wydaje mógłby być kluczem do tej kultury i języka, teraz mnie głównie nuży. Nie służy niczemu. Moja szczątkowa wiedza...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to