Na linii ognia. Navy SEAL na wojnie

Okładka książki Na linii ognia. Navy SEAL na wojnie James D. Horfischer, Marcus Luttrell
Okładka książki Na linii ognia. Navy SEAL na wojnie
James D. HorfischerMarcus Luttrell Wydawnictwo: Znak Literanova reportaż
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Znak Literanova
Data wydania:
2013-08-12
Data 1. wyd. pol.:
2013-08-12
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324024254
Tłumacz:
Mariusz Gądek
Tagi:
Navy Seals siły specjalne
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Piekło Afganistanu Marcus Luttrell, Patrick Robinson
Ocena 7,7
Piekło Afganis... Marcus Luttrell, Pa...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Snajper. Historia najniebezpieczniejszego snajpera w dziejach armii amerykańskiej Jim DeFelice, Chris Kyle, Scott McEwen
Ocena 7,1
Snajper. Histo... Jim DeFelice, Chris...
Okładka książki Sylvia. Agentka Mossadu Moti Kfir, Ram Oren
Ocena 6,4
Sylvia. Agentk... Moti Kfir, Ram Oren...
Okładka książki Czerwony krąg. Historia snajpera Navy SEALs i trenera najskuteczniejszych strzelców amerykańskich sił zbrojnych John David Mann, Brandon Webb
Ocena 7,7
Czerwony krąg.... John David Mann, Br...
Okładka książki Navy Seals Scott McEwen, Richard Miniter
Ocena 6,0
Navy Seals Scott McEwen, Richa...

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
103 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
162
57

Na półkach: ,

Dobre uzupełnienie "Przetrwałem Afganistan". Typowy dla tego typu literatury patos i gloryfikowanie wujka Sama może niektórych zmęczyć, ale mimo to warto sięgnąć.

Dobre uzupełnienie "Przetrwałem Afganistan". Typowy dla tego typu literatury patos i gloryfikowanie wujka Sama może niektórych zmęczyć, ale mimo to warto sięgnąć.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
444
137

Na półkach: ,

Dość ciekawa, ale bardzo jednowymiarowa i "czarno-biała" książka. Bóg, honor, ojczyzna, braterstwo... Dużo słów z tak wysokiej półki. Sealsi to twardzi ludzie robiący niebezpieczne rzeczy, żeby ratować kraj w odległych miejscach świata. Zwykle jest trudno i ryzykownie, czasem ponoszą straty, ale nie przejmują się tym, bo to ich służba. Ani słowa o collateral damage, czy omyłkowych atakach na niewinnych ludzi. W tym opisie są tak kryształowi i bohaterscy, że autor trochę traci wiarygodność. Gdyby był trochę bardziej wyważony, byłby autentyczniejszy. A tak, zostaje w większości propaganda.

Dość ciekawa, ale bardzo jednowymiarowa i "czarno-biała" książka. Bóg, honor, ojczyzna, braterstwo... Dużo słów z tak wysokiej półki. Sealsi to twardzi ludzie robiący niebezpieczne rzeczy, żeby ratować kraj w odległych miejscach świata. Zwykle jest trudno i ryzykownie, czasem ponoszą straty, ale nie przejmują się tym, bo to ich służba. Ani słowa o collateral damage, czy...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
3
3

Na półkach: ,

Ciekawa pozycja zwłaszcza po "Przeżyłem Afganistan", szybko i dobrze się czytało, ciekawe wątki.

Ciekawa pozycja zwłaszcza po "Przeżyłem Afganistan", szybko i dobrze się czytało, ciekawe wątki.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1008
242

Na półkach: ,

"Foki" na wojnie

Navy SEALs to elita elit wśród amerykańskich wojsk. To ich działaniom poświęcona jest całkiem spora ilość książek i filmów z kultowym "Komando Foki" na czele.
Marcus Luttrell jako jedyny przeżył operację " Czerwone skrzydło", w której zginęło 3 jego współtowarzyszy oraz 16 żołnierzy, którzy mieli ich wydostać z pułapki wśród gór Afganistanu. Opisał to w "Przetrwałem Afganistan". "Na linii ognia" opisuje dalszą służbę Marcusa i jego losy po odejściu z wojska.



"Foki" nie pierwszy raz pojawiają się na moim blogu. Był już Chris Kyle i album "Elitarni". "Na linii ognia" jest mocno powiązane z tymi pozycjami - Luttrell miał okazję spotkać się z Kyle'm i opis tego spotkania wraz ze skróconą wersją jego historii ma swoje miejsce w książce. Autor opisuje również swoje zmagania w Ar-Ramadi, które są kontynuacją działań Team Three, którego członkiem był Chris. Prezentuje on akcje bojowe, ale również opowiada o działaniach mających na celu zmianę sytuacji ludności cywilnej. Ar-Ramadi po kilku latach wojny jest zrujnowane. Mieszkańcy, którzy jeszcze pozostali, mają już dość buntowników z Al-Kaidy i pomimo pewnej niechęci do Amerykanów postanawiają z nimi współpracować. Jest to spory kawałek pierwszej ("Jak walczymy") z trzech części książki.

Druga część nosi tytuł "Jak żyjemy" i Luttrell opisuje w niej swoje losy po nieco niechcianym odejściu z wojska. Jego stan zdrowia nie pozwalał mu na czynną walkę, a ponadto wkrótce miała się ukazać książka "Przetrwałem Afganistan" i Marynarka, choć wysunęła pomysł jej napisania, nie chciała aby Marcus był aktywnym operatorem "Fok" w tym momencie. W tej części jest także coś o czym rzadko się wspomina w aspekcie żołnierzy, a w szczególności operatorów sił specjalnych - historie żon komandosów, opowiedziane przez nie same. Nazwane tutaj "Królowymi wojowników" opisują trudy życia rodzinnego, gdy mąż większą część roku spędza na ćwiczeniach lub akcjach, o których nie może nic powiedzieć i bez gwarancji, że z nich wróci.

"Jak umieramy" to najbardziej emocjonalny element książki. Przez całą historię były żołnierz podkreśla, że więzy między SEALsami są niezwykle mocne, nawet silniejsze niż rodzinne, ale dopiero tutaj można się o tym przekonać. Śmierć jednego z operatorów pokazała, jak wspierają oni członków rodzin poległych. Niezwykły konwój z rzeczami zmarłego, liczna obecność na pogrzebie i wszelka pomoc jaką są w stanie udzielić.

Książkę czyta się szybko, opisy walk są bardzo dobrze poprowadzone i pozwalają na choć częściowe poczucie atmosfery działań bojowych. Mam tylko wrażenie, że czasami autor chciał się wytłumaczyć, za to że to on a nie jego koledzy przeżył walkę z Talibami - bardzo często do tego wracał i w pewnym momencie było to lekko irytujące. Jednak plus należy się za przedstawienie drugiej strony medalu i historii ludzi, którzy prowadzili jego poszukiwania.

Jak zawsze ciekawym dodatkiem są zdjęcia - jest na nich autor i jego koledzy z zespołu oraz między innymi piloci z pułku "Night Stalkers" i oddziału CSAR.

Podsumowując - "Na linii ognia" to nie tylko książka wojenna, lecz również hołd dla wszystkich żołnierzy z oddziału "Fok" i innych rodzajów wojsk. Dodatkowo interesujący opis środowiska ludzi, którzy dzień po dniu chcą być lepsi. Bo przecież "jedyny łatwy dzień był wczoraj".

http://czytalski.pl

"Foki" na wojnie

Navy SEALs to elita elit wśród amerykańskich wojsk. To ich działaniom poświęcona jest całkiem spora ilość książek i filmów z kultowym "Komando Foki" na czele.
Marcus Luttrell jako jedyny przeżył operację " Czerwone skrzydło", w której zginęło 3 jego współtowarzyszy oraz 16 żołnierzy, którzy mieli ich wydostać z pułapki wśród gór Afganistanu. Opisał to w...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
788
670

Na półkach:

Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. (J15, 13)

Kiedy zaszedłem do biblioteki, by odebrać zamówioną dla córki książkę, wzrok mój padł na inną okładkę, której szata graficzna skojarzyła mi się z prześwietnym filmem Helikopter w ogniu (Black Hawk Down, 2001). No i pomyślałem, że choć mam stertę zaległych lektur na półce, głupio by było wyjść niczego dla siebie nie wziąwszy. W ten właśnie sposób trafiła do mnie książka Marcusa Luttrekka i Jamesa D. Hornfischera Na linii ognia. Navy SEAL na wojnie, którą zabrałem ze sobą nie patrząc nawet na notki na okładce i mając nadzieję na dobrą powieść wojenną.




Marc Luttrell urodzony w 1975 roku, w latach 1999-2007 służył w United States Navy SEALs, gdzie był znany pod przydomkami Southern Boy i The One. Przeszedł wyjątkowo trudne szkolenie, jako jedyny przeżył niefortunną operację Red Wings w Afganistanie i brał udział w bitwie o Ramadi w trakcie operacji Iraqi Freedom. Karierę wojskową zakończył jako Hospital Corpsman First Class odznaczony Navy Cross i Purple Heart. Na polecenie dowództwa (wspólnie z z pisarzem i ghostwriterem Patrickiem Robinsonem) napisał książkę Przetrwałem Afganistan (Lone Survivor: The Eyewitness Account of Operation Redwing and the Lost Heroes of SEAL Team 10),która miała przekazać Amerykanom prawdziwy obraz operacji Czerwone Skrzydła, wokół której, głównie z powodu wcześniejszego utajnienia, narosło wiele rozbieżnych legend. Książka odniosła sukces i w 2013 doczekała się ekranizacji jako Ocalony (Lone Survivor) z Markiem Wahlbergiem w roli głównej. Idąc za ciosem Luttrell, tym razem we współpracy z pisarzem, agentem literackim i historykiem marynarki Jamesem D. Hornfischerem, napisał Na Linii ognia.

Początek lektury nie należał do najbardziej udanych. Musiałem pożegnać się z oczekiwaniem jeśli nie powieści, to powieściowego stylu. Luttrell, być może ze względu na swą skromność, nie pozuje na bohatera, nie opowiada kto ile razy wystrzelił i do kogo strzelano. Owszem, takie momenty też występują, ale wtedy, gdy opis dotyczy działań pojedynczych żołnierzy. Gdy opisywane są działania zespołu, bohaterem jest drużyna, team, pluton. Język suchy, pozbawiony chwytów mających budować napięcie czy plastyczne obrazy, sprawia, że czytelnik wyobraża sobie sytuację bojową nie jako film przygodowy, ale raczej jak zapis z kamery umiejscowionej w helikopterze lub samolocie wsparcia. Dokładny, jednoznaczny, ale płaski i pozbawiony wykrzykników. Nie można jednak powiedzieć, iż pozbawiony emocjonalnego rażenia, które nabiera niesamowitej siły, gdy próbujemy sobie siebie wyobrazić w takich jak opisane sytuacjach. Nie tylko na polu walki, nie tylko na ćwiczeniach, ale również w szpitalach i na pogrzebach.

Wielką trudnością, przynajmniej na początku, jest przestawienie się na perspektywę SEALsa. Większości polskich odbiorców, jak świadczą o tym niektóre recenzje, wygląda to na peany pod adresem Navy SEAL i propagandę sławiącą armię amerykańską. By prawidłowo odebrać tę książkę musimy sobie najpierw uświadomić, że jest to perspektywa zasadniczo dla Polaka obca, przynajmniej od czasów po Sobieskim. Operator Navy SEAL to coś na kształt husarza czy żołnierza rzymskiego legionu. To nie poborowy idący na rzeź w zwartej masie bezimiennego mięsa, ale zawodowiec świadomy swej indywidualnej wyjątkowości i wartości oraz potęgi państwa, którego interesów broni, a które jest dla niego symbolem dobra i cywilizacji. No i magia imperium. Coś, co już od wieków jest Polakom obce, a co w historii niewielu narodom było dane. By zrozumieć tę opowieść, by dotrzeć do zawartej w niej prawdy, trzeba stać się na chwilę najbardziej elitarnym żołnierzem najpotężniejszego państwa świata, który nie jest szkolony na wypadek wojny, ale do wojny, która nigdy nie ustaje. Do wojny o interesy imperium. Oczywiście wcale nie jest powiedziane, że nie ma lepszych komandosów na świecie ani państwa silniejszego, ale też nie jest powiedziane, że są. Chodzi o wewnętrzne przekonanie, do którego jakieś podstawy trzeba jednak mieć, choć nie muszą być ona na pewno prawdziwe.

Wielce wymowne są tytuły trzech głównych części książki – Jak walczymy, Jak żyjemy, Jak umieramy. I nie mniej ważna jest ich kolejność. Odzwierciedlają prawdę obcą większości żołnierzy na świecie – komandos Navy SEAL nie rodzi się, by bronić pokoju ani strzec granic. Jest stworzony do wojny.

Najtrudniejszą rzeczą w życiu SEALsa nie jest wcale konieczność walki, ale jej brak.

Większości normalnych ludzi trudno jest to zrozumieć. W Polsce od dawna wojsko było i jest sposobem na lepsze życie. Tak było przed wojną, choć wtedy jeszcze odsetek zaangażowanych patriotów był w armii dość wysoki, tak było po wojnie i tak jest teraz. W USA żołnierz, nawet taki jak SEALsi, na którego szkolenie wydano fortunę, nie zarabia dużo w porównaniu do cywila. Oczywiście jest lepiej sytuowany niż bezrobotny czy pracujący na czarno robotnik rolny, ale jest to sytuacja zasadniczo odmienna od naszej, polskiej. W Polsce zawodowy wojskowy zarabia więcej niż większość obywateli naszego kraju i to nawet wtedy, gdy bierzemy pod uwagę tylko tych legalnie zatrudnionych. W USA pójście do wojska od czasów II Wojny Światowej permanentnie oznacza realne prawdopodobieństwo trafienia na taki czy inny front. U nas, przynajmniej do niedawna, było ono zerowe. W USA każde pokolenie ma swoją wojnę, ma swoich weteranów. U nas mamy już praktycznie tylko nielicznych weteranów cudzych wojen, bo ci z naszych dobiegają już setki i niedługo wymrą. USA jest ciągle w stanie wojny, tylko wrogowie się zmieniają. Polska od wieków już nie prowadziła wojny w obronie swych interesów, co najwyżej w obronie swego terytorium oraz istnienia, a to kompletnie odmienne rodzaje wojen, odmienne nastawienie i odmienne doświadczenia. W USA istnieje ciągłość kombatancka. Braterstwo broni jednoczy weteranów wszystkich wojen w jedną wielką społeczność. Podporządkowaną swoistej fali pokoleń, ale spójną i moralnie jednolitą – walczyliśmy za Amerykę! U nas kolejne generacje mundurowych są wrogami – żołnierze września i żołnierze wyklęci, komuniści, teraz znów postkomuniści. By w pełni zrozumieć Na linii ognia, trzeba na chwilę oderwać się od naszych realiów i historii, a potem spróbować wcielić się w Amerykanina.

Oczywiście tak odmienny sposób patrzenia na rzeczywistość budzi i w trakcie lektury, i po, wiele refleksji. W pewnym sensie prawdziwy SEALs jest jak Roch Kowalski z Potopu. Nie zastanawia się nad celem wojny ani nad innymi filozoficzno-moralnymi pierdołami. Od myślenia jest zwierzchność, a on od zabijania. Co oczywiście nie przeszkadza w byciu zaangażowanym, przepełnionym wiarą w Boga chrześcijaninem. A tu już znowu zahaczamy o Polskę.

Po Szóste - Nie zabijaj! A jednak książkę będącą pochwałą wojny, w której USA na podstawie sfałszowanych pretekstów, a więc z pogwałceniem kardynalnych praw boskich i międzynarodowych, najechały suwerenne państwo, wydała oficyna o wyraźnie katolickich korzeniach, a główna postać opowieści, niczym nie różniąca się od żołnierza rzymskiego, brytyjskiego czy rosyjskiego imperium z czasów ich świetności, również przepełniona jest duchem chrześcijańskim. Daje do myślenia.

Z jednej strony wierzy w Boga i Dekalog, a z drugiej sam przyznaje:

Wojna jest jak narkotyk. Nic nie daje tak potężnego kopa adrenaliny...

I wcale nie chodzi tu o jakieś ograniczenie umysłowe, gdyż autor daje liczne dowody zarówno swej bystrości jak i umiejętności analizy procesów społecznych i historycznych. Bardzo mi się spodobały choćby celne spostrzeżenia na temat ewolucji układu władza – wojsko – społeczeństwo w historii USA czy relacji między wspierającym środowiskiem, lub jego brakiem, a prawdopodobieństwem wystąpienia objawów stresu pourazowego w podobnych realiach pola walki.

Wracając do porównań z Potopem, to oczywiście w innych aspektach, takich jak odwaga, poświęcenie, zaangażowanie i wojskowy profesjonalizm, każdy SEALs jawi się jako skrzyżowanie Wołodyjowskiego z Kmicicem. Niestety, również w tym aspekcie, iż nie zastanawiają się, czy w istocie walczą w interesie Boga, Honoru i Ojczyzny, czy też w interesie bogaczy, którzy chcą być jeszcze bogatsi. Ludzi, którzy patriotycznych haseł mają pełne gęby, ale w głębi duszy mają je za nic i nigdy sami na wojnę nie pójdą ani nie poślą na nią swoich dzieci.

Wbrew pozorom, warstwa stricte wojenna zawiera nie tylko liczne, jak to się mówi w reklamach, zapierające dech w piersiach momenty, ale także sporo ciekawostek, jak choćby system polowej identyfikacji rannego, gdy z braku oświetlenia lub innych przyczyn nie można dokonać rozpoznania wzrokowego. Uderza też odwaga w ujęciu tego, co na wojnie, zwłaszcza w nowoczesnej, zwycięskiej armii, znacznie powszechniejsze niż śmierć – kalectwa w następstwie odniesionych ran. Temat w naszej literaturze chętnie marginalizowany, może z tego względu, że łatwiej się odważyć na „piękną” szybką śmierć za ojczyznę, niż na kalectwo do końca życia.

Mocną stroną są wątki końcowe, poświęcone żonom SEALsów i akcjom wspierania kombatantów. Tu również widać przepaść między podejściem made in Poland i made in USA. Gdyby w Polsce była akcja typu Boot Campaign, może bym kiedyś kupił niekoniecznie lepsze, ale polskie buty.

O walorach literackich nie będę się wypowiadał. Żadnych nie widzę. I jakoś nie wierzę, by była to wina oryginału. Skoro w tekście pojawiają się takie cuda techniki wojskowej jak piły z zębami z karbidu (sic!),kadłub silnika, trident zamiast pięknego polskiego odpowiednika trójząb czy nagminna wtopa domorosłych tłumaczy, czyli seria z działa pięćdziesiątki zamiast serii z karabinu maszynowego .50, to jakoś nie mogę uwierzyć w dobrą jakość przekładu, choć oryginału nie znam ani sam za znawcę angielskiego się nie uważam.

Przy okazji pracy redaktorskiej kolejna polsko-amerykańska refleksja. W obu swych książkach Marcus Luttrell ujawnia jako współautora osobę, która jak możemy się domyślić wniosła do spółki umiejętności literackie. Z czymś takim się u nas nie spotkałem. Albo nasze gwiazdy, celebryci i politycy, weterani i generałowie wszyscy są w czambuł pisarsko utalentowani, albo są po prostu mniej uczciwi. Zresztą i sama terminologia w tej sprawie daje do myślenia. W USA taki literat do wynajęcia zwie się pisarzem-duchem, a u nas murzynem.

W wydaniu, o którym piszę, znajdują się dwie wkładki z fotografiami dokumentalno-pamiątkowymi. Niestety są one po prostu drętwe. To nie to, co fotki z dawnych wojen wykonywane przez ludzi, którzy wiedzieli, że robienie zdjęć i pstrykanie fotek to dwie różne sprawy. A szkoda, bo jakieś porządne, pełne treści, emocji i wyrazu profesjonalne obrazy na pewno byłyby kolejnym atutem.

Na linii ognia, choć pozornie zapatrzona w wielkość Ameryki i jej sił zbrojnych, da uważnemu czytelnikowi wiele ciekawych informacji, również z cywilnego życia Stanów, o których z braku miejsca nie napisałem, a przede wszystkim daje pojęcie o sposobie widzenia świata innych, który może być tak odmienny od naszego, że aż trudno uwierzyć i niektórzy wolą go podciągnąć pod propagandę. A także jest to książka o tym, że

...strach, zmęczenie i krzyki rannych na każdej wojnie są takie same.

Jest to więc pozycja, którą pomimo niedociągnięć niniejszego wydania każdemu szczerze polecam


Wasz Andrew

tekst jak zwykle ukazał się na blogu klub-aa.blogspot.com i tam zapraszam do rozmowy o książce i tematach pokrewnych

Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. (J15, 13)

Kiedy zaszedłem do biblioteki, by odebrać zamówioną dla córki książkę, wzrok mój padł na inną okładkę, której szata graficzna skojarzyła mi się z prześwietnym filmem Helikopter w ogniu (Black Hawk Down, 2001). No i pomyślałem, że choć mam stertę zaległych lektur na półce,...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
180
114

Na półkach: , ,

Z pełnym przekonaniem mogę napisać, iż "Na linii ognia" to książka bardzo wartościowa i pouczająca, doskonale odzwierciedlająca etos amerykańskiego SEAL'sa (frogmana). Marcus Luttrell pisze w charakterystycznym dla amerykańskiego żołnierza stylu, w którym dominuje przeświadczenie o niemal nadludzkich zdolnościach "specjalsów", a cała książka przepełniona jest bohaterskimi czynami jego braci broni, o których nawet nie śniło się zwykłemu "szarakowi". Autor nie stosuje takiego patosu ze względu na jakikolwiek rodzaj propagandy sił zbrojnych USA, lecz ze względu na płynącą prosto z mężnego serca potrzebę przedstawienia losów oraz świata wartości operatorów oddziałów specjalnych, którzy za obronę swej ojczyzny i symboli narodowych gotowi są poświęcić najwyższą cenę - własne życie. Czytając o odwadze żołnierzy z wielu jednostek specjalnych mamy wrażenie, iż ta powieść to podręcznikowy panegiryk, lecz trzeba pamiętać, iż taką mentalność mają autorzy będący byłymi żołnierzami z powołania.
W tej książce znajdziecie wiele ciekawostek dotyczących misji w Afganistanie (w tym nie lada gratka - opowieść o tragicznej w skutkach operacji "Czerwone skrzydło" z czerwca 2005 roku, która została przedstawiona w filmie "Lone survivor"),Iraku (m.in. krwawe przejęcie miasta Al-Faludża czy też Ar-Ramadi) oraz historie związane z najbardziej znanym snajperem - Chrisem Kyle'em. W "Na linii ognia" przeczytacie zapierające dech w piersiach relacje z działań "specjalsów", wzruszające przeżycia związane z utratą towarzyszy broni czy też rzadko spotykane odczucia życiowych partnerek SEAL'sów, które również miały swój udział w napisaniu tego dzieła. Autor spróbuje udzielić Wam odpowiedzi na pytanie: jak to jest być członkiem elitarnych oddziałów marynarki wojskowej Stanów Zjednoczonych oraz jak odnaleźć się w życiu cywila, po opuszczeniu szeregów Navy Seals. Myślę, że znamienne są tutaj tytuły poszczególnych części powyższej książki, które brzmią: "Jak walczymy", "Jak żyjemy" i "Jak umieramy" tworząc 392 strony o mocnej treści.
Polecam.

Z pełnym przekonaniem mogę napisać, iż "Na linii ognia" to książka bardzo wartościowa i pouczająca, doskonale odzwierciedlająca etos amerykańskiego SEAL'sa (frogmana). Marcus Luttrell pisze w charakterystycznym dla amerykańskiego żołnierza stylu, w którym dominuje przeświadczenie o niemal nadludzkich zdolnościach "specjalsów", a cała książka przepełniona jest bohaterskimi...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1130
916

Na półkach:

Życia amerykańskich marines w akcji z bardzo, bardzo bliska. Poruszająca, momentami wstrząsająca, niestety za dużo "american dream" i "american freedom".

Życia amerykańskich marines w akcji z bardzo, bardzo bliska. Poruszająca, momentami wstrząsająca, niestety za dużo "american dream" i "american freedom".

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
126
52

Na półkach: ,

Dobra, momentami nawet bardzo dobra pozycja poświęcona Navy Seals. Dość sporo konkretów w postaci opisów odbytych akcji (zarówo tych udanych, jak i nieudanych i fatalnych w skutkach),liczne i ciekawe opisy sytuacji w Iraku. Ma trochę słabszych fragmentów, np. tych w których autor oddaje głos żonom Seals'ów czy dywaguje o osobistych relacjach wśród Seals'ów; mogą też drażnić częste odwołania do patriotyzmu, wiary czy potęgi amerykańskiej machiny wojennej - z drugiej strony wszystko to składa się na pełniejszy obraz mentalności operatora tych jednostek i daje nam lepsze pojęcie o tym, kim są żołnierze Navy Seals. Ogólnie, z czystym sumieniem polecam.

Dobra, momentami nawet bardzo dobra pozycja poświęcona Navy Seals. Dość sporo konkretów w postaci opisów odbytych akcji (zarówo tych udanych, jak i nieudanych i fatalnych w skutkach),liczne i ciekawe opisy sytuacji w Iraku. Ma trochę słabszych fragmentów, np. tych w których autor oddaje głos żonom Seals'ów czy dywaguje o osobistych relacjach wśród Seals'ów; mogą też...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    196
  • Przeczytane
    130
  • Posiadam
    58
  • Chcę w prezencie
    11
  • Ulubione
    5
  • Teraz czytam
    4
  • Do kupienia
    3
  • Militaria
    3
  • 2016
    2
  • Wojenne
    2

Cytaty

Więcej
Marcus Luttrell Na linii ognia. Navy SEAL na wojnie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także