rozwiń zwiń

OPINIE UŻYTKOWNIKÓW

Dodaliście już:
1
5
2
4
opinii o książkach

Najnowsze opinie

awatar AnnaSikorsk...
6151
3441
Video-opinia Zgadnij, kim jestem Kamila Cudnik
8,0 / 10
29.04.2024
awatar Domatorkaws...
154
151
Opinia Obłęd Alicja Horn
10,0 / 10
29.04.2024

Chyba, a wręcz powinnam zacząć od tego, że jestem ZASKOCZONA. Czym? Nie spodziewałam się, że czwarta część wyleczonych będzie w stanie mnie zaskoczyć i to tak pozytywnie. Myślę, że to najlepsza z części. NAPRAWDĘ. Rzadko się zdarza, żeby na taką ilość tomów, ostatnia była oceniona przeze mnie na najlepszą. Wow. Tego totalnie się nie spodz...

Czytaj więcej
Filtry

Opinie i Video-opinie [1 524]

Sortuj:

Na półkach:

Książka petarda!! Bawiłam się znakomicie. Dawno nie miałam w rękach tak zawiłej i zaskakującej zagadki do odkrycia, tak dobrego tekstu zainspirowanego najbardziej znaną na świecie pisarką kryminałów Agathą Christie.
Sam autor, Alex Michaelides, zaznaczył na końcu książki, że to właśnie słynna królowa kryminałów, była jego inspiracją.

Przeszkodziło mi, co prawda, bezpośrednie zwracanie się narratora czyli Elliota, do odbiorcy, nie przepadam za takim stylem, zauważyłam, że nie tylko mnie to przeszkadzało, ale jakoś dało się to przejść, później już wiemy, dlaczego autor zastosował taki środek stylistyczny.

Książka "Furia" to uczta dla wielbicieli kryminałów, znakomicie odzwierciedla dramat składający się z pięciu aktów, aktorzy odgrywający swoje role, wystawiony jak sztuka teatralna. Do samego końca wyczuwało się dramatyzm, pełen napięcia, jak to się wszystko potoczy. Bohaterzy książki faktycznie wcielili się w swoje role mając nawet w pobliżu Ruiny dawnego amfiteatru, bądź co bądź, to grecka wyspa, wyszło więc wyśmienicie.

Autor stworzył sztukę, gdzie jest zbrodnia i kara, miłość, nienawiść, zazdrość, niespełnione marzenia, oczekiwania, intryga, oszustwo, małżeństwo z rozsądku, skryte pożądanie.
Dwie kobiety, mężczyzna między nimi, zatem wszystko, co może poprowadzić do tragedii.

Główny bohater, wspomniany wyżej Elliot Chase, wprowadza nas swoim opowiadaniem na grecką wyspę Aura, po kolei przedstawia charakterystykę każdej postaci: Lana Farrar, Kate, Jason, Leo, Agathi oraz Nikos. Siebie oczywiście też, co ma decydujący wpływ na cały przebieg wydarzeń.

Lana Farrar kolejna główna bohaterka, gwiazda Hollywood która przeszła na emeryturę, a chwile największej sławy ma już za sobą, zaprasza swoich najbliższych przyjaciół na prywatną grecką wyspę, aby spędzić z nimi beztroski weekend, czy aby na pewno? Czy skrywane namiętności i urazy pozwolą na przyjemny, lekki wypoczynek, czy może zaprowadzą do zabójstwa?

Wszystkie odpowiedzi znajdziemy w "Furii".

W książce spodobała mi się również ciekawa konstrukcja czasu i miejsca, barwne opisy przyrody, cały czas czułam ten powiem morskiej bryzy, WIATRU, który jest ważnym elementem utworu, potem już przemienionego w furię, która rozszalała się wśród wypoczywających na wyspie bohaterów. Każdy z nich niesiony wiatrem swoich żądz i oczekiwań.

"Wiatr może doprowadzić człowieka do szaleństwa".

Miłej lektury :)

Książka petarda!! Bawiłam się znakomicie. Dawno nie miałam w rękach tak zawiłej i zaskakującej zagadki do odkrycia, tak dobrego tekstu zainspirowanego najbardziej znaną na świecie pisarką kryminałów Agathą Christie.
Sam autor, Alex Michaelides, zaznaczył na końcu książki, że to właśnie słynna królowa kryminałów, była jego inspiracją.

Przeszkodziło mi, co prawda,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo musiałem czekać na trzecią część trylogii SETON, ale po lekturze “Zatokowej dewiacji” uważam, że było warto.
To nieszablonowy thriller sensacyjny, który świetnie opiera się wytartym szablonom i wyróżniający się poprzez to wśród licznych tytułów.
Łączy w sobie starożytne pierwiastki przedpotopowej historii dziejów o niemal przygodowej akcji. Książka jest przy tym pełna zaskakujących zwrotów akcji, ciekawych faktów i zręcznego powiązania współczesnych czasów z zamierzchłą historią - wymagających w moim odczuciu sporej wiedzy Autora.
Autor, Marian Nocoń, posługuje się bogatym językiem i ciekawymi metaforami, tworząc plastyczne obrazy ze sugestywnymi scenami. Buduje napięcie i atmosferę, bawi się zarazem konwencją gatunkową i wprowadza nieoczekiwane zwroty akcji. W finale trzeciego tomu trylogii “SETON”, czytelnik ostatecznie poznaje prawdę dotyczącą starożytnej tajemnicy. Autor umiejętnie dawkuje kolejne elementy układanki, budując napięcie i wywołując u mnie sporo emocji. Byłem ciekaw, jak Autor zaskoczy mnie tutaj starożytną historią wplecioną we współczesność. I powiem, że zaskoczył bardzo pozytywnie, a wielki twist na końcu powieści zostawił mnie z "otwartymi ustami".

Victor Moss, były amerykański komandos, niepewny dalszej współpracy z Polakami, podejmuje decyzję o ucieczce. Mężczyzna, mając w posiadaniu stary notes, nadal pragnie poznać zagadkę pewnego tajemniczego miejsca. Na każdym kroku musi walczyć z niebezpiecznymi ludźmi, którzy zrobią wszystko, by posiąść starożytną wiedzę. Gdy na jego drodze ponownie pojawia się archeolożka Ewa Abramowska, odkrycie tajemnicy staje się bliższe niż kiedykolwiek wcześniej. Niezwykle dynamiczna akcja, pełna pościgów, niespodziewanych śmierci, szczęśliwych przypadków i ręki kapryśnego losu, doskonale wpisuje się w kanon powieści sensacyjnej, od której nie sposób się oderwać.

Rys psychologiczny Mossa, tak mocno zaakcentowany w “Zatokowej dewiacji”, stanowi istotny element fabularny, pozwalający spojrzeć na tego bohatera z nieco innej perspektywy. Cieszy mnie ta odczuwalna zmiana, bo dzięki licznym emocjom, Victor staje się jeszcze bardziej ludzki.
Sądziłem, że przeczytam ją w jeden weekend, ale Autor użył tylu ciekawostek, że sprawdzając je w Internecie, spowolnił moje tempo czytania.
I dodam jeszcze, że Noconiowi udało się wzbudzić we mnie wiele refleksji, pozostawiając ślad lektury na dłużej, aniżeli wielu innych autorów, co w obecnych czasach przebodźcowania tempem informacji, jest coraz trudniejsze.

Długo musiałem czekać na trzecią część trylogii SETON, ale po lekturze “Zatokowej dewiacji” uważam, że było warto.
To nieszablonowy thriller sensacyjny, który świetnie opiera się wytartym szablonom i wyróżniający się poprzez to wśród licznych tytułów.
Łączy w sobie starożytne pierwiastki przedpotopowej historii dziejów o niemal przygodowej akcji. Książka jest przy tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dorastanie nie jest łatwe. Z pewnością patrząc na ten okres z perspektywy czasu, już jako ludzie dorośli, może uśmiechamy się pod nosem. Wszak problemy, które wówczas wydawały nam się końcem świata, dziś są w naszym odczuciu błahe, może nawet śmieszne, a już na pewno niewarte wylanych łez. A jednak wtedy troski dnia codziennego urastały do rangi wielkich i ciężko było je udźwignąć, jeśli nie otrzymaliśmy rodzicielskiego wsparcia…
Rzadko sięgam po książki młodzieżowe, chyba że są one potencjalną lekturą skierowaną do moich dzieci. „Najukochańsza” mnie zaciekawiła, bo opis zdawał się odbiegać od wielu powtarzalnych teraz na rynku historii. Autorka kreśli opowieść o młodej dziewczynie, którą życie wcześnie doświadczyło. Jako mała dziewczynka zamieszkała z babcią, bo jej matka nie była w stanie się nią zająć. I chociaż Miłka kochała seniorkę, to wciąż czuła wewnętrzny żal i deficyt obecności kobiety, która na co dzień powinna być jej największym oparciem…
Książka Joanny Jagiełło to snuta z ogromną wrażliwością historia o emocjach. O tych, które w okresie dorastania najczęściej kierują naszym postępowaniem. Autorka skupia się w swojej powieści na uczuciach Miłki, która musi zmagać się z buzującymi w niej przeżyciami. Z bólem straty, poczuciem odrzucenia, łaknieniem bliskości drugiego człowieka, potrzebą akceptacji rówieśniczej, a także z normalną w jej sytuacji ciekawością związaną z chęcią odkrycia, kto jest jej ojcem. Joanna Jagiełło stąpa ostrożnie po delikatnym gruncie, u którego fundamentów są rodzinne relacje. Te na linii matka – córka, które zdają się w pewnym stopniu powtarzalne. Zarówno babka, jak i matka nie potrafiły się porozumieć, i ich brak porozumienia przełożył się na dziewczynę, która próbuje zrozumieć swoje uczucia. Z jednej strony, wypełnia ją bowiem niechęć do rodzicielki, brak akceptacji tego, że kiedyś postanowiła ją oddać, a z drugiej, ta młoda kobieta musi się przyznać przed sobą, że potrzebuje jej bliskości, jakakolwiek by ona nie była… Nie jest to łatwe, bo zwyczajnie jej nie zna. Obie dostają drugą szansę od losu, by naprawić zerwaną kiedyś relację. Choć trafniej byłoby powiedzieć, że okazję, by zbudować ją od podstaw...
Wydźwięk książki Joanny Jagiełło jest momentami bardzo gorzki, bo zarówno emocje Miłki, ale także wydarzenia z przeszłości jej matki, nie zawsze są pozytywne. A mimo tej goryczy w całej historii jest również wiele ciepłych momentów, które wywołują uśmiech na twarzy czytelnika. Ten dorosły, przypomni sobie swoje własne nastoletnie doświadczenia. Ten młodszy, odkryje świat przeżyć, w których być może odnajdzie analogię do własnych, co sprawi, że łatwiej będzie mu je zrozumieć, a prawdopodobnie także zaakceptować. Bo są takie sytuacje w życiu każdego człowieka, że gorycz i żal są normalne, nawet jeśli negatywne uczucia są skierowane do ludzi nam najbliższych…
Myślę, że najbardziej ujmującym wątkiem jest ten związany z nastoletnią miłością. Uczucie ukazane przez Joannę Jagiełło jest bardzo subtelne, oparte na wzajemnym zaufaniu, stopniowym poznawaniu się, na… porozumieniu dusz – przychodzi zupełnie naturalnie. Tu nie ma miejsca na epatowanie nadmiernymi czułościami, czy cielesnością w negatywnym tego słowa znaczeniu. Autorce udało się bowiem uchwycić piękno emocji, które wywołują trzepoczące po raz pierwszy motyle skrzydła, ale także dojrzałą, jak na wiek zakochanych, kiełkującą niespiesznie silną i ważną dla obojga relację.

Podsumowując:

„Najukochańsza” to opowieść o miłości o wielu obliczach. Zarówno o tej młodzieńczej, tożsamej z ekscytacją z każdego kolejnego spotkania, jak i tej trudnej, wymagającej, która przecież wciąż jest, ale by ją okazać, czasem trzeba wyjść ze swojej skorupy. Pozwolić skruszyć mur, który został zbudowany przez lata z żalu, goryczy, poczucia samotności i rozczarowania… To opisana z dużą wrażliwością słodko-gorzka historia emocji matki i córki, dojrzałej kobiety i młodej dziewczyny. Opowieść o drugiej szansie na zbudowanie tego, co zostało kiedyś zaniedbane. O poznawaniu siebie na nowo, o otwartości na odmienność drugiego człowieka, akceptacji tego, z czym nie możemy walczyć. Ale także o nastoletnich problemach, poszukiwaniu prawdy i swoich korzeni, nawet jeśli skrywane przez lata sekrety mogłyby wywołać rewolucję w naszym życiu. Ciekawym pomysłem było wplecenie w całą opowieść wątku… palenia czarownic – na pewno jego wykorzystanie będzie dla was zaskakujące! Myślę, że to bardzo wartościowa pozycja wydawnicza, w której odnajdą się zarówno młodsi, jak i dorośli czytelnicy. Polecam!

Dorastanie nie jest łatwe. Z pewnością patrząc na ten okres z perspektywy czasu, już jako ludzie dorośli, może uśmiechamy się pod nosem. Wszak problemy, które wówczas wydawały nam się końcem świata, dziś są w naszym odczuciu błahe, może nawet śmieszne, a już na pewno niewarte wylanych łez. A jednak wtedy troski dnia codziennego urastały do rangi wielkich i ciężko było je...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Sto kwiatów" to przejmująca podróż matki i syna przez meandry pamięci w cieniu postępującej choroby – intymna i kameralna opowieść, w której miłość i troska splatają się ze smutkiem, lękiem i stratą. Genki Kawamura z wrażliwością podejmuje kwestie dotyczące starości, kruchości i ulotności życia, macierzyństwa i rodzinnych więzi. W realistyczny sposób przedstawia zarówno zmagania kobiety, która traci pamięć, jak i wpływ choroby na jej ukochanego syna. Powieść Kawamury to powolne znikanie i utrata samej siebie, niespodziewane odwrócenie ról, trudy opieki, ulotne chwile bliskości i czułości. To również powrót do dzieciństwa i niezagojonych ran, próba przebaczenia, cykl życia i śmierci oraz wiele skomplikowanych uczuć i emocji – miłość, lęk, nadzieja, bezradność i poczucie winy. Historia Yuriko i Izumiego napisana jest w charakterystycznym dla japońskiej literatury stylu – oszczędną, egzystencjalną prozą, z nutą melancholii i życiowej refleksji.

Smutna, subtelna i intymna, ale jednocześnie uniwersalna opowieść o ludziach, którzy próbują znaleźć do siebie drogę mimo choroby. Historia, która uświadamia, jak cenne są międzyludzkie relacje i wspomnienia – chwile, które przeżywamy sami i te, które dzielimy z innymi. Że nasze życie jest kruche i ulotne – czasami może zabraknąć czasu. I że miłość jest w stanie rozświetlić mrok – połączyć ludzkie serca. Może to właśnie ona w nas pozostaje, aż do końca...

Przytulam do serca i polecam.

"Sto kwiatów" to przejmująca podróż matki i syna przez meandry pamięci w cieniu postępującej choroby – intymna i kameralna opowieść, w której miłość i troska splatają się ze smutkiem, lękiem i stratą. Genki Kawamura z wrażliwością podejmuje kwestie dotyczące starości, kruchości i ulotności życia, macierzyństwa i rodzinnych więzi. W realistyczny sposób przedstawia zarówno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię czytać powieści biograficzne, takie o nietuzinkowych kobietach, które wyprzedzały swoją epokę. A Wy?
I ta książka właśnie o takiej nietuzinkowej kobiecie opowiada. A okładkę książki zdobi plakat Henriego de Toulouse-Lautreca, który umieścił na nim naszą bohaterkę.
Louise Weber...wraz z matką zarabiały na życie praniem, ale Louise życie w biedzie nie odpowiadało, chciała więcej. Śniła o tańcu, bogactwie i wyrwaniu się z kołtuńskiej moralności. Tak narodziła się Goulue - królowa Montmartre'u i gwiazda Moulin Rouge. To autentyczna postać, która na zawsze zapisała się na kartach paryskiej bohemy.
Artystka, hedonistka, spragniona poklasku, uwielbienia i sławy. Czy to przyniosło jej szczęście? Tego dowiecie się z książki.
Dzięki autorce, przeniosłam się w przeszłość pierwszych kroków Louise Weber jako Goulue, wędrowałam przez Montmarte, spotykałam sławnych malarzy...Toulouse - Lautreca, Renoira czy też wielkiego psychologa Freuda...zacne grono. Umieli się bawić, oj umieli...alkohol, absynt, opium... To nie było grzeczne towarzystwo, ale też Louise grzeczna nie była. Chciała czerpać z życia pełnymi garściami, będąc pijana sławą i szampanem.
Autorka naprawdę z ogromnym kunsztem wplotła w tę historię wątki biograficzne, fakty historyczne i troszkę fikcji literackiej. Możemy po raz pierwszy wspiąć się na wieżę Eiffla, zwiedzić wielką wystawę światową czy być świadkiem wstępu tancerek kankana, który rozpalał zmysły...ależ się tu dzieje.
Życie Louise było ekscytujące ale i pełne zakłamania. Grała, cały czas grała...stała się gwiazdą Goulue, zgubiła w sobie Louise. Dla pieniędzy i sławy stawiając na szali uczucie i prawdziwą miłość.
Rozpasanie, alkohol i opium...czy to mogło się dobrze skończyć? Sprawdźcie to już sami.
Ale mnie się naprawdę podobała ta podróż do artystycznej bohemy Paryża.

Lubię czytać powieści biograficzne, takie o nietuzinkowych kobietach, które wyprzedzały swoją epokę. A Wy?
I ta książka właśnie o takiej nietuzinkowej kobiecie opowiada. A okładkę książki zdobi plakat Henriego de Toulouse-Lautreca, który umieścił na nim naszą bohaterkę.
Louise Weber...wraz z matką zarabiały na życie praniem, ale Louise życie w biedzie nie odpowiadało,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Silos, powieść autorstwa Hugh Howey`a powróciło do sprzedaży za sprawą nowego wydania od nowego wydawnictwa Altobook.
To powieść, która bez wątpienia zapewnia emocjonującą podróż przez ponure krajobrazy świata post apo. I Jak dobre post apo, skupia się w głównej mierze na tragedii jednostek i ich wewnętrznych demonach i problemach. W głównej mierze historia właśnie nakreśla dramaty bohaterów, intrygi i napięcie między nimi co skłania do głębszej refleksji na temat natury ludzkiego bytowania.
Od pierwszej strony byłem wciągnięty w mroczną rzeczywistość Silosa, podziemnego społeczeństwa, które pozostało jako ostatnia ostoja cywilizacji. Wraz z bohaterami, odkrywałem zakłamane tajemnice i różne manipulacje, które miały służyć posłuszeństwu i wyzwalać w ludziach strach przez nieznanym. W tym wypadku przed wyjściem na zewnątrz.
Główną postacią fabuły jest Julia, która wbrew własnej woli zostaje wplątana w sieć intryg i zdrad. Badając tajemniczą śmierć swojego przyjaciela odkrywa trybiki w machinie manipulacyjnej. Wykazuje się niezwykła odwagą i determinacją w odkrywaniu prawdy na temat życia w Silosie. Napięcie fabularne postępuje powoli, w miarę odkrywania kolejnych elementów łamigłówki.
Jednym z najmocniejszych aspektów tej powieści, po za główną protagonistką, są inni bohaterowie, nie tylko z głównej fabuły ale też drugoplanowe. Każda postać ma ciekawy charakter i oddaje ducha życia w Silosie. Nawet postaci o mrocznej naturze mają w sobie coś ludzkiego, i łatwiej jest zrozumieć ich decyzje, co nadaje całej historii większej głębi i autentyczności.
Hugh Howey doskonale generuje napięcie, budując atmosferę klaustrofobicznego społeczeństwa żyjącego w podziemiach, którego granice zewnętrznego świata wydają się nieprzekraczalne. I jak przystało na dobre post apo, nie brakuje w powieści subtelnych odniesień do współczesnych problemów społecznych i politycznych, które sprawiają, że opowieść staje się nie tylko fascynująca fantastyką naukową, ale także jest źródłem refleksji nad kondycją naszego społeczeństwa. Każdy czytelnik SF i szeroko rozumianej fantastyki naukowej doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że pisarze w większości są dobrymi obserwatorami teraźniejszości i skrupulatnie opierają fenomen własnych powieści na tego typu obserwacjach. I tak jest też w przypadku tej powieści.
Myślę, że to nie tylko książka dla miłośników SF, gdyż tematyka powieści jest naprawdę uniwersalna, a wciągająca fabuła sprawia, że można pozytywnie zaskoczyć się tą pozycją wydawniczą. Czytałem pierwszy raz, już po obejrzeniu serialu dostępnego w Apple TV. I musze przyznać, - jak to zresztą często bywa - książka jest znacznie bardziej treściwa i wciągająca. A jako fan dystopii miałem mnóstwo refleksji i przemyśleń. Z pewnością nie mogę powiedzieć o zawiedzeniu się. Naprawdę niezapomniana opowieść, która wciąga od pierwszej strony i trzyma w napięciu do ostatniego zdania.

Silos, powieść autorstwa Hugh Howey`a powróciło do sprzedaży za sprawą nowego wydania od nowego wydawnictwa Altobook.
To powieść, która bez wątpienia zapewnia emocjonującą podróż przez ponure krajobrazy świata post apo. I Jak dobre post apo, skupia się w głównej mierze na tragedii jednostek i ich wewnętrznych demonach i problemach. W głównej mierze historia właśnie nakreśla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dorastałam na ekranizacji Ani z Zielonego Wzgórza i mam do tej historii ogromny sentyment. Dopiero w drugiej kolejności sięgnęłam po literacki pierwowzór, ale zupełnie nie żałuję, bowiem obie odsłony ogromnie nie oczarowały.

Powyższa lektura to szósta odsłona cyklu w nowym tłumaczeniu, jak utrzymuje wydawca, najbliższym oryginałowi. Na początku byłam sceptycznie nastawiona i niepewna czy zmiana zaczynająca się od imienia głównej bohaterki dobrze wpłynie na odbiór lektury, ale przepadłam już przy czytaniu pierwszego tomu i tak kontynuuje swoją przygodę po dziś, jednocześnie mogąc Was zapewnić, że nic się tutaj nie zmienia a przygoda i dobra zabawa trwają w najlepsze. Autorka potrafiła podsunąć nam ponadczasowe wartości i z uśmiechem na ustach prowadzić przez przeciwności losu, pokazując że miłość i przyjaźń oraz wielka wyobraźnia potrafią zdziałać cuda.

W tej historii przenosimy się do domu Anne Blythe, która już wyrosła z dziecinnych lat i dziś, mając u swojego boku męża oraz piątkę dzieci, próbuje poskładać swoje życie tak by wszystko stało w odpowiednim miejscu. Czytamy zatem o zwykłej prozie życia, kochającej żonie, wspaniały mężu a także o dzieciach, które przedstawiają czytelnikowi swoje prywatne problemy. W odpowiednim momencie fabuły pojawi się także młoda Rilla, która odegra tutaj kluczową rolę a także okropna ciotka Gilberta oraz pewien podstępny kryzys w małżeństwie. Przed Anne kolejne wyzwania i kolejne moralne wątpliwości.

To cudowna opowieść porywająca od pierwszej strony, zapewniająca moc atrakcji i niezapomnianych wrażeń. Dzieje się dużo a mimo wszystko czytamy o prozie zwykłego dnia, o tym jak dzieci radzą sobie z próbą dorastania i stają naprzeciw wielkiemu światu, mając zawsze poczucie, że tuż za nimi czeka kochająca mama. Także dorośli bohaterowie mierzą się z kolejnymi wyzwaniami i udowadniają czytelnikowi, że niezależnie od niepowodzeń zawsze trzeba wierzyć w siebie nawzajem i czuć drugą osobę tuż obok siebie, by móc ostatecznie zamknąć dzień z uśmiechem na ustach. To zatem niezwykle pozytywna powieść, pełna motywujących przesłań, która pozwala wierzyć, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Napisana z lekkością oraz swobodą, niezwykle plastycznym językiem oraz sięgając po uczucia, które pięknie zamykają całą opowieść.

Trudno nie pochwalić lektury, na której dorastało tyle pokoleń. Trudno przejść obojętnie obok historii, która ma tak wielkie znaczenie. Ponadczasowe wartości łączą się z pięknie napisaną fabułą i udowadniają że Lucy Maud Montgomery, była autorką jedyną w swoim rodzaju. Jej książki warto znać, warto mieć na swojej półce i powracać do nich w odpowiednim momencie swojego życia, ponieważ zawsze uczą nas czegoś nowego. A ja śmiało polecam Wam nowe tłumaczenie cyklu, które pozwala głęboko zatopić się w lekturze.

Dorastałam na ekranizacji Ani z Zielonego Wzgórza i mam do tej historii ogromny sentyment. Dopiero w drugiej kolejności sięgnęłam po literacki pierwowzór, ale zupełnie nie żałuję, bowiem obie odsłony ogromnie nie oczarowały.

Powyższa lektura to szósta odsłona cyklu w nowym tłumaczeniu, jak utrzymuje wydawca, najbliższym oryginałowi. Na początku byłam sceptycznie nastawiona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubicie nieoczywiste thrillery, w których nieustannie coś się dzieje? Przepadacie za książkami, w których akcja zagęszcza się wraz z kolejno przerzuconą stroną? Dobrze się składa! Ruth Mancini składa na nasze dłonie bowiem lekturę idealną dla tych, którzy lubią czytelnicze wyzwania.

Na początku nic nie wskazywało, że ta historia będzie aż tak przyjemna. Powoli rozwijająca się akcja sugerowała, że przed nami bardziej powieść obyczajowa z nurtem dramatu aniżeli thriller psychologiczny zmuszający nas do intensywnego myślenia. Jednak chwilowe wprowadzenie powoli rozwijało się na rzecz gęstej atmosfery i intensywnej akcji a także licznych ślepych zaułków, nietypowy sytuacji oraz intryg tworzących mroczny klimat powieści. Autorka poradziła sobie z motywem a także przedstawiła to wszystko w plastycznym i obrazowym języku, nieustannie prowadząc nas przez labirynt zawiłych międzyludzkich powiązań.

Czytamy o kobiecie wystawionej na największą próbę. Tate Kinsella jako ostatnia widziała kobietę która spadła z tarasu na dwudziestym piątym piętrze. Mało tego, ofiara była podejrzewana o romans z mężem Tate. Kobieta przyznała, że była w tym czasie w budynku, ale ze śmiercią nie ma nic wspólnego. Jedna z pewnych siebie prawniczek zdecydowała się podjąć wyzwanie i uratować dobre imię Tate, ale nie spodziewa się, że podczas procesu wyjdą na jaw zaskakujący fakty. Co ukrywa kobieta? I czy naprawdę jest tak dobra jak o sobie myśli?

Najciekawsze historie to te, w których odkrywamy ludzką naturę. Gęstą atmosferę budują nie zatrważające wydarzenia a ludzkie czyny, które potrafią przyprawić od deszcz przerażenia. Poznając bohaterów na początku z zaskoczeniem zauważamy jak zmieniają się na przestrzeni całej fabuły, gdy konkretne fakty oraz prawda związana z ich losami wychodzą na jaw. Autorka w zaskakująco emocjonalny sposób prowadzi nas przez wszelką akcję związaną z losami Tate i udowadnia, że nikt nie jest w pełni dobry lub też nie. Przerzucamy zatem kolejne strony, trzymamy kciuki za losy głównej bohaterki i sami poddajemy w wątpliwość wszystko o czym zaczyna mówić, ponieważ nad naszymi głowami wiruje wiele pytań i niekoniecznie równa ilość odpowiedzi. I właśnie to w tym wszystkim jest najlepsze, ponieważ nasza psychika działa na najwyższych obrotach i historia mocno daje do myślenia.

"Na krawędzi" to idealny thriller psychologiczny dla tych, którzy lubią wyzwania. Historia dobrze napisana, pomyślana i odpowiednio poprowadzona. Strony praktyczne przerzucają się same a gęsta atmosfera pobudza nasze zaciekawienie związane z tym co wydarzy się w finale. Ruth Mancini składa na nasze dłonie intrygującą lekturę, w której wszystko może się wydarzyć, więc jeśli lubicie wyzwania i nieprzewidywalne opowieści z ekscytującymi zakończeniami – o to propozycja dla Was.

Lubicie nieoczywiste thrillery, w których nieustannie coś się dzieje? Przepadacie za książkami, w których akcja zagęszcza się wraz z kolejno przerzuconą stroną? Dobrze się składa! Ruth Mancini składa na nasze dłonie bowiem lekturę idealną dla tych, którzy lubią czytelnicze wyzwania.

Na początku nic nie wskazywało, że ta historia będzie aż tak przyjemna. Powoli rozwijająca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgając po książkę Sekrety domu Bille pani Agnieszki Janiszewskiej, liczyłem na bardzo dobrą powieść obyczajową. Dlaczego na to liczyłem? Jakiś czas temu przeczytałem dwutomową powieść Aż po horyzont. Styl pisarski pani Agnieszki bardzo przypadł mi do gustu.

Agnieszka Janiszewska studiowała historię na Uniwersytecie Warszawskim. Związana jest ona ze stolicą, choć obecnie mieszka w jednej z podwarszawskich miejscowości. Studia związane z historią stały się jej pasją. Wykłada ten przedmiot w liceum ogólnokształcącym. Pisze monografie i biografie historyczne, ale też jest autorką bardzo dobrych powieści obyczajowych.

Często bywam na warszawskim Żoliborzu. Mieszkała najpierw tam moja babcia od strony mamy, teraz moja chrzestna i siostra rodzona mojej mamy. Lubię tam przechadzać się uliczkami obsadzonymi drzewami. Jest tu klimat do zamieszkania. Cisza i spokój, a jak blisko głównych warszawskich autostrad, Dworca Gdańskiego, czy stacji metra Plac Wilsona i Marymont. Dlaczego o tym wspominam? Akcja powieści rozgrywa się właśnie tam, na ulicy Potockiej w domu państwa Bille. W jednym dość przestronnym mieszkaniu żyje sobie pewna rodzina. Schorowana pani Ewelina Bille wraz z mężem mecenasem Julianem i dwiema córkami, Różą i Urszulą. Są lata siedemdziesiąte ubiegłego stulecia.

Żyjąc dostatnie stać ich na zatrudnianie gosposi. Dom wymaga kobiecej ręki, a pani Ewelina niestety z racji choroby nie nadaje się do tego. Jednak te szybko rezygnują z pracy, mimo że Julian nie skąpi wynagrodzenia. Przeważnie nie są sprostać wymaganiom, jakie stawia im się w nowej pracy. A praca gosposi nie jest lekka, łatwa i przyjemna, gdy pani domu nie jest w stanie normalnie egzystować.

Nie wspomniałem jeszcze, że to pierwszy tom powieści. W nim się dowiecie, że jedna z pań zatrudnionych w domu państwa Bille sprostała zadaniu i została na dłużej. Okazuje się, że Ewelina umiera, a jej miejsce w życiu Juliana zajmuje... Zuzanna, wieloletnia gospodyni. Z takim obrotem sprawy nie mogą pogodzić się obie córki wdowca. Są temu przeciwne.

Na kartach książki poznajemy kilka różnych osobowości. Juliana, który nic nie robi sobie z tego, co sądzą o tym jego córki. Różę, która ma własną rodzinę, wspaniałego męża i dzieci, a która jest o wiele bardziej stanowcza w swoich przekonaniach niż Urszula. Tej życie nie jest usłane różami. Mąż ją zdradza, wreszcie dąży do rozwodu. Poznajemy rodzinę Bille i Zuzannę, której również nie jest łatwo. Wie, że nie jest aprobowana przez najbliższą rodzinę. Z rozwojem sytuacji na światło dzienne wychodzą pewne sprawy, które powoli pokazują, że w rodzinie Bille od zawsze były jakieś tajemnice i niedomówienia.

Jestem ciekawy zakończenia tej historii, więc wkrótce zacznę czytać drugi tom.

Sięgając po książkę Sekrety domu Bille pani Agnieszki Janiszewskiej, liczyłem na bardzo dobrą powieść obyczajową. Dlaczego na to liczyłem? Jakiś czas temu przeczytałem dwutomową powieść Aż po horyzont. Styl pisarski pani Agnieszki bardzo przypadł mi do gustu.

Agnieszka Janiszewska studiowała historię na Uniwersytecie Warszawskim. Związana jest ona ze stolicą, choć obecnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak myślicie, kiedy można przestać wierzyć w magię?Kiedy dziewczynka może uznać, że nie jest już boginią? Kiedy kończy się beztroskie dzieciństwo i jak to jest uciec śmierci dosłownie o milimetr?
Naomi Shaw zna odpowiedzi na te wszystkie pytania...
Ponad 20 lat temu trwało beztroskie lato, a Naomi i jej dwie przyjaciółki spędzały beztroski czas w lesie bawiąc się w boginie. Ten czas radości został brutalnie przerwany przez atak seryjnego mordercy, a Naomi cudem przeżyła. O makabrycznym wydarzeniu wciąż przypominają jej blizny, bo napastnik zadał jej 17 ran, tyle razy wbił nóż w jej dziewczęce ciało.
Zeznania dziewczynki doprowadziły do aresztowania i skazania mężczyzny, który jej to zrobił i był wcześniej poszukiwany za zabójstwo sześciu osób.
Ponad 20 lat Naomi, Oliwia i Cassidy skrywały głęboko tajemnicę, dla której zrobiłyby wszystko.Nagle jedna z nich chce o niej opowiedzieć głośno.
Naomi, która przez lata żyje dzięki lekom i terapii nagle uzmysławia sobie, że być może wydarzenia, które zapamiętała miały zupełnie inną kolejność. Czy na pewno widziała tam konkretnie tego mężczyznę? Czy jej umysł płatał figle?A może ktoś nią manipulował?
Powrót w rodzinne strony powinien pomóc w poznaniu prawdy i uwolnić ją na zawsze od traum i koszmarów z tamtego dnia.
Wcale mnie nie dziwią zachwyty nad tą książką, która jak już się przekonałam po opiniach innych czytelników, sprawiała początkowo wrażenie dość statecznej i niezbyt dynamicznej jeśli chodzi o akcję. Jednak nic bardziej mylnego. Oczywiście, pierwsza część tej historii może być dość stonowana , ale pamiętajcie, że wszystko się dzieje po coś .I kiedy już te wszystkie trybiki zaczynają się kręcić i wprowadzą machinę w ruch, nie potrzeba już niczego, aby zachęcić do dalszej lektury. W gąszczu kłamstw to genialnie stworzona historia i wykreowane główne bohaterki. Jest tutaj wszystko co lubię.Od niewielkiej społeczności, po koszmarne sekrety i tajemnice i ta ułuda, dająca wrażenie, że wszyscy są ze sobą bardzo blisko, znają się całe życie i przecież powinni sobie ufać, a jednak... To też genialnie poprowadzona opowieść o manipulacji, o słabości ludzkiego umysłu i podatności na sugestię.

Każdy zrobi wszystko, aby kłamstwa nie wyszły na jaw, żeby nikt nie poznał prawdy, żeby ochronić rodzinę nie licząc jaką cenę przyjdzie zapłacić i kogo trzeba będzie skrzywdzić, a nawet zlikwidować.
Labirynt kłamstw powiększa się, a osoby biorące udział w tej intrydze pomału zaczynają wpadać we własne pułapki...
Co tak naprawdę wydarzyło się wtedy w tym pięknym lesie? Przekonacie się sięgając po niesamowity thriller W gąszczu kłamstw.

Jak myślicie, kiedy można przestać wierzyć w magię?Kiedy dziewczynka może uznać, że nie jest już boginią? Kiedy kończy się beztroskie dzieciństwo i jak to jest uciec śmierci dosłownie o milimetr?
Naomi Shaw zna odpowiedzi na te wszystkie pytania...
Ponad 20 lat temu trwało beztroskie lato, a Naomi i jej dwie przyjaciółki spędzały beztroski czas w lesie bawiąc się w boginie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Myślę, ze nie ma miłośnika fantastyki, który nie znałby książki Joanny Karyś pod tytułem „Smocze kryształy. Krwawe przeznaczenie”, a przynajmniej żeby nie kojarzył tak pięknej okładki. Wiem, że wielu z na jest wzrokowcami, dlatego książki kojarzy po grafice znajdującej się na okładce, co mogę powiedzieć publikacja została wydana niezwykle estetycznie. Jestem taką trochę okładkową sroczką, dlatego też wiedziałam, że muszę poznać twórczość autorki i zwiedzić wykreowany świat. Jego zarys jest intrygujący, nie opiera się wyłącznie na smokach, mamy tutaj mitologię i magię. Czy można chcieć czegoś więcej? W historii mamy spore grono bohaterów, co sprawia, że każdy będzie miał możliwość obdarzenia kogoś sympatią. W pierwszym tomie książki poznajemy zarys tego, co nas zapewne czeka w kolejnych tomach, wyobraźcie sobie, że każdy smok ma swój kryształ, połączyć z człowiekiem tworząc specyficzną więź, kto z nas o takiej nie marzy?
Główną bohaterką książki autorstwa Joanny Karyś pod tytułem „Smocze kryształy. Krwawe przeznaczenie” jest Arysa Rayillon, księżniczka, która niegdyś marzyła jedynie o tym, aby zostać teyidregiem, aby to zrealizować powinna znaleźć i połączyć się z smokiem. Czasami łatwiej jest coś pomyśleć niż realizować, na wszystko powinien być odpowiedni czas i miejsce. Młoda i silna kobieta byłą zmuszona mierzyć się z wieloma wyzwaniami, a one sprawiają, że dojrzewa i staje się godna naśladowania. Od tych wydarzeń minęło sporo czasu, obecnie Arysa wraz z Calypso opuściły włości królowej Elathy, co wiąże się z kolejnymi wyzwaniami. Czy odnajdą w sobie wytrwałość, aby przetrwać w nieznanym otoczeniu? U księcia Lorana sytuacja nie wydaje się lepsza, pomimo tego, że ma okazję poznać świat znajdujący się poza pałacowymi murami próbuje dojść do jakiś wniosków, poukładać w głowie to, że został z kimś powiązany. Chce odnaleźć księżniczkę Arysę i uczynić odpowiedzialną za Verros. Czy mu się to powiedzie? Jakie niebezpieczeństwa czekają na bohaterów?
„Smocze kryształy. Krwawe przeznaczenie” autorstwa Joanny Karyś to niezwykle ciekawa książka, pod względem narracyjnym nastawiona jest na budowanie napięcia i podtrzymywanie dynamiki. Byłam zaskoczona tym, jak fabuła i jej wykonanie sprawią, że nie będę mogła się oderwać od lektury. Autorka potrafi rozbudzić moją ciekawość i umiejętnie ją podsycać. Nie potrafiłam nie zerkać w kierunku książki, kiedy byłam zmuszona wykonywać prace domowe. Moje myśli wędrowały wokoło powieści czekając na moment, kiedy będę mogła powrócić do Verros i smoków. Księcia Lorcana nie łatwo jest darzyć sympatią, jednak zaskarbił sobie moje względy, pomimo tej arogancji, poczucia wyższości, samolubności, w końcu był monarchą, gdzieś tam było to wpisane w jego postać. Myślę, że kreował się na takiego, jakim chciał go widzieć jego świat, a w środku miał znacznie więcej do zaoferowania. „Smocze kryształy. Krwawe przeznaczenie” to powieść, która sprawiła, że jeszcze mocniej pokochałam świat Joanny Karyś, z chęcią bywałabym w nim znacznie częściej, w końcu sama chciałabym zbierać te kryształy, może i ze mną jakiś smok chciałby nawiązać więź? Jestem zaintrygowana tym, co przygotowała dla nas autorka, zwłaszcza, że potrafiła nieco namieszać, zaczynam więc wypatrywać kolejnego tomu.

Myślę, ze nie ma miłośnika fantastyki, który nie znałby książki Joanny Karyś pod tytułem „Smocze kryształy. Krwawe przeznaczenie”, a przynajmniej żeby nie kojarzył tak pięknej okładki. Wiem, że wielu z na jest wzrokowcami, dlatego książki kojarzy po grafice znajdującej się na okładce, co mogę powiedzieć publikacja została wydana niezwykle estetycznie. Jestem taką trochę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Mister Hockey" to prawdziwy strzał w dziesiątkę dla wszystkich fanek romansów z hokeistami!

Mamy tu wszystko, czego można chcieć od dobrej książki: kapitana drużyny NHL, niewyparzoną gębę, słodką i nieśmiałą bibliotekarkę, a do tego mnóstwo miłosnych wzlotów i upadków. Breezy, nasza bohaterka, to taka postać, którą aż chce się pokochać - inteligentna, pełna pasji i z fantazją na miarę najlepszych romansów. A Jed? No cóż, to mistrz na lodzie, ale równocześnie chłopak z sercem na dłoni i urokiem, który może stopić każde zamarznięte serce.

Ale co tu dużo mówić, nie tylko fabuła mnie zachwyciła! Bohaterowie są po prostu obłędni!  Breezy z jej nietypowym stylem i urokiem, który wprawia w zakłopotanie nawet hokeistę, oraz Jed, który poza areną sportową okazuje się być naprawdę sympatycznym gościem. Ich chemia jest paląca i czytelnik nie może się oprzeć emocjom, które wywołują wspólnie na stronach tej książki. W tej książce nie chodzi tylko o miłość między bohaterami, ale także o ich pasje i marzenia, które napędzają ich do przodu. Co do samego romansu... Cóż, muszę przyznać, że sceny miłosne w tej książce są po prostu gorące!   Ale to nie tylko fizyczna przyciągająca siła między nimi, ale także emocjonalna więź, która rośnie wraz z każdą kolejną stroną.

Niektórzy mogą narzekać na typowe dla romansów klisze czy szybkie tempo akcji, ale dla mnie to właśnie to czyni tę książkę tak wciągającą!  Mam wrażenie, że to taki mały raj dla fanek literatury, które lubią od czasu do czasu zanurzyć się w czymś pełnym emocji, humoru i trochę pikantnych scen.

"Mister Hockey" to nie tylko ognisty romans, ale także opowieść o odwadze, przezwyciężaniu własnych lęków i budowaniu relacji, które przetrwają próbę czasu. Więc jeśli ktoś szuka czegoś, co sprawi, że serce zacznie bić szybciej, a usta rozwiną się w uśmiech, to "Mister Hockey" jest strzałem w dziesiątkę! Polecam gorąco, bo przy tej książce naprawdę nie sposób się nudzić! 

"Mister Hockey" to prawdziwy strzał w dziesiątkę dla wszystkich fanek romansów z hokeistami!

Mamy tu wszystko, czego można chcieć od dobrej książki: kapitana drużyny NHL, niewyparzoną gębę, słodką i nieśmiałą bibliotekarkę, a do tego mnóstwo miłosnych wzlotów i upadków. Breezy, nasza bohaterka, to taka postać, którą aż chce się pokochać - inteligentna, pełna pasji i z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Wielki świat” autorstwa Pierra Lemaitre to wielowątkowa powieść obyczajowa, która przenosi Czytelnika w lata 40. XX wieku.

Już od samego oczątku czuć, że Autor stworzył coś wyjątkowego. Fabuła wciąga od pierwszych stron, a czym dalej się w nią brnie coraz bardziej barwna, zaskakująca, dynamiczna i stawia przed nami twisty, których nie sposób przewidzieć. Poznajemy francuskie tło historyczno-społeczne, na kanwie którego poruszone zostały przez Autora bardzo ważne wątki jak chociażby korupcja, sekty, walki partyzanckie, ówczesne dziennikarstwo, tajemnice, morderstwa. Wszystko to stanowi podwaliny historii rodziny Pelletierów.

Cała rodzina Pelletierów jest jedną z najbardziej osobliwych rodzin o jakich dane mi było czytać w sagach rodzinnych. Początkowo może się wydawać, że wszyscy są nijacy. Jednak strona za stroną okazuje się, że członkowie tej dość oryginalnej rodziny to niezwykle barwne i różnorodne postacie. Każdy jest inny, ma swoje za uszami, a momentami ich zachowania są niezwykle surrealistyczne i trudne do wytłumaczenia czy zrozumienia.

Ważnym elementem powieści jest także przenoszenie akcji w różne miejsca. Raz jesteśmy w Paryżu, a innym razem w Bejrucie, czy Sajgonie. Autor ukazuje nam przeróżne przeciwieństwa światów, które wzajemnie się przeplatają i tworzą spójną jedność co wcale nie jest takie łatwe.

„Wielki świat” to fantastyczna powieść obyczajowa z elementami historyczno-przygodowymi, w której możemy poznać losy dość szczególnej rodziny. Z niecierpliwością czekam na dalsze tomy sagi.

„Wielki świat” autorstwa Pierra Lemaitre to wielowątkowa powieść obyczajowa, która przenosi Czytelnika w lata 40. XX wieku.

Już od samego oczątku czuć, że Autor stworzył coś wyjątkowego. Fabuła wciąga od pierwszych stron, a czym dalej się w nią brnie coraz bardziej barwna, zaskakująca, dynamiczna i stawia przed nami twisty, których nie sposób przewidzieć. Poznajemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co roku w Monachium największy ośrodek badawczy nad książką, Internationale Jugendbiblithek, tworzy listę Białych Kruków – najlepszych, najciekawszych, dobrze zaprojektowanych publikacji z literatury dziecięcej i młodzieżowej z całego świata. W 2017 roku tytuł Białego Kruka otrzymała m.in. książka „Morten, Emilia i zaginione światy” estońskiej pisarki Reeli Reinaus.
Bohaterem książki jest chłopiec, który po śmierci dziadków trafia pod opiekę wuja alkoholika. Matka w tym czasie pracuje za granicą – zarabia na ich lepszą przyszłość. Raz w miesiącu odwiedza Mortena i przekazuje pieniądze na jego utrzymanie starszemu bratu. W tygodniu prowadzi też z nastolatkiem zdawkowe rozmowy przez telefon. Ojca chłopiec nigdy nie poznał.

Cała fabuła książki skupia się wokół „nowego życia” Mortena pod jednym dachem z Urmasem. To jest ten fragment codzienności, o którym chłopiec wolałby zapomnieć. Jedyną nadzieją na wyrwanie się z zabitej deskami wsi i uwolnienie od Urmasa daje mu szkoła. Dlatego nastolatek uczy się jak szalony, jest w czołówce klasy.

Morten robi wszystko, żeby wśród rówieśników uchodzić za najzupełniej normalnego. Trochę przeszkadza mu w tym brak kasy. Nie stać go, żeby wyjść gdzieś z kolegami po szkole. Stąd nadal czuje się wśród nich trochę obco i dziwnie. Na szczęście posiada prawdziwą pasję, która pozwala mu być sobą i poczuć się wolnym. Morten uwielbia fotografować. Aparat jest jego biletem do świata szczęśliwych ludzi.

Kiedy sytuacja w domu staje się nie do zniesienia, rusza z aparatem na mokradła w pobliżu gospodarstwa. Nie na darmo nazwano to miejsce Bagiennym Zakątkiem – jak okiem sięgnąć same bagniska. W tym miejscu prawie od razu poprawia się Mortenowi nastrój. To jego bezpieczna kryjówka, którą pokazał mu kiedyś dziadek.
Podczas jednej z takich ucieczek, Morten spotyka na torfowiskach dziewczynę. Ma na imię Emilia i wydaje się nieco inna, tajemnicza, zagadkowa. Jednak w jej towarzystwie Morten nie musi udawać kogoś innego. W końcu ma z kim porozmawiać. Z czasem okazuje się, że dziewczyna dobrze go rozumie, ale niestety nie należy do tego świata.

Ostatnio nastolatek niecierpliwie wyczekuje dnia wyjazdu do Finlandii, do matki. Chciałby choć na chwilę wyrwać się z tego przytłaczającego miejsca. Może opowie mamie o Emilii. Tylko czy będzie skłonna uwierzyć, że przyjaźni się z duchem? Czy chłopiec znajdzie w sobie siłę i odwagę, żeby podzielić się z kimś swoimi gorzkimi doświadczeniami?

Mamy tutaj przenikanie się dwóch światów, realnego i magicznego. Główny bohater dzieli się z czytelnikiem refleksjami na temat swojego życia. Autorka otwiera nam oczy, na często niezauważalny na pierwszy rzut oka, problem alkoholizmu i przemocy fizycznej. Robi to bardzo wiarygodnie, pisze o bezsilności Mortena, o wstydzie, poczuciu strasznej alienacji. Podejmuje też wątek samotnego dorastania. Momentami książka jest mroczna (w tej tonacji zachowane zostały również ilustracje), napawa nas dreszczem, a następnie do oczu cisną się łzy.
Długo nie zapomnimy tej książki.

Co roku w Monachium największy ośrodek badawczy nad książką, Internationale Jugendbiblithek, tworzy listę Białych Kruków – najlepszych, najciekawszych, dobrze zaprojektowanych publikacji z literatury dziecięcej i młodzieżowej z całego świata. W 2017 roku tytuł Białego Kruka otrzymała m.in. książka „Morten, Emilia i zaginione światy” estońskiej pisarki Reeli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdy z nas skrywa pewne tajemnice.

Ukrywamy je za ciężkimi drzwiami i nie pozwalamy wyjść im na światło dzienne.

Jednak nadchodzą takie momenty, w których potwory same wypełzają na powierzchnię...

I nic ich nie powstrzyma.

Wiele historii odnalazło drogę do mojego serca, jednak pozycje Klaudii uderzają w nie w szczególny sposób.

Każda książka, każda strona i każde słowo GZLV sprawia, że nie mogę myśleć o niczym innym, niż o ukazanych losach, które na długo pozostaną w mojej pamięci. Dylogia Danse Macabre sprawiła, że zapomniałam o otaczającej mnie rzeczywistości, a przez to zatraciłam się w urokach miasta przepełnionego grzechem, a także… tajemnicami.

To właśnie one odgrywają tutaj główną rolę, a każdy następny sekret, który wydostaje się na powierzchnię, sprawia, że żaden odbiorca tej pozycji nie będzie w stanie wysiedzieć spokojnie na swoim miejscu.

Klaudia doskonale wie, jak uderzyć, aby najmocniej zabolało. W tej części odważyła się poruszyć piekielnie trudne tematy, obok których zdecydowanie nie da się przejść obojętnie – będziemy mieli okazję na własnej skórze poczuć rozrywający ból oraz spojrzeć niebezpieczeństwu prosto w przepełnione zgrozą ślepia.

Pytanie tylko, czy będziecie w stanie poznać potwora, który pozostawił po sobie tak wiele spustoszenia?

Klaudia Kupiec oddała w nasze ręce historię, która zakrada się w takie zakątki umysłu, o których nie mieliśmy wcześniej pojęcia. Za pomocą swojego wyjątkowego stylu umożliwia nam bezpowrotne zatopienie się w ukazanej treści, która wielokrotnie wywoła u nas potok łez.

Każdy element tej pozycji sprawia, że nie mogę wrócić myślami na ziemię. Muszę przyznać, że przygoda z Grzesznikiem nie była dla mnie wcale taka prosta, a to co zostało ukazane w SZLV było dopiero drobną zapowiedzią nadciągającej burzy. Klaudia sprawiła, że co trochę musiałam walczyć z natrętnymi łzami i rozrywającym bólem, który towarzyszył mi przez większość tej przygody. Ilość ukazanych tutaj emocji sprawia, iż niemożliwym jest zachowanie obojętności. Napięcie można kroić praktycznie nożem, a niepewność skrywa się za każdym rogiem. Jednak... pomimo tego, drugi tom oferuje swojemu czytelnikowi coś, czego tak bardzo potrzebowałiśmy – oferuje mu troskę oraz zrozumienie, które otula ciepłem i obiecuje, iż pewnego dnia i dla nas słońce zaświeci jaśniej.

Melody oraz Gabriel. Gabriel oraz Melody. Ta dwójka została  postawiena przed niemiłosiernie trudnymi wyzwaniami, które tylko przybierały na sile. Prawdopodobnie nie byłabym nawet w stanie zliczyć, jak wiele razy ci zostali wystawieni na niesprawiedliwą próbę, która z początku przerastała ich możliwości. Autorka na każdym kroku ukazywała, że przeszłość wciąż miesza w ich teraźniejszości, a także wpływa na planowaną przyszłość.... Tylko, że demony, które tak usilnie pragnęły ponownie nimi zawładnąć zapomniały, aby nigdy nie lekceważyć drugiej strony, ponieważ ta… może okazać się znacznie silniejsza.

Klaudia oddała w nasze ręce historię wyjątkową, piękną i taką, w której bohatrowie wielokrotnie zyskują w naszych oczach. Od razu możemy również zauważyć, iż w trakcie tworzenia tej dwójki, autorka pozwoliła nam dostrzec trud wyjątkowo pięknej i ciężkiej pracy. W wyjątkowy i wręcz perfekcyjny sposób Klaudia połączyła dwójkę zranionych dusz, które  walcząc z własnymi trudnościami, wciąż troszczyły się o siebie, nie pozostawiając nikogo w tyle. Podkreśliła ich słabości, ale także ukazała piękno, które zawładnęło całym moim książkowym sercem. „Grzesznik z Las Vegas” to najprawdziwsze ukojenie dla tych, którzy czuli się rozdarci po pierwszym tomie. Mam wrażenie, że nie byłabym w stanie wyobrazić sobie lepszego podsumowania, niż to, które właśnie otrzymaliśmy i nawet jeżeli pożegnania są ciężkie to... jestem pewna, że spełni wasze oczekiwania.

Pasja, ambicja, mroczna przeszłość oraz poniszczone dusze, które odnalazły wspólną drogę w świecie pełnym przeciwności. Dokładnie w taki sposób podsumowałabym tę dylogię, ponieważ ta skrywa przed swoim czytelnikiem wiele niespodzianek. Tych pięknych, wzruszających i rozczulających, ale także tych, które pozostawią po sobie ślad i sprawiają, że obojętność nigdy nie zagrzeje już swojego miejsca. Mam nadzieję, że pozwolicie się oczarować dalszym losom Gabriela oraz Melody, ponieważ mną one zawładnęły na całe życie ♡

Każdy z nas skrywa pewne tajemnice.

Ukrywamy je za ciężkimi drzwiami i nie pozwalamy wyjść im na światło dzienne.

Jednak nadchodzą takie momenty, w których potwory same wypełzają na powierzchnię...

I nic ich nie powstrzyma.

Wiele historii odnalazło drogę do mojego serca, jednak pozycje Klaudii uderzają w nie w szczególny sposób.

Każda książka, każda strona i każde...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kto powiedział, że literatura młodzieżowa jest tylko dla nastolatek? Ja tam bawię się wyśmienicie, kolejny raz zagłębiając się w zwariowane życie Mii i powiem wam jedno… Niejednokrotnie uśmiechałam się pod nosem, ta dziewczyna jest genialna, zobaczcie sami!

„Cześć, tu znowu ja, księżniczka Mia. Tak, następczyni tronu Genowii, która zbłaźniła się w państwowej telewizji… i to na oczach całego swojego narodu (to wprawdzie tylko 30 tysięcy osób, ale jednak)!
Sądziłam, że mam wszystko pod kontrolą. Dowiedziałam się, kim naprawdę jest mój tata, przetrwałam musztrę grand-mère, wreszcie dogadałam się z Lilly, i nawet udało mi się pogodzić z tym, że mama spotyka się z moim nauczycielem matematyki, panem Gianinim. A wtedy moja kochana rodzicielka wyskoczyła z szokującą nowiną, a grand-mère postanowiła zorganizować ten durny wywiad…
Podczas którego oczywiście musiałam się wygłupić.
I teraz czekają mnie konsekwencje mojego gadulstwa! Wspaniale!
Ale cóż…
Nikt nie mówił, że życie księżniczki jest proste.”

Wydanie tej serii jest przepiękne. Mamy kolorowe brzegi, twardą oprawę, a w środku pamiętnik Mii. Możemy poznać trochę jej życie, zwariowane myśli, a także rodzinę i przyjaciół. Mia jak każda nastolatka popełnia błędy, tylko jest jeden problem… Jej błędy zazwyczaj ogląda całkiem sporo osób, w końcu jest następczynią tronu Genowii, a ten tytuł zobowiązuje.

W porównaniu do pierwszego tomu widzimy jak dziwczyna dorasta, jak opiekuje się przede wszystkim swoją mamą, która swoją drogą jest świetna! Zagłębiamy się w rodzinę królewską i jednocześnie możemy obserwować rozkwitający związek mamy księżniczki z Panem G, to mój ulubiony wątek! Jest zabawnie, a zamartwianie się Mii doprowadza do łez… ze śmiechu 🤣

To jedna z tych pozycji, którą czyta się szybko. Ubolewam nad tym, że nie mam pod ręką trzeciej części, ale spokojnie, już jest w przygotowaniu. Nie mogę się doczekać, aż trafi w moje ręce. Ta seria jest genialna!

Polecam ją każdemu, w końcu wiek to tylko liczba, a jak widzicie, ja przy niej bawię się wyśmienicie.

Kto powiedział, że literatura młodzieżowa jest tylko dla nastolatek? Ja tam bawię się wyśmienicie, kolejny raz zagłębiając się w zwariowane życie Mii i powiem wam jedno… Niejednokrotnie uśmiechałam się pod nosem, ta dziewczyna jest genialna, zobaczcie sami!

„Cześć, tu znowu ja, księżniczka Mia. Tak, następczyni tronu Genowii, która zbłaźniła się w państwowej telewizji… i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nicolas to młody adept sztuk magicznych, który rozpoczyna studia w Akademii Czarnoksięskiej. Jego celem jest stworzenie samemu sobie duszy, której brakuje mu od narodzin. Jego perfekcyjnie poukładane plany zaburza poznanie innej uczennicy - Mai - która przyciąga kłopoty. Dodatkowo odnaleziona w bibliotece niepokojąca księga sprowadza na chłopaka kolejne niebezpieczeństwa...

Wyobraźcie sobie ciemną, mglistą noc i majaczącą gdzieś w oddali zakapturzoną postać. Z każdym oddechem czujecie coraz silniej jej obecność, a jedyne, co może Was uratować, to siła - zarówno ta magiczna, jak i doczesna - którą macie w swoim wnętrzu. Prawda, że pojawiają się ciarki na plecach? Taki właśnie jest klimat tej książki!

Uwielbiam fantastykę, której przestrzenią jest magiczna szkoła. Akademia, do której trafia nasz bohater łączy ze sobą przeróżne umiejętności magiczne i istną feerię osobowości wśród nauczycieli i uczniów. Zdecydowanie nie jest to cukierkowe i sielankowe miejsce, bo surowych i wymagających osobistości tu nie brakuje, a wylecieć można za najmniejsze przewinienie! Jednak zaciskając zęby i ucząc się pilnie idzie osiągnąć niezwykła potęgę - czy to iluzji, czy to sztuk obronnych, a może magii leczniczej, czy czarnoksięskiej? Jest w czym wybierać.

Całkowicie pochłonęła mnie intrygująca, podszyta mrokiem i śmiercionośnym oddechem fabuła. Autor miał bardzo ciekawy pomysł na poprowadzenie tej opowieści. Próby pokonania samej uosobionej śmierci, zaskakujące intrygi i sekrety przeszłości oraz walka o pozyskanie duszy - to wszystko i wiele więcej tu odnajdziecie w sporej obfitości. Akcja toczy się spokojnym tempem, napędzanym dynamicznymi zwrotami akcji, a kulminacja i zakończenie wywołują szybsze bicie serca i niezapomniane emocje.

Bardzo interesująco jest tu przedstawiony też duet głównych bohaterów - Nicolas, który nie potrafi odczuwać emocji, stonowany i wycofany oraz Maia - żywa, gadatliwa i dobra niczym promyk słońca, będąca w pewnym sensie przewodniczką po świecie relacji międzyludzkich dla Nicka. Swoisty motyw grumpy-sunshine w bardzo zapadającym w pamięci i wzbudzającym sympatię wydaniu :)

Takie debiuty zdecydowanie uwielbiam! Porywająca, klimatyczna fabuła, wyraziste postaci i historia, która mogłaby trwać dłużej. Gorąco polecam! <3

Nicolas to młody adept sztuk magicznych, który rozpoczyna studia w Akademii Czarnoksięskiej. Jego celem jest stworzenie samemu sobie duszy, której brakuje mu od narodzin. Jego perfekcyjnie poukładane plany zaburza poznanie innej uczennicy - Mai - która przyciąga kłopoty. Dodatkowo odnaleziona w bibliotece niepokojąca księga sprowadza na chłopaka kolejne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Sekrety domu Bille" tom ll Agnieszki Janiszewskiej to poruszająca opowieść o rodzinnych relacjach i ukrytych sekretach, które stopniowo wychodzą na światło dzienne po śmierci ojca. Autorka zgrabnie przedstawia kontrastowe osobowości córek oraz ich złożone relacje z macochą.

Książka prowadzi przez labirynt emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji, gdy córki Juliana, wspierane przez mecenasa Teresę Chęcińską, odkrywają tajemnice z przeszłości swoich rodziców. To, co wydawało się pewne i znane, nagle staje się zagadką, a dom Bille staje się areną dla głębokich refleksji nad miłością, zaufaniem i zdradą.

Narracja głęboko penetruje psychologiczne aspekty postaci, szczególnie w kontekście ukrywania prawdziwych uczuć i konsekwencji braku zrozumienia. Poprzez historię Zuzanny, autorka porusza temat samotności i niemożności znalezienia prawdziwej miłości, co stawia ją w pozycji bezbronnej wobec okrutnego świata.

"Sekrety domu Bille" nie tylko zachwyca bogatym wątkiem fabularnym, ale także skłania do refleksji nad własnymi relacjami i ukrytymi emocjami. To książka, która zostaje z czytelnikiem na długo po jej zakończeniu, pozostawiając po sobie głębokie wrażenie i niepokój.

Agnieszka Janiszewska w "Sekretach domu Bille" mistrzowsko balansuje między tajemnicą a emocjonalnymi konfliktami bohaterów, co sprawia, że lektura staje się niezwykle absorbująca. Czytelnik zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, próbując zgłębić zawiłe relacje między postaciami oraz odkryć, co kryje się za pozorną fasadą spokojnego życia rodzinnego.

Jednym z najmocniejszych punktów tej powieści jest sposób, w jaki autorka przedstawia złożoność ludzkiej psychiki oraz wpływ ukrytych emocji na życie codzienne. Bohaterowie stają się prawdziwymi, trójwymiarowymi postaciami, których decyzje i wybory są zarówno zrozumiałe, jak i zaskakujące.

Dodatkowo Janiszewska wplata w fabułę ważne tematy społeczne i psychologiczne, takie jak samotność, niezdolność do porozumienia czy brak akceptacji, co czyni tę książkę nie tylko pasjonującą lekturą, ale także cennym źródłem refleksji nad własnym życiem i relacjami z innymi.

W rezultacie "Sekrety domu Bille" to lektura, która nie tylko zapewnia rozrywkę, ale także skłania do głębszych przemyśleń nad istotą ludzkich związków i tajemnicą ludzkiej natury. To książka, która z pewnością zostanie zapamiętana jako jedna z tych, której nie sposób zapomnieć.

"Sekrety domu Bille" tom ll Agnieszki Janiszewskiej to poruszająca opowieść o rodzinnych relacjach i ukrytych sekretach, które stopniowo wychodzą na światło dzienne po śmierci ojca. Autorka zgrabnie przedstawia kontrastowe osobowości córek oraz ich złożone relacje z macochą.

Książka prowadzi przez labirynt emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji, gdy córki Juliana,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba każdy z nas ma jakieś kompleksy? Mniejsze lub większe, takie, które próbujemy zlekceważyć, ale i takie, które determinują nasze podejście do świata. A przede wszystkim do nas samych. Nie lubimy siebie, wciąż dopatrujemy się kolejnych wad, niedociągnięć, zupełnie jakbyśmy byli czyimś dziełem, nie do końca udanym… Pozwalamy kompleksom dojść do głosu, to one umniejszają nas we własnych oczach, a co za tym idzie w oczach innych. Bo czy nie widząc w sobie pozytywów, możemy sprawić, by dostrzegł je ktokolwiek inny…?
„Tak się rodzą bohaterki” to powieść, która jest niczym cebula. Pozornie przewrotna, momentami absurdalna słodko-gorzka opowieść o komediowym wydźwięku. Nieco fajtłapowata bohaterka z jeszcze bardziej fajtłapowatym mężem i jej życie – zupełnie zwyczajne. Jej nadwaga, brak pewności siebie, chęć pozostania niewidzialną. Cóż – wielu zapewne dojdzie do wniosku, że bardzo dobrze ją rozumie, wszak kompleksy nikomu nie są obce. A mimo to, wraz z odsłanianiem kolejnej „warstwy” zaczynamy dostrzegać w tej historii coś więcej. Tak jak Sylvie, która przechodzi swego rodzaju, nieco wymuszoną metamorfozę wewnętrzną, mozolnie idącą naprzód, ale jednak, kiedy to na świecie pojawia się wykreowana przez nią postać literacka, a ona sama zostaje poczytną pisarką. Wydawać by się mogło, że powinna się cieszyć, ale kobieta nie do końca radzi sobie z życiem w blasku sławy. Czy zdoła oswoić nową Sylvie?
Ta powieść wywołuje skrajne emocje. Raz, główna bohaterka nas maksymalnie irytuje, bo nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jak można tak „przemykać” przez życie. Zaraz potem jednak przychodzi refleksja, że w jej, wprawdzie czasem absurdalnych doświadczeniach, niektórzy mogą dostrzec pierwiastek siebie… Niezadowolenie z pracy, poczucie zmarnowanej codzienności, związek, który najlepsze lata ma już za sobą, znudzenie życiem. Bo choć Sylvie wydaje się, że jej pozycja jest po prostu bezpieczna, to wewnętrzne JA czuje zupełnie co innego, czego wyrazem jest bohaterka jej książki — Charlotte.
Powieść Claire Vigarello to również historia o szufladkowaniu. Żyjemy w takich czasach, że tak łatwo nam ocenić kogoś na podstawie wyglądu czy umiejętności, a raczej ich braku. Grubas, na pewno jest powolny, nieudolny, niezbyt urodziwy – od razu wydaje nam się, że znamy takiego człowieka, że będzie on zachowywał się według utartych, często stereotypowych, zasad. To oczywiście jest niezwykle krzywdzące, bo tak naprawdę nie wygląd, wiek, umiejętności, ale nasze wnętrze decyduje, kim tak naprawdę jesteśmy.

Podsumowując:

Myślę, że każdy z nas dochodzi w swoim życiu do takiego momentu, kiedy nie widzi szansy na pozytywną jego odmianę. Są zapewne tacy, którym taki stan rzeczy odpowiada, ale bywają i ci, którzy podświadomie czują, że nie chcą tak dalej egzystować. To zapewne doskonała chwila, by i w ich codzienności pojawiła się taka Charlotte, która sprawi, że obudzą się z marazmu i wezmą przysłowiowego byka za rogi. To powieść, którą powinna przeczytać każda z nas – kobiet, nawet jeśli na początku będzie się czuła, jakby znalazła się w samym centrum domu wariatów. Może to przez francuski humor, a może przez nieco przerysowaną fabułę, która skrywa wiele warstw odkrywanych podczas lektury. To opowieść o marzeniach, rozczarowaniu, zagubieniu, kompleksach, które nas ograniczają, ale także o cenie sławy, która dla niektórych bywa zbyt wysoka. Przewrotna, momentami karykaturalna i przejaskrawiona – ale wiecie co? – to właśnie mnie w niej tak zafascynowało. A także fakt, że dzięki lekturze dostrzegłam, jak daleko zaszłam. Że mogę być duma, iż nie pozwoliłam kompleksom decydować o moim życiu. Polecam!

Chyba każdy z nas ma jakieś kompleksy? Mniejsze lub większe, takie, które próbujemy zlekceważyć, ale i takie, które determinują nasze podejście do świata. A przede wszystkim do nas samych. Nie lubimy siebie, wciąż dopatrujemy się kolejnych wad, niedociągnięć, zupełnie jakbyśmy byli czyimś dziełem, nie do końca udanym… Pozwalamy kompleksom dojść do głosu, to one umniejszają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ama Torres nie wierzy w instytucję małżeństwa, ale w śluby już tak. Jest wspaniałą konsultantką ślubną, która uczyni ten dzień najpiękniejszym w twoim życiu. Elliot Bloom to ponury florysta, który nie lubi swojej pracy do czasu, gdy poznaje szaloną konsultantkę. Ona go fascynuje, jej podobają się jego kwiatowe tatuaże, więc szybko nawiązują romans. Niestety wtedy ona łamie mu serce i urywa z nim kontakt. Los chciał, że po kilku latach muszą współpracować ponownie. Co z tego wyniknie?

Skusiłam się na tę książkę ze względu na jej opis. Lubię takie motywy w powieściach i byłam ogromnie ciekawa co autorka zgotowała tej dwójce. Nie ukrywam też, że zaciekawiły mnie profesje Amy i Elliota. Muszę przyznać, że całość wypadła znakomicie i na pewno była to jedna z lepszych książek jakie ostatnio miałam przyjemność czytać.
Zacznę od głównych bohaterów, którzy są naprawdę świetnie wykreowani i intrygują czytalników. Ona jest pozytywną, pełną energii, szaloną osobą, on natomiast jest ponury, poniekąd zamknięty w sobie, ale ma ogromny talent. Poznali się kilka lat wcześniej i nawiązali romans, ale to ona go przerwała. Czytając nie znamy powodu jej decyzji, ponieważ poznajemy go powoli, ze wspomnień chłopaka. Oboje tworzą dość ciekawy duet, w pracy wszystko wychodzi im idealnie i myślę, że nie jedna z nas chciałaby, aby to właśnie oni zorganizowali nasz ślub. Prywatnie jako para również byliby świetnie połączeni. Jednak na niej odcisnęło się dzieciństwo, a jak powszechnie wiadomo, ono ma duży wpływ na dorosłe życie.
Autorka przedstawia nam tę historię z perspektywy Amy i jest to teraźniejszość oraz Elliota jako przeszłość. Dzięki niemu dowiadujemy się co się miedzy nimi wydarzyło i to jest naprawdę sinusoida emocji. Przeplatanie tych dwóch linii czasowych pozwala nam poznać tę historię od "środka". Znamy ich uczucia, obawy i lęki oraz to co między nimi mimo wszystko nadal jest. Wspaniale się to czyta i fajnie jest być świadkiem ich relacji.
"Forget Me Not" to genialna historia o prawdziwej miłości, która przetrwa nawet największe problemy. Autorka przenosi nas do świata pełnego klimatu weselnego, gdzie możemy poczuć się jak na prawdziwych przygotowaniach do takiego przyjęcia. Powieść napisana jest w świetnym stylu, wciąga i uzależnia. Mnie zachwyciła i jestem pod jej ogromnym wrażeniem. Chciałabym polecić ją również Wam, więc czytajcie i polecajcie innym ❤️

Ama Torres nie wierzy w instytucję małżeństwa, ale w śluby już tak. Jest wspaniałą konsultantką ślubną, która uczyni ten dzień najpiękniejszym w twoim życiu. Elliot Bloom to ponury florysta, który nie lubi swojej pracy do czasu, gdy poznaje szaloną konsultantkę. Ona go fascynuje, jej podobają się jego kwiatowe tatuaże, więc szybko nawiązują romans. Niestety wtedy ona łamie...

więcej Pokaż mimo to