Zbyt wiele zim minęło, żeby była wiosna
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2021-03-24
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-03-24
- Liczba stron:
- 300
- Czas czytania
- 5 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324061617
- Tagi:
- literatura polska
Nowa powieść finalisty Nagrody Literackiej Nike 2020.
Proza bez filtra.
Samolubny i zgryźliwy, szowinista starej daty i samozwańczy mentor. Dziadek Szczepan. Dnie spędza na starej kanapie z ukraińskiego burdelu, a nocami terroryzuje sąsiadów rykiem saksofonu. Tymczasem jego wnuk, bohater tej historii, dopiero wchodzi w świat dorosłych ludzi. Wkrótce się przekona, że spadki mogą być niezwykle kosztowne dla spadkobierców.
Filip Zawada, autor "Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek", niebanalnie, przejmująco dosadnie i bezczelnie szczerze pokazuje, jak niebezpiecznie jest zgrywać bohatera, w szczególności przed samym sobą. Opowiadając o miłości i przemocy, mistrzowsko balansuje na granicy tragedii i komedii. Udowadnia, że jego głos jest absolutnie niepodrabialny i wyjątkowy w polskiej literaturze.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 312
- 243
- 57
- 19
- 10
- 5
- 3
- 3
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Nudna książka pisana pod publiczkę. Takie historie zdarzają się tylko bohaterowi Filipa Zawady. Kto doczytał do ostatniej strony, ten jest cierpliwym czytelnikiem. Naturalizm literacki tej powieści : przemilczane prawdy życiowe, wulgarność, wulgarny język, mnie znudziły. Autor gra znaczonymi kartami literackimi. Moim zdaniem Zawada przeszarżował, za dużo pozerstwa i cwaniactwa.Ja nie dałem się na to nabrać. Chyba miało być śmiesznie, a wyszło nudnie. To moja pierwsza przeczytana książka autorstwa Zawady, nie ma argumentów, żeby sięgnąć po inne tytuły.
Nudna książka pisana pod publiczkę. Takie historie zdarzają się tylko bohaterowi Filipa Zawady. Kto doczytał do ostatniej strony, ten jest cierpliwym czytelnikiem. Naturalizm literacki tej powieści : przemilczane prawdy życiowe, wulgarność, wulgarny język, mnie znudziły. Autor gra znaczonymi kartami literackimi. Moim zdaniem Zawada przeszarżował, za dużo pozerstwa i...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toFilip Zawada prezentuje specyficzny rozpoznawalny głos literacki. Potrafi uchwycić konkret życia na jego styku z nieprzywidywalnością losu. Czytam już drugą jego powieść i uderza mnie to inteligentne zmaganie się z rzeczywistością, jej opisem i odkrywaniem jej praw.
„Zbyt wiele zim...” to powieść przewrotna. Odniosłem wrażenie, że dwóch głównych bohaterów: dziadek- pieniacz wypominający wszystkim, że nie przeżyli wojny i jego wrażliwy, borykający się z problemami młodości wnuk prowadzą ze sobą jakąś perfidną grę. Więcej tej perfidii oczywiście po stronie dziadka Szczepana. U jego wnuka widzimy przede wszystkim bezradność, miotanie się między żywiołami rzeczywistości. Powieść balansuje od momentów komicznych do grobowej powagi, jednak pozostaje spójną historią. Łącząc w sobie tak wiele staje się pasjonującą i mądrą lekturą, która odkrywa głębsze znaczenie naszej codzienności. I nawet jeśli fatalne okazują się skutki takiego przekazanego z krwią dziedzictwa, musimy je znieść na jak położone na naszych barkach zadanie.
Filip Zawada prezentuje specyficzny rozpoznawalny głos literacki. Potrafi uchwycić konkret życia na jego styku z nieprzywidywalnością losu. Czytam już drugą jego powieść i uderza mnie to inteligentne zmaganie się z rzeczywistością, jej opisem i odkrywaniem jej praw.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Zbyt wiele zim...” to powieść przewrotna. Odniosłem wrażenie, że dwóch głównych bohaterów: dziadek-...
Szału nie ma.
Szału nie ma.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo smutna książka o bardzo smutnym chłopcu, którego życie zniszczył okropnie toksyczny dziadek. Tak sobie myślę, że takich rodzin pełno jest dookoła nas. Brrr...
Bardzo smutna książka o bardzo smutnym chłopcu, którego życie zniszczył okropnie toksyczny dziadek. Tak sobie myślę, że takich rodzin pełno jest dookoła nas. Brrr...
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo togdybym , na podstawie "Zbyt wiele zim...", oraz kilku innych, podobnej klasy utworów miał /chciał wyrobić sobie zdanie o pokoleniu, rocznikowo rzecz ujmując, pisarzy w wieku autora, chyba jednak wróciłbym, w lekturach,...do Manna, Prousta, Marqueza et consortes. czasami cos się im/wam udaje. Jak "ślepej kurze...", albo szóstka w lotku. na codzie, na wieczór zwłaszcza wieje nudą i zawracaniem głowy.
Cóż, zapewne będę próbował i szukał. Do nadal.
No.
gdybym , na podstawie "Zbyt wiele zim...", oraz kilku innych, podobnej klasy utworów miał /chciał wyrobić sobie zdanie o pokoleniu, rocznikowo rzecz ujmując, pisarzy w wieku autora, chyba jednak wróciłbym, w lekturach,...do Manna, Prousta, Marqueza et consortes. czasami cos się im/wam udaje. Jak "ślepej kurze...", albo szóstka w lotku. na codzie, na wieczór zwłaszcza wieje...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo moja czwarta książka Filipa Zawady i niestety każda jest gorsza od poprzedniej. „Rozdeptałem czarnego kota…” mnie zachwyciło, a potem była równia pochyła. Dałem Autorowi olbrzymi kredyt zaufania i powoli się ono kończy.
Ta lektura ma piękny tytuł i tylko tyle. No może jeszcze pierwsze zdanie frapuje i zapowiada ciekawą całość, ale szybko przekonałem się, że to ułuda. Styl jest „kwadratowy”, „grubo ciosany”. Źle się to czyta, historia nie płynie ale jest jakby pisana na siłę i męczy każdą stroną. Jakby każde zdanie nie pasowało do poprzedniego. A do tego nuda, banał i znów nuda…
To moja czwarta książka Filipa Zawady i niestety każda jest gorsza od poprzedniej. „Rozdeptałem czarnego kota…” mnie zachwyciło, a potem była równia pochyła. Dałem Autorowi olbrzymi kredyt zaufania i powoli się ono kończy.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTa lektura ma piękny tytuł i tylko tyle. No może jeszcze pierwsze zdanie frapuje i zapowiada ciekawą całość, ale szybko przekonałem się, że to ułuda....
"Patrząc na Szczepana, zastanawiałem się, czy po wojnie nie powinno się skazywać na śmierć zarówno przegranych, jak i wygranych. Nigdy nie powiedziałem tego na głos, żeby nie wyjść na okrutnika, ale żywiłem przekonanie, że każdy konflikt niszczy obie strony i nigdy nie da się nikogo wyleczyć z poniesionych ran."
W zasadzie ciężko mi nawet opisać o czym to jest, fabuła jest tu niepoukładana, wydarzenia mieszają się ze sobą, ciężko na początku połapać się co jest czym. Narracja głównego bohatera nie pomaga, miałem wrażenie jakbym przedzierał się przez jego chaotyczne myśli. Zazwyczaj nie wróży to najlepiej, ale tutaj myślę, że to całkowicie zamierzone. I dobrze! Główny bohater ma dziadka Szczepana. Szczepan to człowiek starej daty i starych obyczajów. Wojna odcisnęła na nim swoje piętno, widoczne w relacjach rodzinnych i w całej reszcie życia. Opowieść o naprawdę toksycznej męskości (a zazwyczaj unikam tego typu określeń),patologicznej relacji rodzinnej i wpływie tego wszystkiego na naszego narratora.
Tego typu książki lubię najbardziej, nieważne jaki gatunek, autor czy co jeszcze innego. Ale to, że ma dosyć skrajne opinie, a to znaczy, że nie jest zwyczajna. Ma swój charakter, miejscami obrzydza, oburza, miejscami nawet śmieszy, a czasem smuci. I mimo, że sama narracja jest pogmatwana, czyta się to dosyć sprawnie. Od siebie polecam z czystym sumieniem. ALE nie dziwię się też głosom niezadowolenia, zdecydowanie to nie lektura dla wszystkich.
https://www.instagram.com/bourboonkid/
"Patrząc na Szczepana, zastanawiałem się, czy po wojnie nie powinno się skazywać na śmierć zarówno przegranych, jak i wygranych. Nigdy nie powiedziałem tego na głos, żeby nie wyjść na okrutnika, ale żywiłem przekonanie, że każdy konflikt niszczy obie strony i nigdy nie da się nikogo wyleczyć z poniesionych ran."
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW zasadzie ciężko mi nawet opisać o czym to jest, fabuła jest...
Filip w dziwny sposób urzeka mnie swoją prozą, choć, zgadzam się, potrafi byc ona okrągłozdaniowa. "Zbyt..." czyta się tak jakby trochę przez mgłę? zaciapkany obiektyw? W każdym razie poruszamy się po pewnej płaszczyźnie poznania narratora, z perspektywy której nie jesteśmy w stanie zlepić podanwgo obrazu w jednoznaczną całość. I tutaj duża zaleta – Zawada zmusza do przemielenia kilka razy wszystkiego, co czytamy. A każde przemielenie zostawia pewne poruszenie.
Filip w dziwny sposób urzeka mnie swoją prozą, choć, zgadzam się, potrafi byc ona okrągłozdaniowa. "Zbyt..." czyta się tak jakby trochę przez mgłę? zaciapkany obiektyw? W każdym razie poruszamy się po pewnej płaszczyźnie poznania narratora, z perspektywy której nie jesteśmy w stanie zlepić podanwgo obrazu w jednoznaczną całość. I tutaj duża zaleta – Zawada zmusza do...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toUwielbiam Pana Filipa.
Uwielbiam Pana Filipa.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to" Ludzie nie mogą zapomnieć, co to raj, chociaż nigdy w nim nie byli. Za to próbują wymazać z pamięci przeżyte przez siebie piekło. Tylko, że ono nigdy o nich nie zapomina." (str. 232)
Chciałam sięgnąć po książki tego autora i oto trafiła mi się pierwsza przy okazji Dyskusyjnego Klubu Książki. Przeczytałam bardzo szybo, ale nie wiem co o tej książce napisać, żeby nie zatracić jej głębi, żeby nie napisać krzywdzącej opinii.
Mam natłok myśli, bo nie wiem czy to tylko smutna opowieść o wypaczonych/ patologicznych rodzinnych relacjach? Czy to opis dojrzewania, któremu przyszło wzrastać w towarzystwie dziadka, który jest przemocowcem, agresorem, alfonsem i kim tam jeszcze? Czy należałoby to dorastanie poszerzyć o sadystyczną panią Anielę z przedszkola, matkę, która sobie nie poradziła ze swoimi emocjami, ojcem który obraził się na dziadka i wycofał z życia syna. A może to jest spojrzenie na różne typy mężczyzn bardzo odległych od siebie pod każdym względem? Może to rozliczenie międzypokoleniowych wypaczeń, traum i urojonego bohaterstwa, które zrzucane na barki kolejnego pokolenia przyniosło wiele żalu, smutku i upokorzenia, chowania się w cień. "Patrząc na Szczepana, zastanawiałem się, czy po wojnie nie powinno się skazywać na śmierć zarówno przegranych, jak i wygranych. Nigdy nie powiedziałem tego na głos, żeby nie wyjść na okrutnika, ale żywiłem przekonanie, ze każdy konflikt niszczy obie strony i nigdy nie da się nikogo wyleczyć z poniesionych ran." (str. 22)
Miałam wrażenie, że niektóre wątki są wręcz przerysowane, może po to żeby uśmiechnąć się, zirytować, zdziwić. W życiu przecież można natknąć się na tak wiele zachowań niewiarygodnych, zagadkowych, niebywałych, że jeszcze nie jedno może nas zaskoczyć. Autor przez postać dziadka pokazał różnorodność, wieloaspektowość, wielopostaciowość jednej osoby. Skupił w tym bohaterze szeroki wachlarz negatywnych, agresywnych zachowań, emocji, cech charakteru. "Być może więzi rodzinne są piękne, ale u innych. Ja widziałem w nich zagrożenie. Ród był jak betonowe chodaki, ściągające na dno jeziora. Nie wolno mi było tego czy tamtego. Nie wolno było zachowywać się niestosownie. Nie wolno obrażać się na starszych. Nie wolno pracować w cyrku czy burdelu. Bo co by ludzie powiedzieli." (str. 101) Szczepan to wilk, który czasami przebierał się w babcię, aby pożreć czerwonego kapturka, niestety w tym przypadku zabrakło myśliwego, dopiero śmierć wybawiła kapturka przed ciągłym strachem i bezradnością. Ale nawet ona nie przyniosła wyswobodzenia, bo macki potwora były już głęboko zakorzenione, zasiały duże spustoszenie. "Człowiek potrafi wiele zniszczyć w życiu, żeby przetrwać." (str. 71) "Zbyt wiele zim minęło, żeby była wiosna" nie daje nadziei na otrząśnięcie się po trudnym dzieciństwie. A z drugiej strony każde pokolenie kiedyś odchodzi na drugą stronę, dając pole do działania następnym i nadzieję, że będzie mądrzej, spokojniej, sprawiedliwiej i bez szalonej, niczym nieuzasadnionej przemocy. Bo przecież "Młodość jest jak bomba zegarowa. Nie wiadomo, jak się w niej rozgościć, bo ani nie posiada się mądrości osób starszych, ani nie jest się naiwnym jak dziecko. Walka pomiędzy młodością a dojrzałością sprawiała, że czuliśmy się zakłopotani tym, że żyjemy." (str. 128)
" Ludzie nie mogą zapomnieć, co to raj, chociaż nigdy w nim nie byli. Za to próbują wymazać z pamięci przeżyte przez siebie piekło. Tylko, że ono nigdy o nich nie zapomina." (str. 232)
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toChciałam sięgnąć po książki tego autora i oto trafiła mi się pierwsza przy okazji Dyskusyjnego Klubu Książki. Przeczytałam bardzo szybo, ale nie wiem co o tej książce napisać, żeby nie...