Moich listów nie pal! Listy do rodziny i przyjaciół
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- W.A.B.
- Data wydania:
- 2014-05-07
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-05-07
- Liczba stron:
- 208
- Czas czytania
- 3 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328009226
- Tagi:
- pamiętniki listy dzienniki
Listy Magdaleny Samozwaniec do rodziny i przyjaciół.
Korespondowała z Jarosławem Iwaszkiewiczem, Janem Brzechwą, Kazimierą Iłłakowiczówną… Pisywała do najwybitniejszych artystów i pisarzy, luminarzy polskiej kultury. Osobisty ton, nieznane wydarzenia i anegdoty, codzienne kłopoty i troski piórem pierwszej damy polskiej satyry.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Spełniona prośba
Nie wiem, czy znajdzie się w Polsce druga tak artystyczna rodzina, jak słynny ród Kossaków - dziadek Juliusz był uznanym malarzem i w jego ślady poszedł ojciec naszych winowajczyń, Wojciech, współautor słynnej „Panoramy Racławickiej”; syn Wojciecha również został malarzem (choć już mniej znanym),a kuzynka Jerzego, Zofia Kossak-Szczucka napisała między innymi słynną „Pożogę” przetłumaczoną na kilka języków. Można by wymienić jeszcze kilkoro znanych Kossaków, ale wszyscy i tak wiemy, że chwilowo chodzi nam o dwie siostry, córki Wojciecha - Marię Pawlikowską-Jasnorzewską i młodszą, Magdalenę Samozwaniec. Zwłaszcza o nią.
Najsłynniejsze siostry polskiej literatury były uzdolnione - można by rzec - w przeciwnych kierunkach. Podczas gdy starsza tworzyła poważne, ale i romantyczne poezje, druga spełniała się jako satyryczka, krytycznym i dowcipnym okiem patrząc na otaczającą je rzeczywistość. Były różne, ale nie można zaprzeczyć, że bardzo się kochały (choć sceny awanturniczych kłótni o byle jaką szmatkę do tej pory tkwią w mojej pamięci) i były sobie niezmiernie bliskie. Mówię o tym, ponieważ w zbiorze listów Magdaleny Samozwaniec do rodziny i przyjaciół zebranych i opracowanych przez Rafała Podrazę Lilka - czyli Pawlikowska-Jasnorzewska - odgrywa niebagatelną rolę. Choć umarła młodo, a listy do niej to zaledwie kilka, na niemal trzysta stron, to jej osoba przewija się przez lwią część korespondencji. Na zawsze pozostała w oczach młodszej siostry piękna, mądrą, wrażliwa, obdarzona wielkim talentem i przede wszystkim - żywa.
„Moich listów nie pal!” to coś więcej niż zwykły zbiór korespondencji znanej artystki do rodziny i znajomych. Przewija się tutaj tyle znanych nazwisk, że Magdalenie Samozwaniec można naprawdę pozazdrościć tylu znajomości. W ogóle, tamten świat jawi się - po lekturze listów - jako zupełnie inny niż teraz przez wzgląd na warstwę kulturalną właśnie. Artyści - pisarze, malarze, krytycy, aktorzy - byli ze sobą blisko w sposób, jaki teraz w świecie kamer, reporterów i gapiów byłby niemożliwy. W korespondencji wyczuwalna jest bliskość, troska o drugą osobę, ciepło i dobroć - najzwyklejsza i tym samym najprawdziwsza. Autorka „na ustach grzechu” pisała między innymi do Juliana Tuwima, Jana Brzechwy, Zofii Sztaudynger, Juliana Przybosia, Kornela Makuszyńskiego, Natalii Gałczyńskiej czy Jarosława Iwaszkiewicza - słowem do całej śmietanki towarzyskiej tamtych czasów. W listach - dłuższych i krótszych - opisuje pokrótce swój stan zdrowia, samopoczucie swoje i najbliższych, wspomina swojego psa i - co ciekawe - nie zapomina nigdy upomnieć się o swoje. Niekiedy jej prośby i przypominania wydawały mi się odrobinę nachalne, ale kto wie?, może kiedyś ludzie obywali się bez zbędnej kurtuazji i owijania w bawełnę, nie czaili się i mówili co im leżało na sercu...a może taka była po prostu Magdalena Samozwaniec, Magaś, Madzia, Madziuchna...?
Listy nie zostały ułożone przez Rafała Podrazę chronologicznie, lecz według adresatów. Z jednej strony może to wzbudzać niekiedy konsternację u czytelnika, ponieważ takie ułożenie sprawia, że dość często zostajemy wciągnięci w wehikuł czasu, przypadkowe retrospekcje i powtórzenia. Z drugiej strony jednak, w takim wydaniu panuje większy porządek, można śledzić relacje, a także zmiany w nich. Oprócz tego, przed każdym nowym adresatem możemy zapoznać się z fotografią persony, do której pisała siostra Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Są tutaj także inne fotografie, z których większości - przeczytawszy zarówno Marię i Magdalenę, Zalotnicę niebieską, Magdalenę, córkę Kossaka, jak i kilka innych książek dotyczących sióstr - do tej pory nie widziałam. Załączone są zarówno fotografie z dedykacją, które oryginalnie Samozwaniec dołączała do listów, jak i zdjęcia związane w jakiś sposób z tematem korespondencji.
Podczas lektury książki „Moich listów nie pal!” śledzimy wydarzenia z życia nadawczyni, które często rozwijają się w miarę odkrywania zawartości kolejnych kopert. Jesteśmy więc świadkami walki, jaką córka znanego malarza toczyła o Kossakówkę - dom z dzieciństwa w Krakowie, w którym jej siostra tworzyła jedne ze swoich pierwszych wierszy, a ojciec malował kolejne obrazy, by zapewnić swojej rodzinie dobrobyt. Czytamy o jej staraniach, aby przenieść grób siostry z Manchesteru, w którym zmarła, do ojczyzny; obserwujemy jej zmagania z książką Zalotnica niebieska, do której materiały zbierała bardzo długo, widzimy związane z tym wątpliwości pisarki, próby, zniechęcenie i zmęczenie.
Najbardziej ubódł mnie - choć wiedziałam to już wcześniej, jednak co innego przeczytać słowa samej Samozwaniec - stosunek pisarki do swojej córki, Teresy. Jawny brak zainteresowania losami córki, obojętność na jej życie... Choć nie pasuje to do wizerunku ciepłej, niezwykle rodzinnej i zabawnej kobiety - cóż - taka była autorka „Komu dziecko, komu?”. Zresztą ani Lilka, ani jej siostra nigdy nie miały nawet minimalnie rozwiniętego instynktu macierzyńskiego; żadna nie chciała mieć dzieci i otwarcie się do tego przyznawały, los jednak chciał, że jedna z nich urodziła córkę, która - jak wynika z listów i innych książek o siostrach - była dla niej mniej ważna niż niejedna znajoma.
Lektura „Moich listów nie pal!” jest przyjemna i szybka; Magdalena Samozwaniec zawsze miała cięty język (choć ciekawa jestem, jak poradziłaby sobie w dzisiejszych czasach),dlatego jej listy są często zabawne, pełne humoru - również czarnego - i ciekawych anegdot. Jest w nich też wiele wspomnień dotyczących rodziców i siostry. Równie mało miejsca co córce, poświęca z kolei swojemu bratu Jerzemu, lecz z nim ani ona, ani poetka nigdy nie były w zbyt zażyłych stosunkach - traktowały go chłodno i z dystansem. Jednak mimo kilku rys na charakterze Magdaleny Samozwaniec - które swoją drogą niezbędne są do tego, aby powstał nam przed oczami obraz człowieka z krwi i kości - jawi nam się ona przede wszystkim jako osoba ciepła, czuła, serdeczna i niezwykle przyjazna. Chętnie pisała listy - i dobrze, dzięki temu mamy kolejny jej obraz, kolejny portret, jakiego nie powstydziłby się ani Juliusz, ani Wojciech Kossak. Szkoda, że w XXI wieku sztuka epistolarna to taka rzadkość - listy potrafią rozniecić w nas emocje (z czego dobrze zdawała sobie sprawę Samozwaniec, pisząc w jednym z listów do Anny Kruczkiewicz tytułowe „Moich listów nie pal!”),o jakich dzisiejsze formy przekazywania wiadomości, mogą tylko pomarzyć... Zresztą, moje słowa są tu zbędne - oddaję głos siostrze Magasia, Lilce:
Ktoś list dostał. Komuś serce bije.
Idzie czytać pod kwitnące jabłonie.
Czyta. Chwyta się ręką za szyję
i dno traci, i w powietrzu tonie.*
*M. Pawlikowska-Jasnorzewska: „List”
Sylwia Sekret
Książka na półkach
- 87
- 46
- 32
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
Cytaty
Zawsze liczymy się z własną śmiercią, ale nie wierzymy w śmierć naszych najbliższych. Jakże nieskończenie dziwnym stworzeniem jest człowiek! Jest wciąż straszliwie zaskoczony, gdy go taka życiowa katastrofa spotyka, zamiast atawistycznie być do tego wciąż przygotowanym, i ponieważ tak nie jest, jego nieszczęście jest zawsze najgorsze i jedyne.
OPINIE i DYSKUSJE
Niezwykłe listy naszej wielkiej satyryczki. Świetnie się je czyta. Magdalena pisze ostrym, ciętym, językiem. Budzi uśmiech, często szczery śmiech...taki do łez. Nawet jak pisze o sprawach poważnych, wręcz bolesnych dla siebie i rodziny, nie potrafi nie umieścić nieco lżejszej nutki. Jest też nieznośnie złośliwa, bezlitosna w ocenach, bardzo lubi " tłusto poplotkować", biada jak ktoś się jej naraził. Nie dziwię się, że byli tacy, którzy się na nią śmiertelnie obrażali i unikali jak ognia. Nie robi sobie nic z upływającego czasu, mając ponad 70 lat pisze jak młoda kobieta. Pisze! Ona tak żyje! Ciągle w rozjazdach, nieustannie zajęta, dbająca o wygląd. Zgorszona starością... rówieśników. Listy Samozwaniec to też podróż w czasie i uczestniczenie w życiu świata, którego już nie ma.
Polecam wszystkim, w każdym wieku, zwłaszca na natychmiastową poprawę humoru.
Niezwykłe listy naszej wielkiej satyryczki. Świetnie się je czyta. Magdalena pisze ostrym, ciętym, językiem. Budzi uśmiech, często szczery śmiech...taki do łez. Nawet jak pisze o sprawach poważnych, wręcz bolesnych dla siebie i rodziny, nie potrafi nie umieścić nieco lżejszej nutki. Jest też nieznośnie złośliwa, bezlitosna w ocenach, bardzo lubi " tłusto poplotkować",...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOgrom znajomości Magdaleny Samozwaniec jest imponujący, jednakże same listy nie zrobiły na mnie większego wrażenia.
Ogrom znajomości Magdaleny Samozwaniec jest imponujący, jednakże same listy nie zrobiły na mnie większego wrażenia.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to