Nie nadaje się dla miłośników kotów, bo od razu dostrzegą oni, jak staroświeckie i szkodliwe w gruncie rzeczy miał Pratchett na kwestie opieki nad kotem. Tak jak poczucie humoru Pratchetta uwielbiam, tak ta książka to trochę narzekania starego dziada z tej pasty: "jak byliśmy młodzi to mieszkaliśmy w jeziorze i nikt nie narzekał", tylko że w odniesieniu do kotów. Kiedyś koty chodziły samopas, żarły resztki zupy pomidorowej, mnożyły się jak króliki i komu to przeszkadzało - w skrócie taki jest przekaz Pratchetta w tej książce.
“Jakie inne zwierzę może liczyć na karmienie nie dlatego, że jest pożyteczne, ze pilnuje domu albo śpiewa, ale dlatego że kiedy się je nakarmi, to wygląda na zadowolone? I mruczy. Mruczenie jest bardzo ważne”.
Zbiór przerażających (właściwie przerażająco śmiesznych) faktów o kotach. książka dla tych, którzy byli choć przez chwilę człowiekiem kota. Reszta nie zrozumie.