Polski pisarz, autor powieści kryminalnych oraz cyklu publicystycznego „Kurs pisania”.
Ukończył z wyróżnieniem Akademię Leona Koźmińskiego w Warszawie, gdzie uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych.
Laureat Nagrody Czytelników Wielkiego Kalibru z 2016 roku za powieść pt. „Kasacja”. W 2017 roku ujawnił się jako Ove Løgmansbø, autor kolejnych trzech powieści.
Jego książki były nominowane w Plebiscycie Książka Roku lubimyczytać.pl w kategorii kryminał, sensacja, thriller. Otrzymał dotąd dwie statuetki.
Seria z Joanną Chyłką stała się podstawą serialu „Chyłka. Zaginięcie” w reżyserii Łukasza Palkowskiego z Magdaleną Cielecką w roli głównej. Wykupiono także prawa do ekranizacji innych serii autora - z komisarzem Forstem i cyklu „W kręgach władzy”.http://www.remigiuszmroz.pl
Chyba pierwszy raz, odkąd sięgam po książki Remigiusza Mroza, jestem w szoku. Do ostatniej strony czekałam i wyobrażałam sobie, że autor sobie nie daruje i zrobi, to co zawsze,czyli zostawi czytelnika z wielkim znakiem zapytania. Często tak miałam, że czułam niedosyt, zwątpienie i złość. Tym razem zaskoczył mnie. Wiem i mam nadzieję, że to nie koniec tej historii, ale mam taki komfort psychiczny, że chociaż raz się udało.
Fabuła tej powieści jest przerażająco skomplikowana. Wszystkie frazy i wydarzenia astronomiczne mają ogromny wpływ na jej rozwój.
Bardzo się cieszę, że postaciami pierwszoplanowymi są moi ulubieni prokuratorzy. Ich praca tylko z pozoru była łatwa. Dotychczas całą "robotę " wykonywała Chyłka. Teraz przyszła na nich kolej. Będzie trudno a nawet ekstremalnie.
Zaginęła Nina Pokora, agentka CBŚP, prywatnie była żona Olgierta. Jej wcześniejsze zadanie uwiedzenia i zniszczenia Piotra Langera nie powiodło się. To,czego doświadczyła udając jego kochankę, zdruzgotało jej psychikę.
Karolina Siarkowska została nowym szefem prokuratury. Wykorzysta tą pozycję I w końcu rozprawi się z Langerem. Najpierw, wraz z Paderbornem ruszą na poszukiwania Rzeźnika znad Odry. Prawdopodobnie Nina stała się jego kolejną ofiarą. Nie spoczną, aż go schwytają.
Ciekawa fabuła osadzona w latach 20 XX wieku. Autor oddał atmosferę tamtych czasów. Oczami wyobraźni widzę stroje i ulice międzywojennej Warszawy, słyszę jazz. Niemniej jednak zastanawia mnie, czy feminatywy zaprzątały umysły w tamtym okresie. Czy poprawność polityczna autora nie była zbędną nadgorliwością. Określenie 'dowódczyni' było naprawdę niepotrzebne. Skoro autor zadał sobie tyle trudu, by wiernie oddać parę elementów warszawskiego żargonu, to 'dowódczyni' zepsuła efekt.