Gdzie śpiewają raki Delia Owens 7,9
Co to było? Nawet nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że po raz pierwszy musiałam włączać zegarek i zmuszać się do czytania książki.
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Jestem czytelnikiem, który lubi długie opisy miejsc i przyrody, ale to… to było coś z kompletnie innej półki. Tutaj nie było budowania świata, a raczej zapychania książki opisami, żeby jakkolwiek zrobić z tego dłuższą historię niż na 100 stron i ja się tylko pytam… po co? Całość historii jest opisana w tak nużący sposób, iż przypomina prędzej vloga nudnej tiktokerki, która musi nagrać vloga, ale nie ma o czym, więc będzie bredzić bzdury o tym o której wstała, co zjadła, co zamierza robić przez leniwy dzień itd. Pod sam koniec książki, gdzie już bardziej męczyłam się niż czytałam, zaczęła przeskakiwać przez akapity, skupiając się w większości na dialogach, bo miałam serdecznie dość.
Przejdźmy do fabuły. Chociaż w zasadzie jej tu nie ma. Ot, dziewczynka, którą ludzie porzucają sama działa sobie na własną rękę, żeby przeżyć, potem jacyś chłopacy zataczają się w jej życiu, a potem dorasta, wszystko się zmienia, a ona dopuszcza się morderstwa. TA historia mogłaby być interesująca, gdyby napisać ją w inny sposób, który pociągałby ciekawość czytelnika do ostatniej kartki, ale największym problemem jest właśnie prostolinijność i marazm w opisach, bo to tylko na dłuższą metę dobija. Fabuła jest wiec przewidywalna i nudna tak, że największym zaskoczeniem dla mnie był fakt, iż główna bohaterka była poetką, którą bezustannie cytowała, zamiast faktycznie tego, iż zamordowała Chase’a.
O postaciach nie ma nawet co wspominać – tak samo nudne jak opisy latających mew i poławianych małży.
Naczytałam się wiele cudownych opinii na temat tej książki, ale kompletnie żadnej nie podzielam. Nie mam pojęcia, gdzie tutaj ludzie płakali, gdzie się zachwycali, bo dla mnie zwyczajnie to było tak do poduszki, że nie potrzebowałam leków nasennych. Podsumowując: Nie rozumiem zachwytu nad tą książką, dla mnie były to tylko zmarnowane pieniądze i czas.