Cud w dolinie Poskoków to moje pierwsze spotkanie chorwacką literaturą. I szczerze przyznam spotkanie bardzo udane i sympatyczne. Bo książka Ante Tomica jest taka właśnie - trochę śmieszna, trochę straszna, ale w sumie ciepła i sympatyczna. Osobiście jest to dla mnie powrót do okolic, które odwiedziłem blisko ćwierć wieku temu i które wówczas bardzo mi się spodobały. Tak jak i ta chorwacka powieść satyryczna.
Książka w Chorwacji swoją premierę miała w 2009 roku, piętnaście lat temu i piętnaście lat po burzliwym rozpadzie Jugosławii, który kosztował życie wielu Chorwatów, Serbów, Bośniaków i innych. Dlaczego dopiero dziś trafia ona na polskie półki księgarskie trudno powiedzieć, ale taki czasowy dystans od premiery chorwackiej do polskiej nie będzie stanowił problemu dla czytelnika. Co prawda opisywana w książce Chorwacja jest nieco inna niż tą, którą znamy z wakacyjnych podróży nad Adriatyk, ale ci, którzy potrafią oderwać się od plaż i błękitnej wody i zanurzyć się w mniej znane zakątki pięknej Dalmacji, odnajdą w niej ten specyficzny, niepowtarzalny klimat zagubionych w górach miasteczek i wiosek. I wśród bohaterów Cudu... rozpoznają ludzi, którzy gdzieś tam bezinteresownie pomogli, poczęstowali gotowaną na gazie kawą, poczęstowali owocami prosto z drzewa czy melonami prosto z pola.
Tomic jest satyrykiem z krwi i kości, temu rodzajowi literatury się poświęcił i trzeba przyznać, że jest w tym dobry. Satyry bywają przecież bardzo różne, ja osobiście do tego gatunku podchodzę zawsze z dystansem, obawiając się płytkości, nadmiernej rubaszności, chamstwa niekiedy. Tu niczego takiego się nie odnajdzie. Postaci wykreowane są dość grubą kreską, ale daleko im do jednostronności, tu nie używa się jedynie bieli i czerni, na odcienie szarości autor znajduje wiele miejsca. Drwi w zasadzie ze wszystkiego i ze wszystkich - z kobiet i mężczyzn, z mieszkańców wiosek i miastowych, z weteranów wojny i policjantów, z duchownych i urzędników. Czyni to ze smakiem, ale bez oszczędzania i brania jeńców. Każdy z ważniejszych i pośledniejszych bohaterów powieści ma swoje przypadłości, które normalne funkcjonowanie jemu i otoczeniu utrudnia. Powieść osadzona jest oczywiście w chorwackiej Dalmacji, przepięknych okolicach Splitu i Makarskiej, ale te same postaci równie dobrze mogłyby zamieszkiwać wybrzeże Albanii, Grecji, Bułgarii czy nawet Polski. Tym bardziej mnie dziwi, że dopiero teraz możemy Tomica poczytać po polsku.
Jest to po trochu książka o mężczyznach bez kobiet. I z tych Tomic drwi chyba najbardziej. Obrazki z codziennego życia ojca i czterech dorosłych synów pozbawionych długo damskiego pierwiastka są tak samo śmieszne, jak i przerażające - stosy brudnych naczyń, ubrań, jedzenie codziennie tego samego, używki i temu podobne - każdy z nas facetów miał na pewno w życiu krótszy czy dłuższy okres, w którym w ten sposób funkcjonował i żył. Chwilami miałem ochotę dociekać, czy pod nazwiskiem Tomica nie kryje się tak naprawdę jakaś zacietrzewiona feministka, ale nie, co tym bardziej bawi - czyżby autor sam doświadczył organizowania życia w męską pojedynkę? Naturalnie pojawienie się kobiet, jakkolwiek też bynajmniej nie świętych, ów świat całkowicie odmienia. W mniemaniu jednych na dobre, w opinii innych wręcz przeciwnie. Niemniej satyra ta jest z pewnością pochwałą pierwiastka kobiecego w codzienności. I pochwałą dobrych, autentycznych uczuć - miłości, wierności, lojalności i oddania.
To niewielka książka, nieco ponad 200 stron, dzięki czemu czyta się ją z przyjemnością i szybko i nie ma się uczucia przesytu satyry. Akcja jest dynamiczna, wiele się tam dzieje, momentami niczym w dobrym kryminale, momentami jak w romansidle, nudzić się czytelnik na pewno nie będzie. Jeden, góra dwa wieczory na lekturę w zupełności wystarczą. Przyjemnym dodatkiem są rysunki Katarzyny Kaczmarek, w sumie nie wiem, czy wersja oryginalna była ilustrowana, ale w polskiej te prostą kreską stworzone ozdobniki są wartością z całą pewnością dodaną. Językowo, stylistycznie trudno też coś książce zarzucić, narracja jest klasyczna, trzecioosbowa, liniowa, taka, jaką lubię najbardziej.
Przyjemna rozrywka na letnie popołudnia i wieczory, niekoniecznie tylko dla tych, którzy na wakacje do Chorwacji się wybierają.
Cud w dolinie Poskoków to moje pierwsze spotkanie chorwacką literaturą. I szczerze przyznam spotkanie bardzo udane i sympatyczne. Bo książka Ante Tomica jest taka właśnie - trochę śmieszna, trochę straszna, ale w sumie ciepła i sympatyczna. Osobiście jest to dla mnie powrót do okolic, któr...
Rozwiń
Zwiń