Słowiańskie zaświaty. Wierzenia, wizje i mity Paweł Szczepanik 7,2
ocenił(a) na 43 lata temu Jakiś czas temu przeczytałam książkę „Słowiańskie Zaświaty. Wierzenia, wizje i mity” i mówiąc szczerze ogromnie mnie zaskoczyła. Przyznaję się, nie byłam do niej przekonana i nie przeczytałabym jej, gdyby nie wypracowanie z historii, które musiałam napisać. Spośród wielu książek wybrałam ją jako "najmniejsze zło". Początkowo szło mi opornie, ale w miarę czytania zaczęło mi się to naprawdę podobać! Na codzień nie czytam tego typu książek, wybieram przeważnie fabularne, a nie popularno-naukowe. Ale świat słowiańskich wierzeń, zawsze mnie interesował, więc mimo moich preferencji, wzięłam się za książkę.
I okazała się ona niesamowicie ciekawa i pouczająca! Zgaduję, że większość z Was nie jest świadomych, tego, że kukła Marzanny, którą niektórzy wciąż wrzucają do rzeki, by pożegnać zimę, pierwotnie nie była związana ze zmianą pór roku, lecz ze śmiercią. Dokładniej Marzanna (Marena - "opiekunka moru") była jednym z uosobień śmierci, a jej wrzucenie do rzeki symbolizowało powrót do jej środowiska naturalnego (piekła i wód Praoceanu) oraz metaforycznie było związane z odrodzeniem i zapętleniem koła w trakcie okresu wegetacyjnego.
Jak sądzę jeszcze mniej spośród Was wie, że zwyczaj ozdabiania pisanek wywodzi się z kultury wczesnosłowiańskiej. W ich obyczajowości, malowanie jajek, było równoznaczne z zachowaniem ziemskiej rzeczywistości. Rytuału tego przestrzegano niezwykle rygorystycznie, gdyż od jego wykonania zależało dalsze istnienie świata.
Mimo mojego początkowego zniechęcenia, w sumie książka mi się podobała. Jako pierwszy egzemplarz z tego gatunku, nie miała zbyt wielkiej konkurencji, a ja nie miałam porównania. Zdecydowanie polecam wszystkim zainteresowanym tym tematem (pierwszy tom: „Mity, kult i rytuał. O duchowości nadbałtyckich słowian" - można czytać nie po kolei). Książka nie jest bez wad, ale nie będę się dziś nad tym rozwodzić.
Ocena: 4/10 gwiazdek
I pamiętajcie: MALUJCIE PISANKI, INACZEJ SKOŃCZY SIĘ ŚWIAT.