Książkę czytało mi się naprawdę dobrze. Raczej mało ciekawiły mnie opisy życia rodzinnego autora. Zdecydowanie najważniejsze i najciekawsze elementy dotyczyły szkolenia (chociaż nie było ich aż tak dużo) i przede wszystkim udziału w wojnie w Iraku. Jak wyglądały typowe działania, jakiego sprzętu i broni używano oraz jak wyglądały procedury i sposoby walki. Co ciekawe czytając wspomnienia autora częściej na myśl przychodził mi film "Hurt Locker" niż "American Sniper", który na wspomnieniach Chrisa Kyla bazuje.
Dociągnąłem do końca tylko dlatego, że chciałem z czystym sumieniem coś tu napisać...Tak, to wina LC. Literacko totalne dno, można poczytać o Chrisie w necie i nie mordować się z tymi półstronicowymi podrozdziałami o tym samym..."pewnego dnia weszliśmy do jakiejś ruiny i załatwiłem pięciu/piętnastu dzikusów", to nie cytat, ale prawie...Drugim winnym jest Clint, Snajper jest bardzo rzadkim przykładem filmu lepszego od książki. I to wielokrotnie. Film jest o czymś. Może zostawić ślad, zwłaszcza po zwalającym z nóg zakończeniu, którego, co oczywiste w książce nie ma...
SPOILEREK: osią filmu (może jedną z kilku) jest walka z Mustafą, w książce zajmuje to jedno zdanie.
Kwestię ideologiczno-światopoglądową pomijam, dla mnie książka ocieka hipokryzją, ale każdy może to ocenić inaczej.
Nie idźcie tą ścieżką ...