Droga przez mąkę, czyli literatura dla kucharek Łukasz Modelski 7,2
ocenił(a) na 72 lata temu Przeczytałam z zainteresowaniem, ale mam jedno duże ALE do tej książki. „Droga przez mąkę” to na pewno nie jest „literatura dla kucharek”, gdyż rozmawiają tutaj ze sobą krytycy literaccy i kulinarni, a przedmiotem ich rozmowy jest tzw. literatura wysoka oraz klasyka. Mamy więc tu starożytne poematy, średniowieczne eposy, klasykę literatury oraz noblistów. Z rzadka w tym gronie zaplącze się jakiś kryminał, z uwagi na słabość np. do komisarza Maigretta. Może wydawać się, że klasykę znają wszyscy, ale tak dziś nie jest (wystarczy „przejść się” po blogach książkowych). A czytanie o literaturze, której się nie zna (i raczej nie ma zamiaru się poznać),może być nużące. Nawet dla mnie, obeznanej w klasyce czytelniczce, ponad połowa dzieł, o których mowa w „Drodze przez mąkę” było nieznanych. Czemu w tego typu pozycjach zawsze to musi być taka literatura ą ę? Czemu zawsze musi być Proust, Rabelais czy Balzac? Umówmy, się, to nie są książki, które przeciętny czytelnik czytałby do obiadu. Dlatego też ta pozycja jest niestety skierowana raczej do wąskiego grona czytelników, smakoszy i erudytów literackich. A mogłoby być inaczej, gdyby odejść od tego literackiego kanonu, na rzecz literatury może trochę niższych lotów, ale za to przystępniejszej i bardziej popularnej. Na przykład kulinarne tematy przewijają się często w kryminałach Donny Leon (ba, powstała nawet książeczka z przepisami komisarza Brunettiego). Na pewno jest wiele innych takich książek, w których pojawia się temat kuchni. Poza tym ja chciałabym też, czytając podobne kompendium czuć się zachęcona do lektury danych pozycji. Tego oczekiwałam, a tak niestety nie było, kiedy czytałam zamieszczone tutaj literackie wywody o Prouście, czy Perecu. Oczywiście były też ciekawsze rozdziały, co nie zmienia mojej opinii o tej książce: drodzy publicyści i krytycy, zejdźcie z tego Olimpu i napiszcie też coś czasem dla zwykłych ludzi.