Bereza Wojciech Lada 7,4
ocenił(a) na 810 tyg. temu 31/2024 (audiobook 22/2024)
Pięcioletni okres funkcjonowania “miejsca odosobnienia” w Berezie Kartuskiej to dziś biała, nieco tylko poszarzała, plama na polskiej historii. W dobie postępującego nacjonalizmu objawiającego się patopatriotyzmem węszącym wszędzie antypolskie akcenty – temat to niewygodny, będący nie tyle kamykiem co gwoździem w bucie maszerującego hardo narodowca.
Bo jakże tu przyznać, że i my, Polacy, mamy w swym historycznym curriculum vitae “osiągniecia”, którymi moglibyśmy szczerze zaimponować siepaczom stalinowskim lub hitlerowskim oprawcom...
Bereza Kartuska to temat w zasadzie nieistniejący w dydaktyce szkolnej. Na żadnym szczeblu edukacji – uczeń nie dowie się ani o istnieniu, ani charakterze funkcjonowania sanacyjnej katowni.
Szybkie rozpoznanie w najbliższym i nieco dalszym otoczeniu, dokonane w trakcie tej lektury – upewniło mnie, że świadomość czy wiedza na temat Berezy nie istnieje, jest praktycznie zerowa.
Dlatego publikacje takie, jak ta – zyskują niemal z miejsca status bezcennych.
Wojciech Lada ujmuje temat kompleksowo: kreśli tło historyczno-polityczne lat trzydziestych, omawia genezę powstania więzienia-obozu w Brezie, przedstawia zasady osadzania aresztowanych, szokujące warunki w jakich ich przetrzymywano, ujawnia cały terrorystyczny system traktowania więźniów, demaskuje iście sadystyczne zachowania zwyrodnialców decydujących na co dzień o życiu lub śmierci osób przetrzymywanych w Berezie - bez sądu i wyroku.
Ten ostatni aspekt historii – owe zachowania kadry zarządzającej – to najbardziej szokujący materiał tej publikacji.
Autor przybliża sylwetki osób odpowiedzialnych za powstanie i funkcjonowania Berezy – od samego Piłsudskiego, poprzez premiera i wojewodę (zwłaszcza Wacława Biernackiego, ps. “Kostek” - marszałkowego cyngla, odrażającą kreaturę, przed którą w swoim czasie drżała cała Polska),po szeregowych psychopatów pełniących codzienne obowiązki z pałą w ręku, zabawiających się zdrowiem ludzkim poprzez urządzanie “wyścigów rydwanów”, nakazywanie poruszania się “kaczym chodem”, zapewnianie braku snu. A to tylko kilka z dziesiątek ich pomysłów na “umilenie” pobytu osadzonym.
Miarą potworności tego miejsca jest fakt, iż nie można rzec, że w Berezie się siedziało. Nie, nie siedziało się, obowiązywał zakaz siedzenia i leżenia, a nawet chodzenia – należało biegać.
Bilans ofiar tego makabrycznego miejsca jest niemożliwy do ustalenia, zarówno ze względu na brak wrażliwej dokumentacji, jak i na zgony odłożone w czasie, czyli śmierci na wolności będące wynikiem utraconego w Berezie zdrowia.
Cieszy mnie, że w przestrzeni kultury pojawiają się produkcje podejmujące trudne, bolesne i kontrowersyjne tematy, czego przykładem film “Biała odwaga” dotykający drażliwej kwestii goralenvolk (filmu jeszcze nie widziałem, póki co – doceniam sam fakt). Uważam, że kolejnym takim obrazem powinien być szczery do bólu film na temat Berezy Kartuskiej, udowadniający, iż pewne mechanizmy zdobywania a zwłaszcza utrzymywania władzy są uniwersalne i każdy system zdolny posunąć się do zbrodniczej działalności w imię obrony własnych interesów.
A od załogi więzienia w Berezie naprawdę wiele mogliby się nauczyć mołojcy z Łubianki, czy chojracy z Mauthausen.
Lektor: Marek Głuszczak