Jestem pod wrażeniem pomysłowości i fantazji Autora w kreowaniu światów i postaci. Może inspiracji dostarczają doświadczenia zawodowe. W końcu jest doktorem psychiatrii (w czasie pisania książki jeszcze lek. med.),a może to że pochodzi z Sosnowca ?. Obojętnie gdzie szukał, znalazł wspaniałe tematy i obdarzył nas doskonałymi opowieściami, na miarę Zajdla i DIcka.
Maciej Parowski był zapewne dumny z sukcesu polskich fantastów, do którego przyczynił się w niemałym przecież stopniu jako redaktor działu prozy polskiej w „Fantastyce” i „Nowej Fantastyce”. Powyższa antologia zbiera najlepsze jego zdaniem teksty z kilku burzliwych lat tego miesięcznika. Obok muszek-jednodniówek znajdą się i dzisiejsi giganci polskiej literatury fantastycznej (Dukaj, Białołęcka) oraz sporo innych, dobrze znanych i częściowo nadal aktywnych autorów.
Wybór tekstów jest oczywiście subiektywny, ale tematycznie i stylistycznie na tyle zróżnicowany, aby zadowolić wszelakie upodobania czytelników. Brakuje jedynie horroru, który być może nie miał jeszcze dobrej bazy autorskiej w Polsce lat 90-tych. Natomiast dla fanów fantastyki religijnej znajdzie się tutaj sporo tekstów – od antyklerykalizmu Dukaja („Złota Galera”),poprzez gigantomanię Grzegorza Janusza („Panzerfaust”),emocjonalne podejście do Boga u obcych (?) ras Lechocińskiego („Łzy Boga”) do wiary traktowanej bardzo na serio u Soboty („Głos Boga”).
Humor bywa tu często rubaszny, ale jego „wykwity” mają czasami dosyć dobry poziom: Starzejący się punkowiec w genialnej „Strefie Kaszlu” Stępniewskiego, księgowy jako ten największy magik naszych czasów u Skutnika („Księgowy i prestidigatorzy”),archaniołowie-korposzczurki u Dukaja czy nawet sprzątaczka pokładowa na statku kosmicznym u Zimniaka (tytułowe „ Miłosne dotknięcie Nowego Wieku”) - to tylko kilka przykładów.
Fanowie klasycznej fantasy nie będą pewnikiem ukontentowani, bo „Tkacz iluzji” (aczkolwiek świetny) to jedyny tekst tego rodzaju w tym zbiorze.
Ta antologia to solidne podsumowanie ciągłych poszukiwań Parowskiego. Należy jednak pamiętać, że w latach 90-tych istniała już bardzo aktywna konkurencja („Fenix” et consortes).