Absolwent Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Filolog, poeta, satyryk, artysta kabaretowy, konferansjer, dramaturg, scenarzysta, librecista, tłumacz, felietonista, kompozytor, reżyser teatralny i wykonawca swoich piosenek. Autor ponad 2000 tekstów piosenek. Debiutował na początku lat sześćdziesiątych w kabarecie i teatrze studenckiego klubu Hybrydy. Współpracował z kabaretami Dudek, Owca i Dreszczowiec. Przez lata związany ze sceną Teatru Ateneum, na której stworzył legendarne spektakle „Brel”, „Wysocki" „Hemar - piosenki i wiersze” „Młynarski- recital” . Uznawany jest za twórcę nowej formy artystycznej – felietonów śpiewanych. Jego piosenki, pisane m.in. dla Skaldów, Hanny Banaszak, Kaliny Jędrusik, Haliny Kunickiej, Andrzeja Zauchy, Zbigniewa Wodeckiego, Alicji Majewskiej, Ewy Bem, Maryli Rodowicz, Edyty Geppert, Michała Bajora, Krystyny Prońko czy Ireny Santor stały się ponadczasowymi przebojami. Odznaczony Złotym Medalem „Gloria Artis”, Złotym Krzyżem Zasługi oraz tytułem Mistrza Mowy Polskiej.
Słabizna. Niechlujna redakcja, te same rzeczy powtarzane po trzy razy na przestrzeni kilku stron. Pytania banalne, podszyte pretensją do ojca, że zaniedbywał rodzinę. Połowa stron to zdjęcia, też nie najlepszy wybór zresztą. Jedyne ciekawe fragmenty to tych kilka stron, na których Młynarski opowiada o metodach swojej pracy i przekładach.
Wojciech Młynarski należy do tych "tekściarzy", że tak go nazwę, których nie lubię bardzo, jakbym się nad tym zastanowiła, to chyba jego twórczości nie lubię tak przenajbardziej. Jego osobowość zawsze mnie drażniła, co ma odzwierciedlenie w jego treściach, nie mogę ich znieść.
Są dla mnie przaśne, rubaszne w ten nieładny sposób (w sensie pijany wujek na weselu, a nie świntuszenie z kolegą z pracy). Ja im nie odbieram wartości, po prostu moim zdaniem jest ona mniej literacka, bardziej muzyczna. A niestety, piosenek z tekstami Młynarskiego ambitnymi nazwać nie mogę, to są dla mnie przyśpiewki, pioseneczki, przeczytałam wszystkie i nie znalazłam ani jednej, która by mi się spodobała. Już same tytuły napawają mnie żenadą - "Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę" (wiele w jego tekstach seksizmu),"A wójta się nie bójta".
Ok, troszkę skłamałam. Jest tutaj jedna piosenka/wiersz/tekst (bo jak autor pisał, to pewnie nie wiedział co się z tekstem stanie) - "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał" - którą lubię. Ale lubię, bo piosenka jest przyjemna, a nie dlatego, że tekst jest fantastyczny, gdybym nie znała warstwy muzycznej, pewnie bym go nawet nie polubiła.
No i jeszcze "Tak jak malował Pan Chagall", "Kocham Cię, życie", ale to tylko przez ukochaną przeze mnie Edytę Geppert, którą też się rozczarowałam, miałam okazję być na koncercie (przed pandemią) i po sekcji, w której artystka śpiewała piękne, emocjonalne piosenki, zaczęła się sekcja "festiwalowa", czyli Edyta + jej mąż w jakichś kabaretach, skeczach, właśnie w stylu Młynarskiego. Napawa mnie to żenadą.
Przykro mi, każdy ma jakąś estetykę i wrażliwość, ja mam po prostu inną.
Wyzwanie czytelnicze LC kwiecień 2021: Przeczytam książkę z okładką w moim ulubionym kolorze: czarny (4).