Widziałam, jak zamordowano moją siostrę Nourig Apfeld 6,9
ocenił(a) na 101 rok temu 7-letnia Nourig Apfeld w 1979 roku przyjeżdża wraz z matką i młodszą siostrą do Niemiec. Opuściły swój kraj - Syrię, aby dołączyć do głowy rodziny, ojca Nourig i Waffy.
Początki w kraju o całkiem innej kulturze niż ichniejsza, nie były łatwe. Nowa szkoła, nieznajomość języka, przejawy rasizmu czy chociażby zimna pogoda czy śnieg, do którego ciężko było się przekonać. Wszystko nowe i z początku pełne obaw. W pewnym momencie na pierwszy plan wysunęła się tęsknota za Syrią, rodziną, koleżankami. Dopiero gdy matka wytłumaczyła Nourig dlaczego ojciec i one musiały opuścić swój kraj, postanowiła ona wziąć się w garść i polubić to, co do tej pory wywoływało niezadowolenie.
Nourig wraca wspomnieniami do chwil spędzonych w Syrii. Opowiada między innymi o tym, jak świętowali Nowy Rok, jak przebiegały uroczystości, w których uczestniczyło więcej skoligaconych rodzin oraz o codziennych zwyczajach i zachowaniach islamskiej społeczności.
Jednak najwiecej wspomnień jest z Niemiec. Nourig coraz lepiej radziła sobie z językiem, miala grupę przyjaciół.
W przeciwieństwie do niej, jej matka nie radziła sobie wcale. Nie potrafiła pogodzić się z wolnością córek i tym, że nie może wychować ich na posłuszne muzułmanki. Zaczęła je ponizać, jednocześnie nie mając nad nimi do końca kontroli. Ojciec był w wielu kwestiach, między innymi i tej, bardziej liberalny. Niestety, później trochę się to zmieniło.
Książka przedstawia jak trudno żyć w dwóch kulturach równocześnie. Albo zachować całkowicie, bezwarunkowo swoje tradycje i w wolnym europejskim kraju czuć się poniekąd więźniem, odstajacym od reszty i tutaj bycie w zamknietym getcie - zarówno myślowym, jak i rzeczywistym, w Europie może być niepojęte; albo próbować się tak jak w przypadku autorki, "zniemczyć" wyzbywajac się narzuconych przez islam zasad. O ile dziecko, czy nastolatka chce być jak swoi rówieśnicy, o tyle dorośli wychowani w muzułmańskim rygorze w swoim kraju, mają problem z europejskimi standardami. Z jednej strony nie ma się im co dziwić, zakorzeniono w nich mocno ich nakazy religijne, tradycje. Z drugiej strony ten brak zrozumienia dla dzieci, które pragną być tacy jak ogół społeczeństwa (pomijając fakt grup mniejszości narodowych) jest niezrozumiały. Brak zrozumienia ze strony rodziców, w przypadku Nourig poskutkował jedynie tym, że rodzina dla niej była niczym zło konieczne. Rodzina, która na każdym kroku chciała mieć nad nią kontrolę, szpiegowala i stosowała przemoc psychiczną i fizyczną.
"Rodzice dawali nam schronienie, jedzenie i ubranie, a poza tym często nic więcej".
Pomimo, że życie nie rozpieszczalo Nourig, starała się ona odpędzać od siebie całe zło i traumy, intensywnie pracując nad sobą.
Historia autorki jest potwornie smutna i straszna zarazem.
Nourig na pewno musiała włożyć wiele psychicznego wysiłku, by jeszcze raz krok po kroku przedstawić ją na stronicach książki. Książki, w którą warto się wczytać.