Na początku byłam niezwykle zaciekawiona książką. Narracja przedstawiona w oryginalny sposób poprzez wywiady z członkami zespołu, ciekawy klimat, miejscamami nawet zabawana. Przez pierwsze 150 stron czułam się bardzo zaangażowana w historię i zżyłam się z bohaterami, potem było już gorzej... Książka strasznie się ciągnęła, a bohaterowie stali się jednowymiarowi i kierujący się zaledwie jedną motywacją. Nie wiem, może wtedy była właśnie taka specyfika tamtych czasów. Mimo wszystko uważam, że jest to tytuł warty przeczytania.
Trudno wyobrazić sobie ciekawszy i bardziej wyczerpujący dokument o tym, jak rodził się, rósł w siłę i zanikał ruch punkowy. Przy czym już same gatunkowe ramy mogą budzić wątpliwości. Termin dziś automatycznie utożsamiany z Wielką Brytanią i Sex Pistols, swoje źródła ma raczej w niezależnym światku radykalnej nowojorskiej subkultury lat 60. i 70. Historia takich twórców jak Ramones, MC5, The Velvet Undergroud czy Patti Smith tworzy podwaliny pod cały kontrkulturowy ruch, w którym to Nowy Jork wydaje się centrum i motorem większości zmian.
To nie jest laurka, a raczej gorzka, bolesna i naturalistyczna opowieść o tym jak naprawdę było. Opowieść najbardziej wiarygodna, bo sklecona ze szczerych do bólu wywiadów z uczestnikami tych kulturowych przemian.