-
ArtykułyW drodze na ekrany: Agatha Christie, „Sprawiedliwość owiec” i detektywka Natalie PortmanEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążki na Pride Month: poznaj tytuły, które warto czytać cały rokLubimyCzytać30
-
ArtykułyNiebiałym bohaterom mniej się wybacza – rozmowa z Sheeną Patel o „Jestem fanką”Anna Sierant3
-
Artykuły„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2022-02-07
2014-04-21
2012-05-19
Bardzo wciągający skandynawski thriller z charakterystycznym dla tego gatunku kontekstem społecznym (mała duńska organizacja non-profit zajmująca się zbrodniami ludobójstwa), politycznym (odniesienia do konfliktów religijnych, narodowościowych, zbrodni ludobójstwa i sylwetek samych zbrodniarzy, badań nad tym zjawiskiem), psychologicznym (psychologia małej grupy, mobbing, zastraszanie, psychologia ofiary). Bardzo sprawie napisana, wciągająca od początku do końca, budząca niepokój, grozę, przerażenie, że zło może być tak blisko każdego z nas, a wręcz że może tkwić w każdym z nas.
Zaskakująca książka, dlatego między innymi, że odsłania codzienne mechanizmy psychologiczne, pojawiające się w zupełnie zwyczajnej małej grupie. Są tu cztery kobiety: Iben - intelektualistka, dziennikarka, dzielna bojowniczka o słuszną sprawę, dająca sobie radę w ekstremalnych sytuacjach (porwanie w Afryce); Malene - piękna i rozpieszczona, przebierająca w mężczyznach, wykorzystująca innych, chora na postępującą chorobę, Anne-Lise - ofiara mobbingu, zastraszona, na granicy obłędu; Camille - cicha konformistka, z niepokojącą przeszłością.... Każda z nich, w pewnych warunkach zmienia się w kogoś innego, zupełnie zaskakującego i dla siebie i dla innych. W grupie czterech współpracownic rodzą się uprzedzenia, obsesje, złe emocje, represje, paranoiczne myśli... A gdzieś wokół krąży serbski morderca...
Mimo, że autor założył z góry to, co chce udowodnić, a teza o uśpionym pierwiastku zła tkwiącym w każdym z nas wydaje się zbyt łatwo postawiona i uproszczona, to jednak zostaje to zrekompensowane przez bardzo sprawnie przeprowadzoną akcję, bogatą dokumentację z dziedziny psychologii społecznej i badań nad ludobójstwem, umiejętność utrzymania stałego napięcia i uwagi czytelnika przez ponad 600 stron. Czuję się całkowicie usatysfakcjonowana, pełna wrażeń i przemyśleń takich, o których chciałabym jeszcze podyskutować.
Bardzo wciągający skandynawski thriller z charakterystycznym dla tego gatunku kontekstem społecznym (mała duńska organizacja non-profit zajmująca się zbrodniami ludobójstwa), politycznym (odniesienia do konfliktów religijnych, narodowościowych, zbrodni ludobójstwa i sylwetek samych zbrodniarzy, badań nad tym zjawiskiem), psychologicznym (psychologia małej grupy, mobbing,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przepiękna wielowymiarowa powieść, powieść totalna, uniwersalna. Literacki portret duńskiego miasteczka Marstal i jego mieszkańców: marynarzy, żeglarzy, ich rodzin, dzieci i kobiet, które czekają, odpowiedzialne za wychowanie dzieci, prowadzenie domu. Kobiety rządzą w domach i zostają wdowami. Tylko (i aż w tym) obszarze mogą decydować i poruszać się swobodnie. Mężczyźni wyruszają na wyprawy, handlują, tworzą potęgę morską Marstal, są najlepszymi marynarzami na świecie; morze mają we krwi. Marynarze to mężczyźni (poza jedną wyjątkową dziewczyną), mężczyźni to marynarze. Mimo, że to męska powieść, pojawiają się w niej interesujące kobiety, a jedna z nich chce zmienić bieg historii i przeznaczenie mężczyzn mieszkających na wyspie. Ale to w końcu wojna totalna, wojna na Atlantyku, wywróci ich świat do góry nogami, a wartości, którymi kierowali się na morzu, przestaną mieć zastosowanie.
Morze jest tu alegorią całego świata. Marynarz to wieczny wędrowiec, może popłynąć wszędzie, jest panem świata, jest męski, szorstki, taki człowiek z wartościami, ale nie kierujący się sentymentami, romantyzmem, czy nawet patriotyzmem. Co zachwyca w "Topielcach" - brak patosu, cudownie uchwycone realia i (pozorna) prostota życia.
W powieści utrwalona została pamięć zbiorowa grupy. Narratorem jest zbiorowość - "MY" mieszkańcy miasteczka, którzy pamiętamy wszystkie ważne zdarzenia i o nich opowiadamy. Pisarz genialnie łączy wątki realistyczne i zupełnie fantastyczne, motywy rodem z powieści awanturniczo - podróżniczych (podróże do Samoa, do Nowej Fundlandii, na dalekie krańce północnej Rosji)z niesamowitą wiedzą historyczną (historia wojen, w tym brawurowo opowiedziane losy Atlantyku podczas II wojny światowej, historia handlu morskiego, zmierzch epoki żaglowców, a nawet historia podróży Jamesa Cooka dookoła świata).
Jako czytelniczka ubóstwiająca grube, wielowątkowe powieści miałam czas rozsmakować się w niej, zagłębić, wręcz - utonąć. Powieść jest tak wciągająca, że nie ma się zupełnie ochoty wychodzić na "suchy brzeg", wracać do rzeczywistości.
"Żeglujemy nie dlatego, że istnieje morze. Żeglujemy ponieważ istnieje port. Nie zaczynamy od poszukiwania odległych celów. Najpierw szukamy schronienia."
"Nikt podczas gwałtownego sztormu nie płynie na pełnych żaglach. Tak potężnej sile kapitan nie może się przeciwstawiać. Spuszcza żagle i odzyskuje równowagę. Wszelki rzeczywisty porządek zależy od równowagi, nie zaś od gnębienia jednego człowieka przez drugiego. Dlatego też nie ma porządku ustanowionego raz na zawsze."
Jeden z bohaterów powieści doświadczył, jak wszyscy uczniowie jedynej szkoły w Marstal, przemocy ze strony nauczyciela, który codziennie karał i dotkliwie bił chłopców. Jak inni chłopcy z jego bandy musiał zmierzyć się z gwałtowną, morderczą naturą jednego z kolegów. W czasie podróży dookoła świata w poszukiwaniu ojca, zetknął się z historią Jamesa Cooka, który zginął z rąk tubylców, gdyż jego ludzie - poniżani i karani - nie stanęli w jego obronie. "Życie nauczyło go czegoś innego, bardziej skomplikowanego. Równowagi." "Na żaglowcu znajdowały się kilometry lin (...), setki metrów żagli. Gdyby ożaglowania bez przerwy nie korygowano, statek byłby bezbronną ofiarą wiatru. Podobnie rzecz się miała z kierowaniem załogą. W rękach kapitana oprócz tych widzialnych spoczywały setki niewidzialnych lin. Przejęcie władzy przez załogę było równoznaczne z przejęciem władzy przez wiatr. Gdyby całą władzę dzierżył kapitan, to tak, jakby zapanowała cisza morska i statek nie mógł płynąć. Kapitan odbierał wtedy ludziom wszelką inicjatywę, ci przestawali się starać i wszystko wykonywali z niechęcią".
"Stworzyliście swoje miasto w taki sam sposób, jak żeglujecie: umiecie nawigować we wszystkich okolicznościach życia".
"Każdy marynarz musiał to przeżyć bodaj raz w życiu, stać w palącym
słońcu pod białymi wieżami żagli, w które dmuchał pasat, siedzieć na noku grotrei dwadzieścia metrów w górze i być panem całego świata".
Zacytowałam kilka fragmentów powieści, aby zachować jej klimat na dłużej w pamięci. Chciałabym do niej wrócić.
Przepiękna wielowymiarowa powieść, powieść totalna, uniwersalna. Literacki portret duńskiego miasteczka Marstal i jego mieszkańców: marynarzy, żeglarzy, ich rodzin, dzieci i kobiet, które czekają, odpowiedzialne za wychowanie dzieci, prowadzenie domu. Kobiety rządzą w domach i zostają wdowami. Tylko (i aż w tym) obszarze mogą decydować i poruszać się swobodnie. Mężczyźni...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to