Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Lubicie czytać opowieści ciepłe jak pustynny piasek z nutami zaskoczenia i romantyzmu? Jeśli tak to rozsiądźcie się i przeczytajcie moją dzisiejszą recenzję 🙂

“Zapach pustyni” to książka przedstawiająca historię Malwiny, która otrzymuje życiową szansę - wyjazd do Dubaju w ramach współpracy jej firmy przy urządzaniu emirackich apartamentów. Szczęście dziewczyny schodzi na dalszy plan, kiedy dowiaduje się, że jest jedyną Polką wybraną do tego zadania, a to oznacza, że mężczyzna jej życia musi zostać w Polsce.

Malwina będzie próbowała odnaleźć się w arabskim świecie. Dzięki tej historii poznamy różne oblicza Dubaju, które Malwinie będzie pokazywał Ibrahim - drugi bohater książki, 30latek stojący na czele firmy, która zleciła zadanie ekipie ART-Designu. Ibrahim jest Pakistańczykiem z polskimi korzeniami. Wychowywany w tradycyjnej muzułmańskiej rodzinie musi stawić czoła znajomości i zauroczeniu “egzotyczną” Polką, mając z tyłu głowy swój zaaranżowany związek. W niedalekiej przyszłości ma się odbyć ślub mężczyzny z piękną muzułmanką.

I w tej powieści wszystko staje na głowie 🙂 świat Malwiny i Ibrahima przez pewne zwroty akcji wywraca się do góry nogami. Monika Michalik stworzyła romans, który czyta się niezwykle przyjemnie. Nie brakuje w nim pięknych opisów Dubaju, choć najbardziej skupiamy się na znalezieniu odpowiedzi na pytanie, czy w arabskim świecie jest miejsce na romantyzm. Czy różnice kulturowe nie przeszkadzają w stworzeniu prawdziwej relacji. Na pewno przeszkadza w tym przyjaciółka Malwiny, Alicja, która swoim stereotypowym podejściem często próbuje sprowadzić Malwinę na ziemię. Tak, bo to też historia o powielanych stereotypach dotyczących zarówno Muzułmanów, jak i Europejek.

Autorka w ciekawy sposób wykreowała bohaterów, ich rodziny i przyjaciół. Wodzi nas za nos budując napięcie pomiędzy głównymi bohaterami. W powieści znajdziemy nutę humoru i lekką dozę namiętności. Wszystko napisane w bardzo przyjemny i lekki sposób. To co mnie w tej książce zaskoczyło to dość przewidywalne zakończenie, właściwie sporo przed końcem historii spodziewałam się takiego finału. Rzadko czytam romanse, może jestem za bardzo przyzwyczajona do zaskakujących zakończeń w kryminałach i thrillerach, po które zazwyczaj sięgam.

Dużym zaskoczeniem było natomiast nawiązanie do muzyki jednego z kultowych polskich wokalistów. Na końcu karuzeli cytatów wstawiłam tekst piosenki i nazwisko wokalisty - zachęcam do posłuchania. Nigdy nie byłam fanką twórczości tego artysty, ale ta piosenka zdecydowanie porusza i zmusza do refleksji. Jest piękna.

“Zapach pustyni” to dobra książka na odprężenie. Zbliża się lato, jest coraz cieplej, więc historia o miłości z akcją osadzoną na gorących, pustynnych terenach jest wręcz idealna 🙂 A przy okazji przyda się odrobina refleksji, o którą zadbała autorka. Polecam przeczytać 🙂

Lubicie czytać opowieści ciepłe jak pustynny piasek z nutami zaskoczenia i romantyzmu? Jeśli tak to rozsiądźcie się i przeczytajcie moją dzisiejszą recenzję 🙂

“Zapach pustyni” to książka przedstawiająca historię Malwiny, która otrzymuje życiową szansę - wyjazd do Dubaju w ramach współprac...

Rozwiń Zwiń

Kto by pomyślał, że fanka powieści z historycznym tłem, a także kryminałów i thrillerów sięgnie po powieść science-fiction? A tym bardziej kto by pomyślał, że ta książka wciągnie ją tak mocno, że nie będzie mogła doczekać się ciągu dalszego?

Maj zamykam recenzją książki Aleksandry Fila-Jankowskiej pt. “Frekwencja 350, tom 1 Natura Kryształu”. Jestem niezwykle zauroczona tą książką. Była to dla mnie dość wymagająca lektura, choćby ze względu na tematykę, która jest mi zupełnie obca, ale dzięki sposobie pisania autorki popłynęłam razem z tą historią.

Główną bohaterką powieści jest Korwetta - hybryda człowieka i przybysza z planety Uldri. Od początku pełni ona bardzo ważną rolę, ponieważ jako jedyna rozumie i potrafi przetłumaczyć język kosmitów. Na początku akcja powieści toczy się w Akademii Astronautyki, do której przybywają Uldryjczycy i konstruują kryształ, który ma być dla Ziemian wybawieniem. Okazuje się jednak, że jest w kosmosie jeszcze jedna cywilizacja, która chce ten kryształ Ziemianom odebrać, a jeśli im się to nie uda zniszczą Ziemię. Zagrożenie zagładą jest tak poważne, że Akademia Astronautyki decyduje się wysłać swoją ekipę w kosmos wraz z kryształem, aby uniknąć zniszczenia planety. Na czele tej ekipy staje komandor Robert Bryniarski, który jest również partnerem Korwetty. W kosmos rusza 8 osób. Czy uda im się uchronić Ziemię przed zniszczeniem? Czy ekipa Bryniarskiego powróci na swoją planetę? I jak z rozstaniem z ukochanym poradzi sobie Korwetta? Na te pytania musicie poszukać odpowiedzi w książce :) A o moich wrażeniach poczytajcie w komentarzu 🙂

Aleksandra Fila przedstawiła w swej powieści futurystyczną wizję świata. Umiejętnie wplotła w fabułę odrobinę psychologii i filozofii, co spowodowało, że książkę czyta się z dużym zainteresowaniem. Zagrożenie zagładą i bitwa jaka rozgrywa się w kosmosie budują niesamowite napięcie w czytelniku, a to co wydarzy się później wywołuje takie emocje jak strach, tęsknota, a potem rozczarowanie i nawet złość. W powieści znajdziemy również opis planety, na której człowiek jest w stanie przeżyć i to był dla mnie jeden z najbardziej interesujących fragmentów - ludzie niepoddani technologiom, żyjący w zgodzie z naturą okazali się zdrowsi i w pewnym sensie nawet szczęśliwi. W książce znajdziemy też motyw samobójstwa, związek z dużą różnicą wieku, a najistotniejszy to chyba związek człowieka z hybrydą.

Książka pani Aleksandry napisana jest w formie krótkich rozdziałów, dzięki czemu nie gubimy się czytając długą powieść. Dla mnie to duży plus. Czy “Frekwencja 350, Natura kryształu” to książka tylko dla fanów science-fiction? Absolutnie nie! Moim zdaniem to książka absolutnie uniwersalna, którą świetnie się będzie czytało każdemu. Osobiście z niecierpliwością czekam na drugi z czterech obiecanych tomów 🙂

Kto by pomyślał, że fanka powieści z historycznym tłem, a także kryminałów i thrillerów sięgnie po powieść science-fiction? A tym bardziej kto by pomyślał, że ta książka wciągnie ją tak mocno, że nie będzie mogła doczekać się ciągu dalszego?

Maj zamykam recenzją książki Aleksandry Fila-Ja...

Rozwiń Zwiń

“Miłość na cztery koła” to romans, w którym mamy dwójkę głównych bohaterów. Liliana to dwudziestoletnia dziewczyna, która doznała wielu krzywd w swoim życiu. Los dalej jej nie oszczędza, bo już na pierwszych stronach czytamy o przemocy ze strony ojca, braku wsparcia ze strony siostry, a także molestującym ją szefie. Bardzo dużo się dzieje i choć momentami akcja w książce zwalnia to autorki zawarły tu wiele intrygujących czytelników motywów. Drugim bohaterem książki jest Cyprian, niepełnosprawny mężczyzna, poruszający się na wózku inwalidzkim. Jak się domyślacie ich losy wkrótce przypadkowo się połączą. No właśnie, czy zupełnie przypadkowo? Tego wam nie zdradzę. Żeby poznać tajemnicę sami musicie sięgnąć po książkę, a uwierzcie, że tajemnic w niej nie brakuje i co jakiś czas dowiadujemy się o naszych bohaterach czegoś nowego.

Mam z tą książką pewien problem. Ba, nawet czuję się rozczarowana, bo pomysł na fabułę zapowiadał się naprawdę obiecująco, a ja podczas czytania czułam się znużona. Nie polubiłam Liliany, która moim zdaniem jest bardzo niedojrzała i infantylna. Momentami dość trudno czytało mi się jej wypowiedzi, które brzmiały jak zapiski z pamiętnika. Wielokrotnie zastanawiałam się, jak dojrzały mężczyzna mógł się nią zainteresować, a także czy dziewczyny w dzisiejszych czasach faktycznie tak się zachowują. Liliana to młoda dziewczyna, która bardzo pragnie akceptacji, tęskni za szczęśliwą i kochającą się rodziną i w tej książce spełniają się jej marzenia o randkach i zabiegającym o nią mężczyźnie. Bardzo dobrze wykreowaną postacią jest za to Cyprian, który stanął na wysokości zadania i wywiązał się ze złożonej sobie kilka lat wcześniej obietnicy. To co mi się podobało to wykorzystanie motywu “proroczego snu” i przeznaczenia, które w romansach jest bardzo przewidywalne, ale jakże potrzebne, aby nie złamać serc czytelniczkom. Gratuluję również pomysłu wykorzystania w swoim tekście utworów polskich artystów. Muzyka wiele razy zagrała w mojej duszy i sercu podczas czytania.

Swoją recenzję napisałam z ciężkim sercem, ponieważ wiem, że dziewczyny włożyły w powstanie tej książki naprawdę dużo pracy. Pomysł na fabułę był naprawdę bardzo ciekawy i może gdyby otrzymały większe wsparcie doświadczonych osób to wyszłaby z tego naprawdę bardzo fajna książka. W tej historii pojawiło się wiele według mnie absolutnie zbędnych treści niewnoszących nic wartościowego do fabuły, jak np. poranne siku, okres w pracy czy zastanawianie się nad tym, czy Cyprian ma porządek w swoim mieszkaniu - w sytuacji, kiedy szuka się schronienia przed przemocowym ojcem. Zabrakło mi w tej książce dojrzałości, ale może trudno jej wymagać od bardzo młodych autorek. Ja swoją recenzję piszę z perspektywy kobiety ponad trzydziestoletniej, ale została określona tylko dolna granica wieku czytania tej historii. I dobrze, że jest to 18+ :)

Jestem również zaskoczona ilością błędów, na które jako korektorka jestem wyjątkowo wyczulona. Dla wielu osób nie będzie miało to większego znaczenia, ale jeśli autor oddaje swoje dzieło do redakcji i korekty to powinno być to zrobione dużo dokładniej.

“Miłość na cztery koła” to romans, w którym mamy dwójkę głównych bohaterów. Liliana to dwudziestoletnia dziewczyna, która doznała wielu krzywd w swoim życiu. Los dalej jej nie oszczędza, bo już na pierwszych stronach czytamy o przemocy ze strony ojca, braku wsparcia ze strony siostry, a ta...

Rozwiń Zwiń

“Wszystko czego szukasz, znajdziesz w bibliotece” to inspirująca opowieść właśnie o tym, że nigdy nie jest za późno na zmiany. To książka o tym, że warto marzyć i nie poddawać się w dążeniu do realizacji swoich marzeń. To książka o tym, że każdy ma swoją historię, trzeba ją tylko odnaleźć.

“Wszystko czego szukasz, znajdziesz w bibliotece” to zbiór pięciu opowiadań. Każde z nich dotyczy innego bohatera. Mają natomiast jeden wspólny mianownik - bibliotekę, która mieści się w Community House w Tokio. Każdy z naszych bohaterów całkiem przypadkowo trafi do tej biblioteki i spotka się z panią Komachi. Była pedagożka, teraz bibliotekarka (zupełnie jak ja 😉) spełnia życzenia czytelników, a w gratisie podsuwa do wypożyczenia tytuły zupełnie niezwiązane z ich potrzebami. I mały filcowy dodatek. I to właśnie te tytuły i dodatki mają niezwykłą moc. Bibliotekarka jak dobra wróżka 🧚‍♀️

“Wszystko czego szukasz, znajdziesz w bibliotece” to magiczna książka. Czyta się ją niezwykle lekko. Opowiada o relacjach międzyludzkich, jestem pełna podziwu dla uprzejmości Japończyków wobec obcych sobie ludzi. Czytając opowiadania można odnaleźć w nich siebie. Bohaterami są bowiem nieśmiała ekspedientka, utalentowany rysownik, księgowy, emerytowany handlowiec i młoda mama - każdy z nich szuka swojego celu albo sposobu jak go zrealizować. Są pozbawieni motywacji. Ale ta motywacja nadchodzi 🙂

Książka napisana przez Michiko Aoyama jest niezwykle pozytywna i wartościowa. Jest napisana lekkim językiem. Pozwala odrobinę poznać kulturę Japonii, a także kilka pozycji z ich kultowej literatury. Serdecznie ją wam polecam 🩷

“Wszystko czego szukasz, znajdziesz w bibliotece” to inspirująca opowieść właśnie o tym, że nigdy nie jest za późno na zmiany. To książka o tym, że warto marzyć i nie poddawać się w dążeniu do realizacji swoich marzeń. To książka o tym, że każdy ma swoją historię, trzeba ją tylko odnaleźć....

Rozwiń Zwiń

Muszę się wam do czegoś przyznać. Uwielbiam książki z historycznym tłem. Czasami mam wrażenie, że urodziłam się o wiele lat za późno myśląc o klimacie początków XX wieku. Z drugiej strony jestem absolutnie wdzięczna za to, że nie przyszło mi żyć w czasach okrucieństw z jakimi musiała się wtedy zmierzyć ludzkość. Właśnie dlatego sięgam po takie książki, żeby dogłębnie poczuć tamte czasy za pomocą literatury. Czytając tak wiele książek opartych na pewnych historycznych faktach mam poczucie, że wiele z nich zaczyna być do siebie podobna. I trochę tak też było, kiedy sięgałam po książkę Mai Jaszewskiej “Miłość w cieniu rewolucji”. Spodziewałam się dobrej lektury, ale bez większego zaskoczenia.

I muszę przyznać, jak bardzo się pomyliłam. Skończyłam tę książkę czytać chwilę temu i to z jakimi emocjami mnie zostawiła… To nie zdarza się często… Absolutnie nie spodziewałam się takiego zakończenia. Rzadko zdarza się, że jakaś książka łamie mi serce, a ta to zrobiła. I jeszcze zostawiła mnie z poczuciem niepokoju, bo zakończenie jest otwarte. Nie wiem co się stało dalej z bohaterami książki i to jest dla mnie bardzo trudne doświadczenie, ponieważ na końcu znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji.

“Miłość w cieniu rewolucji” to powieść napisana przez autorkę, która inspirowała się wspomnieniami swoich dziadków. Główną bohaterką powieści jest Elżbieta, którą poznajemy jako dziesięciolatkę wychowywaną przez ojca i gospodynię. Mama Bietki zmarła niedługo po porodzie i osierociła córkę. Dziewczynkę poznajemy jako nieco niesforną, ale bardzo wrażliwą dziewczynkę. Towarzyszymy jej podczas przeprowadzki z pięknego dworku w Marianówce do kamienicy w Warszawie, a także podczas wakacji u ciotki Heleny. Elżbieta jeszcze nie wie, że właśnie tam poznała miłość swojego życia. Dowie się o tym po kilku latach, kiedy przypadkowo spotka Janka w Warszawie.

“Miłość w cieniu rewolucji” to książka o miłości pięknej, ale bardzo trudnej. Elżbieta to dziewczyna marząca o studiach, potem pracy w zawodzie lekarza. Mimo bardzo dobrych osiągnięć w nauce sytuacja finansowa rodziny nie pozwoliła na takie kroki. Może dlatego Bietka nie miała wątpliwości, że pójście za miłością będzie najlepszą dla niej decyzją?

Czytając tę historię próbowałam sobie odpowiedzieć na pytania: Ile człowiek jest w stanie zrobić dla miłości? Jak bardzo jest w stanie się poświęcić i walczyć o uczucie, a także o drugiego człowieka? Elżbieta poświęciła swoje dość spokojne życie w Warszawie, właśnie w imię miłości do Janka, chłopaka, który walczył w imię wolnej Polski i za tę walkę został skazany na wygnanie. Pozostało im rozpocząć wspólne życie daleko od Warszawy… Zesłanie z jednej strony okazało się nie takim złem, jakiego Elżbieta i Janek się spodziewali. Daleko od rodziny ułożyli sobie życie, nawiązali relacje, zostali rodzicami trójki dzieci. Jan dodatkowo spełniał się zawodowo, dzięki czemu rodzinie niczego nie brakowało. Niestety nastał czas, kiedy widmo wojny zaczęło się nieuchronnie zbliżać… Wielkimi krokami…

Książkę Mai Jaszewskiej czyta się niezwykle płynnie, strona za stroną… To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale już wiem, że nie ostatnie. Bardzo wam tę książkę polecam, jeśli lubicie powieści z historią w tle - tutaj przenosimy się do czasów na przełomie XIX i XX wieku. Mam poczucie, że autorka dopracowała swoją powieść pod każdym względem. Bohaterowie są doskonale wykreowani. Mnie natomiast urzekły piękne i szczegółowe opisy - byłam w stanie wyobrazić sobie każdą scenerię.

Muszę się wam do czegoś przyznać. Uwielbiam książki z historycznym tłem. Czasami mam wrażenie, że urodziłam się o wiele lat za późno myśląc o klimacie początków XX wieku. Z drugiej strony jestem absolutnie wdzięczna za to, że nie przyszło mi żyć w czasach okrucieństw z jakimi musiała się w...

Rozwiń Zwiń