Marzenia kobiet zasługują na realizację – Claire Vigarello i „Tak się rodzą bohaterki”
[Opis: Wydawnictwo Albatros] Do dzieła, dziewczyny! Świat należy do nas! To nie jest komedia romantyczna ani komedia erotyczna. To uroczo psotna opowieść o tym, jak obudzić w sobie bohaterkę i odmienić swoje życie.
Inteligentna terapia – z przymrużeniem oka i dużą dawką humoru.Jest ci ze sobą źle i czujesz się niewidzialna? Z pewnością nie jesteś jedyna.
Sylvie dobiega czterdziestki. Jest chorobliwie nieśmiała, ma nadwagę i mnóstwo kompleksów, a otoczenie zdaje się jej nie zauważać. O proszę – oto jej szef, znów ją ignoruje. W domu nie jest lepiej: pogrążony w depresji bezrobotny mąż, obskurna łazienka, która od lat czeka na remont, piętrzący się stos nieopłaconych rachunków i dwójka dzieci, które najwyraźniej nie chcą, żeby rodzice wściubiali nos w ich problemy.
Jak zaradzić tej beznadziejnej sytuacji? Oderwij się od nędznej codzienności i stwórz brawurową powieść o ekstrawaganckiej osobie, którą pragnęłabyś być!
Niedoceniana i znudzona Sylvie daje upust swoim frustracjom i fantazjom i zaczyna pisać historię, którą sama chciałaby przeżyć i której bohaterka jest jej zupełnym przeciwieństwem: młoda, pewna siebie, atrakcyjna, seksowna, a do tego… żądna zemsty na wszystkich, którzy nie chcieli okazać jej uwagi. W tajemniczy sposób pisana przez nią książka trafia do wydawnictwa, a potem na półki księgarń. Szybko staje się bestsellerem, a ona sławną pisarką. Czy ten nieoczekiwany zawrotny sukces nareszcie odmieni jej życie na lepsze?
Zjadliwie dowcipna i szalenie czuła – powieść, która zachwyca od pierwszej do ostatniej strony. Ta książka jest jak promień słońca przebijający się przez zachmurzone niebo!
Wywiad z Claire Vigarello, autorką książki „Tak się rodzą bohaterki”
Ewa Cieślik: Pozwól mi pogratulować ci sukcesu. „Tak się rodzą bohaterki” to twoja pierwsza książka i od razu wydana również za granicą, we Włoszech i w Polsce. Czy to dla ciebie scenariusz marzeń?
Claire Vigarello: Tak, ponieważ wiele czasu zajęło mi napisanie tej historii, a później znalezienie wydawcy i ponowna praca nad tekstem. Więc to naprawdę duże osiągnięcie zobaczyć moich bohaterów podróżujących do innych krajów.
Celowo użyłam słowa scenariusz, ponieważ jesteś związana z przemysłem filmowym. Pracujesz jako montażystka. Co skłoniło cię do pisania?
10 lat temu zajmowałam się montażem, tak jak obecnie, lecz uczestniczyłam również w seminarium pisarskim. Zaczęłam pisać scenariusze dla francuskiej telewizji. Przez wiele lat próbowałam sprzedawać swoje pomysły i opowieści. Zajmowało mi to dużo czasu, podczas gdy jednocześnie pracowałam jako montażystka i miałam na utrzymaniu rodzinę. Zarządzanie tym wszystkim było bardzo wymagające. Zdecydowałam się więc zaprzestać pisania scenariuszy – zajmowało to zbyt dużo czasu i przynosiło za mało pieniędzy. Ale wśród wszystkich moich pomysłów na wydarzenia i bohaterów znalazły się też te postacie, które postanowiłam wykorzystać w powieści. Nie mogłam ich porzucić.
Zawsze kochałam pisać. Kiedy byłam młodsza, pisałam wiersze, krótkie powieści i zaczęłam wiele dramatów. Przez długi czas moim problemem było doprowadzenie projektu do końca. Uważałam, że moje pomysły nie są wystarczająco dobre, by je rozwijać.
W książce główna bohaterka ma obsesję na punkcie nowej postaci, którą tworzy, Charlotte. Czy w twoim przypadku było podobnie? Nie byłaś w stanie myśleć o nikim poza Sylvie?
Tak, nie tak bardzo jak w powieści, ale w pewnym sensie miałam obsesję. Spędziłam dużo czasu z moją główną bohaterką, Sylvie. Na początku powstał tylko scenariusz, który przedstawiłam kilku producentom, pracowałam nad jego ulepszeniem i ostatecznie przekształciłam go w powieść. Przez wiele lat myślałam o mojej głównej bohaterce: jak wyglądały jej dom, jej dzieci, jej upodobania, jej marzenia, jej lęki, jak wyglądało jej łóżko… Żyłam trochę obok niej.
Twoja książka koncentruje się na postaciach. Sylvie jest kimś w rodzaju everymana lub raczej everywoman. Jest żoną, matką i pracownicą uwięzioną w zwykłym życiu, które wszyscy tak dobrze znamy. Jej głównym pytaniem jest „co na obiad?” zamiast „być albo nie być”. Jest kimś, z kim my, jako czytelnicy, możemy się łatwo utożsamić. Czy uważasz, że jest to jeden z głównych powodów sukcesu twojej książki?
Przyciągnęła mnie postać, którą każdy może sobie wyobrazić, którą można spotkać na ulicy, nie zauważając jej. Podoba mi się pomysł, że ktoś, kto niczym się nie wyróżnia, może być niezwykły, nie wiedząc o tym, może być również wyjątkowy, gdy wszyscy myślą, że nie ma wielkich zalet. Sylvie, moja główna bohaterka, przechodzi przemianę, gdy stopniowo uświadamia sobie, że posiada moc pisania i wyobraźni. Nigdy nie sądziła, że może być w czymś dobra.
Alicja w Krainie Czarów, z ekranem laptopa jako lustrem; Bridget Jones, martwiąca się o swoją wagę; Cassandra z filmu „Obiecująca młoda kobieta”, szukająca zemsty i karząca mężczyzn. To były moje skojarzenia podczas czytania książki. A jakie były twoje inspiracje do powieści „Tak się rodzą bohaterki”?
Nie miałam w głowie konkretnej książki czy postaci. Ale zawsze podobały mi się postacie, które przegrywają, które nie potrafią odnaleźć się w społeczeństwie, które szukają akceptacji, starają się dać z siebie wszystko i często ponoszą porażkę.
Widziałam wiele, wiele razy stary film Billy’ego Wildera „Garsoniera”. Jack Lemmon, odtwórca głównej roli, jest zbyt życzliwy dla swoich kolegów, użycza swojego mieszkania na wieczorne schadzki, aby mieć pieniądze, nawiązać ważne relacje, być kochanym. Przeziębia się, czekając nocami w parku. Nie dostrzega własnych zalet i uważa, że wszyscy są od niego lepsi. Jest mężczyzną, ale sprawił, że pomyślałam o Sylvie, mojej bohaterce. Mają ze sobą coś wspólnego. Nadzieję na zmianę i brak wiary w samych siebie.
Literatura i opowiadanie historii zmieniły życie Sylvie. Czy to samo łączy cię z twoją bohaterką?
Oczywiście. Sylvie i ja mamy obsesję na punkcie pisania. Żyjemy dwoma życiami jednocześnie, życiem w teraźniejszości i życiem w innym świecie, z naszą postacią, i czasami chcemy pozostać w tamtym świecie. Powieść może być czasem sposobem na ucieczkę od prawdziwego świata i naszych problemów.
Łączy nas również brak pewności siebie (oczywiście jest on znacznie bardziej obecny w życiu Sylvie, na początku powieści odczuwa ona rodzaj niezdrowej nieśmiałości) oraz fakt, że literatura mimo wszystko dodaje nam pewności siebie i niesie nas ze sobą.
Czy uważasz, że każdy może być kreatywny? I czy mężczyznom jest łatwiej niż kobietom, które muszą przede wszystkim dbać o dzieci i partnera, jak Sylvie?
Myślę, że kobiety muszą bardziej się natrudzić, aby móc tworzyć. Edukacja kobiet i mężczyzn nie jest na tym samym poziomie, nawet obecnie. Sytuacja oczywiście się zmienia, ale przez dziesięciolecia mężczyźni byli zachęcani do bycia ambitnymi, do studiowania, żądania pieniędzy, domagania się dobrej pracy, a kobiety były raczej zachęcane do pozostania w tyle, do zajmowania się rodziną, do znajdowania pracy niezbyt ważnej, często w obszarze opieki. Z mojego punktu widzenia, ze względu na tę historię związaną z wychowaniem i edukacją, mężczyźni są bardziej pewni siebie w realizacji przedsięwzięć, podczas gdy kobiety nie zawsze mają na to odwagę.
Ponadto kobiety częściej poświęcają swoją karierę na rzecz rodziny i dzieci. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości sytuacja się zmieni. Obecnie we Francji toczy się wiele rozmów o tym, że kobiety mają na głowie zbyt wiele obowiązków i częściej niż mężczyźni muszą zajmować się wieloma sprawami jednocześnie – są odpowiedzialne za dzieci, gospodarstwo domowe, gotowanie, opiekę oraz pracę zawodową. I że to niesprawiedliwe.
W Polsce kobiety wciąż walczą o swoje podstawowe prawa, dotyczące np. różnicy w wynagrodzeniach, codziennego szacunku, czy prawa reprodukcyjne. Czy mogłabyś opowiedzieć trochę o sytuacji kobiet we Francji?
Sytuacja we Francji obecnie, dla mnie, jest o wiele lepsza niż choćby w czasach młodości mojej babki. Mamy prawo do aborcji, możemy same decydować o naszym ciele, możemy poprosić o interwencję policję, gdy mężczyzna nas źle traktuje. Niestety różnica w wynagrodzeniach istnieje od zawsze. Poza tym wiele kobiet przez dekady żyje z mężczyznami, którzy ich nie szanują i potrafią być agresywni.
Ale zjawisko #MeToo coś zmieniło. Kobiety zaczęły mówić o swoich doświadczeniach o wiele częściej. A wszystkie ich wypowiedzi pomagają innym kobietom uwolnić się od brutalnej i niesprawiedliwej sytuacji. Zdają sobie sprawę, że na to nie zasługują, że bycie źle traktowanym to nie jest życie. Nikt na to nie zasługuje.
Lektura powieści „Tak się rodzą bohaterki” może zainspirować nas do myśli, że możemy być, kimkolwiek chcemy, i powinniśmy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby realizować swoje marzenia. Czy zgadzasz się z tą filozofią?
Chciałabym, żeby to była prawda, żeby tak wyglądało życie. Ale niestety nie jest to takie proste, bo musimy zarabiać pieniądze, wychowywać dzieci, czasem poświęcać czas na nieciekawe zadania. Mamy obowiązki i nie zawsze jest łatwo. Chciałam jednak pokazać, że nie musimy godzić się na życie, które nam się nie podoba. Zawsze jest sposób, aby coś zmienić, nawet jeśli na początku może to wyglądać przerażająco. Mamy do tego możliwości, a kluczem jest pewność siebie. Brak pewności siebie jest naszym wrogiem. Ale jeśli możemy zmienić małą rzecz w naszym życiu, warto zacząć od przywrócenia pewności siebie.
„Tak się rodzą bohaterki” to twoja debiutancka książka. Jakie masz dalsze literackie plany?
Moja następna powieść dotyczy ocalenia. Czy możliwe jest uratowanie byłej gwiazdy rocka, która zdecydowała się zniknąć? Moja główna bohaterka spędziła nastoletnie lata, słuchając jego muzyki, i jest przekonana, że może go ocalić.
Co powiedziałabyś wszystkim kobietom, które każdego dnia wstają z łóżka, myśląc, że nie są wystarczająco dobre?
Są wystarczająco dobre! Kobiety zarabiają pieniądze, często utrzymując nie tylko siebie, lecz także dzieci i męża. Zajmują się wychowaniem dzieci (jeśli je mają). Często pomagają swoim rodzicom, przyjaciołom, dbają o dom… Muszą więc dostrzec wszystkie te rzeczy, które są w stanie zrobić. A często jest ich bardzo dużo! Muszą poważnie potraktować swoje marzenia i wygospodarować na ich realizację trochę czasu. To może być trudne, ale kobiety zbyt często poświęcają swój czas innym, odsuwając na bok własne potrzeby. A ich marzenia zasługują na wysłuchanie i realizację.
Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.
Książka jest już w sprzedaży online.
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem
komentarze [49]
"Prawa reprodukcyjne kobiet" - jakaż to fantastyczna fraza. Taka nie za oczywista. Ale przecież doskonale wiadomo co się za tymi słowami kryje. I tylko pozostaje jakiś niesmak, że nawet ci, którzy suflują tego typu eufemizmy boją się nazywać rzeczy po imieniu. To tak, jakby zawiązała się grupa osób postulujących możliwość prawną mordowania sąsiadów, którzy uprzykrzają nam...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejJak mówią mądrzy ludzie -Uważaj jednak, o czym marzysz, bo marzenia czasem lubią się spełniać. I to niekoniecznie tak, jak byś chciała.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPrawa reprodukcyjne xD Wiecie co? To brzmi jakby ludzie byli zwierzętami.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNie są. Człowiek opuścił królestwo zwierząt wraz z rozwojem abstrakcyjnej myśli, technologii i organizacji społecznej.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postOd strony biologicznej powszechnie człowieka rozumnego zalicza się do królestwa zwierząt. I na nic pobożne życzenia i własne teorie się nie zdadzą ,no ale skoro poprawia Ci to samoocenę to -ok. :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
W moim przekonaniu abstrakcyjna myśl ma w swych założeniach sprzyjać zwierzęcej naturze, szczególnie w aspekcie estetyki. Zbudowany na jej bazie mind software ciągnie ją mocno w górę. Organizacji społecznej do tego nie potrzebuje. A i owszem, zbyt wysoka samoocena trochę ją paraliżuje.
Teorię tę wzięłam z sufitu, aczkolwiek potwierdza ją sporo faktów.
@Sewer i tak i nie. Jednak człowieka wiele odróżnia od zwierzęcia. Np. człowiek jest wstanie zapanować nad swoimi popędami, a zwierzę nie. Człowiek jest wstanie (teoretycznie) ogarnąć, że każdy czyn ma swoje konsekwencje. Etc etc.
I nieee, to nie jest "pobożne życzenie", to fakt.
Co odróżniło homo sapiens od choćby neandertalczyka? Sztuka. Co odróżniło hominidy od...
@kiran Gorzej - re-produkcja to żargon techniczny, nawiązujący do pracy maszyn. Koncept produkcji, w kontekście zwierząt i ludzi to narracja kartezjańska, mile widziana w środowiskach czerpiących inspirację z transhumanizmu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Sewer LOL aż musiałeś dodać "od strony biologicznej". Doskonale zdajesz sobie sprawę z różnic a jednak próbujesz robić fikołki. Dlatego potrzebowałeś tego sofizmatu. @kiran bardzo dobrze zwróciła uwagę na kwestię popędów. Rozdział człowieka od zwierzęcia dokonuje się na kilku poziomach m.in. na poziomie lingwistycznym. Dla przykładu zwroty jak "zezwierzęcenie",...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej@kiran, och, to był całkiem nadprzyrodzony sufit. Sufit zupełnie jak nie sufit, a to wydaje się teorię tę ostatecznie legitymizować. Ponad to, sprawdza się w moim przypadku na codzień.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
@Fija myślę, że rozwój transhumanizmu jest nieunikniony. Nie mniej nie znaczy to, że mamy się na to godzić i nie wskazywać wad takiego stylu myślenia. My, ludzie, jednak musimy się poparzyć, by zrozumieć, że wsadzanie palca w ogień to nie jest dobry pomysł.
Z resztą to już widać na przykładzie religii, np. wykluczenia katolicyzmu i zastąpienia go muzułmanizmem (Richard...
@kiran Dawkinsa widziałam i tylko się uśmiechnęłam, jak mu się odmieniło. Old geezer :P Co do nowej religii to ona już jest, jako taki czy inny scjentyzm, od XVIII wieku. Naukowcy mają status kapłanów, tak że świątynie rozumu jak najbardziej funkcjonują. A jako że rewolucja ma być permanentna, to mamy kolejne sekty scjentystyczne ;) Kwestionowanie jakichkolwiek tez...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@Fija true. Choć w Polsce to wciąż jest mało popularne. Widziałam dwa lata temu na wyborczej artykuł o postrzyżynach - zamiast komunii bodajże. Uśmiałam się, bo odrzucamy w PL katolicyzm, na rzecz pogańskich wierzeń, zapominając, że poganie często składali zwierzęta i ludzi w ofierze bogom... Ale to takie fajne i "nowoczesne" w końcu xD
Tak w ogóle: pozwoliliśmy na to, w...
@kiran w punkt. Bardzo często ci którzy drwią z chrześcijaństwa jako zabobonu, ciemnogrodu i wiary w bzdury... wierzą w czarostwo, horoskopy, tarota, magię, moc kamieni i rytuały :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Lis Gracki, wszystko to da się sprowadzić do motywacji - religie, zabobony i wszelką magię.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Lucy motywację religii czy osób w to wchodzących?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Lis Gracki, mhmm... religię jako byt posiadający motywację, który ludzi zapamiętaniem w kulcie odziera z refleksji dla pełnego oddania, można by uznać za taki motywator o zasięgu globalnym i znaczącej mocy.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Lucy moim zdaniem religia ma "cel" nie "motywację", bo "motywację" mogą mieć tylko ludzie. Srogo oceniasz religię, a przecież tak wiele zależy od człowieka. Ludzie stworzyli religię, ludzie ją zinterpretowali.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Lis Gracki, tak bym tego nie uprościła, że tylko ludzie. Nawet jeśli zgodzimy się co do tego, że religia jest czysto ludzkim wymysłem, to jako kreacji może przypadać samoistność. Innymi słowy, idea dowolnej kreacji może być zmotywowana w swej istocie celem, zanim zostanie zrealizowana i przez to wywierać przemożny wpływ na człowieka, aby uczynić go swym nośnikiem i narzędziem.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postKłania się tutaj determinizm, bo nie jest przypadkiem, że religia jest, a człowiek jest po to by jej służyć.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Nie, człowiek nie jest by służyć religii. To religia służy człowiekowi. Wyjaśnia świat, podtrzymuje na duchu, daje nadzieję i jest drogowskazem. Wydaje mi się, że Tobie chodzi raczej o struktury religijne, "kościoły" czy klasztory. Wtedy się zgodzę. Religia została zinstytucjonalizowana i teraz człowiek służy instytucji. Wszystko dla instytucji, nic poza instytucją.
Ale to...
Nie tyle o struktury, co o kult, którego niewolnikiem człowiek się staje - kult jako manifestacja bytu religijnego. Kult musi odbywać się gdzieś, to owszem, miejsca kultu można nazwać ciałem religijnym. Struktury, o których mówisz nie są już religijne, tylko zwyczajnie świeckie i z ideą religijną nie mają nic wspólnego od chwili tej transformacji.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Lucy tak, kult, zgadzam się. Struktury nie są świeckie, bo wymagają święceń czy innych rytuałów. Ale ogólnie zgadzam się z tym co piszesz. Religia ma tendencję do krzepnięcia w strukturalny kult. Dlatego wielką sympatią darzę ruch Suan Mokh czcigodnego Budhadassy Bhikkhu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postThe Garden of Liberation doesn't necessarily match the one of my watching.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bosz, ależ ta rozmowa to kwas na oczy. Na przykład to:
"Myślę, że kobiety muszą bardziej się natrudzić, aby móc tworzyć. Edukacja kobiet i mężczyzn nie jest na tym samym poziomie, nawet obecnie. Sytuacja oczywiście się zmienia, ale przez dziesięciolecia mężczyźni byli zachęcani do bycia ambitnymi, do studiowania, żądania pieniędzy, domagania się dobrej pracy, a kobiety...
@Lis Gracki
Dodam, że w Niemczech widełki płacowe to 18%.
Dodam, że jest nadzieja ale wymaga cierpliwości. Ostatnie Pokolenie nie ma dzieci i kocha bycie singlami. Sami wymrą😜
Dodam, że pani ocenia feminizm jako przeciwskuteczny. Kobiety mają więcej obowiązków, kłopotów, mniej czasu. A mężczyźni ucinają sobie pogawędki przy piwku w kawiarniach. Tak dalej być nie może!
LOL, kometo przybywaj! 😁 Dla mnie niepojęte jest, że kobiety skarżą się na tradycyjne wychowanie/edukację, gdy większość nauczycieli to kobiety. Coś grubo nie pykło.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postBo to tradycyjne wychowanie to nie w szkole tylko w domu, kobiety często wymagają od córek pomocy przy różnych pracach domowych a od synków niestety nic, szczęśliwe jak "słoneczko mamusi" jest w domu , wystarczy że jest i nie włóczy się gdzieś z dziewczynami.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
@Aka
Piszesz tak z własnego doświadczenia córki lub matki? Tak z ciekawości.
@Lis Gracki
No tak, twój argument nie do obalenia.
Inna sprawa, że feministka prawdziwa zaraz odpowie, że 90% nauczycielek nosi w sobie zaimplementowane w domu rodzinnym złe nawyki i przekazuje je dalej. Siostry, wzmóżcie siły procesu edukacyjnego nauczycielek! Zmieńcie oblicze kadry pedagogicznej! Do dzieła!
Z obserwacji matek w różnym wieku, dla wielu syn to ich "mały mężczyzna". W wielu rodzinach (z tego starszego pokolenia) na siostrze często spoczywało obsługiwanie brata w domu i zajmowanie się jego sprawami (chyba że się ożenił i wtedy te obowiązki mogła zrzucić na jego żonę) 😀
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@Aka ale to przecież kobiety wychowują takich synków, czemu nie wychowają ich na feministów? 😁 Problem wychowania dotyczy zarówno chłopców jak i dziewczęta. Sam doświadczyłem sytuacji w której moja narzeczona skarżyła mi się, że ona nie czuje się stworzona do pracy, by wstawać rano i wracać w południe. Wypłatę dzieliła na: opłaty i przyjemności. I takich przykładów można...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@Lis Gracki
Z tym wychowywaniem chłopców na feministów to przegięcie. Wiem, że żartujesz ale ktoś może to brać na serio. No chyba że chodzi o wychowanie chłopców by wypychali dziewczyny z szalup ratunkowych na Titanicu w ramach równouprawnienia. 😳
@saa-saa- niestety nie żartuję. Jakiś czas temu widziałem na X wpis matki (ale zaznaczam, że nie mam 100% pewności czy to nie był fejk). Pisała w nim, że wychowała syna na feministę, że ma być wspierający, wyrozumiały, dający wolność ale jednocześnie opiekuńczy i rycerski... i wiele tam takich różnych. No i on się zakochał. Dziewczynę jak królewnę traktował a ta go olewała...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@Lis Gracki
O tym eksperymencie nie słyszałem. Dzięki za link. Minusem jest czworo inicjatorów. Myszy mogły się genetycznie wyrodzić. No ale ciekawe to jest niewątpliwie.
Co do chłopca wychowanego na feministę, 🤔 myślę, że to fake. On raczej nie był wychowany na feministę no bo feminista nie jest rycerski. On prędzej zaklinuje się ż kobietą w drzwiach niż ją przepuści...
Tak, eksperyment jest krytykowany... mimo wszystko daje do myślenia, a podobieństwa do sytuacji w społeczeństwie współczesnym są uderzające. Może i fejk :) Problemem jest to, że feministki chcą w mężczyznach rzeczy których nie da się pogodzić.
Tutaj ciekawym wątkiem mogą być casusy (deklaratywnych) feministów, którzy okazali się molesterami. A tacy piękni byli :)
Marzenia kobiet zasługują na realizację
Bo marzenia mężczyzn to już niekoniecznie.
Jestem kobietą, ale prymitywny feminizm LC zaczyna być drażniący.
Jednym z marzeń kobiet jest miłość romantyczna. A tu, kurtka, trzeba przed uniesieniem miłosnym zejść do poziomu „stosunek seksualny z panemem Szymonem Szykmkowfczem, który rozpocznie się o 17:34 dnia 18-04-2024 odbędzie się za obopólną zgodą stron - podpisani: Szymonem Szykmkowfcz i Natalia Oppenmeier Schwingowicz.”
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@saa-saa-, jak mus, to mus - trzeba sobie jakoś na tę romantyczną miłość zasłużyć.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ja
Konrad Bezbecki
Przed pięknym pejzażem gór stołowych
Biorę ciebie Anitko Postprlowska za osobę współmałżeńską i przysięgam że cię nie opuszczę do momentu zaprzestania czerpania satysfakcji ze współżycia z tobą
Tak mi dopomóż powszechna deklaracja praw człowieka
@twujstary8
Taka forma przysięgi jest już zapewne w użyciu. Przychodzi mi na myśl słynny ślub dwóch polityków z koszami owoców na głowach.
@twujstary8
Sugerujesz inne śluby? Animalistyczne? Chłopiec z kozą? Oj, brzydki ty, brzydki 😉☀️
Na ekranizację ewidentnie zasługują "Chłopki".
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTrzeba mieć w życiu nie tylko marzenia, ale cele i konkretne projekty, wierzyć w siebie i dobierać do współpracy takich ludzi, którym można zaufać i z którymi fajnie jest współpracować. Wtedy wszystko może sie udać, mnie sie udało.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postMyślę, że pewnie przypadłaby mi do gustu. Chyba się pokuszę o przeczytanie w przyszłości
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post