O korzyściach z czytania, ale tak na serio
Otóż jest tych kampanii promujących czytelnictwo co nie miara, a w każdym razie sporo, są takie, co na dobre wsiąkły w naszą (pod)świadomość (znam parę osób, które czytają z zegarkiem w ręku i jak mija dwudziesta minuta to prask! książką o ziemię, choćby w pół zdania, bo przecież „dwadzieścia minut dziennie codziennie”, a nie, na przykład, dwadzieścia pięć), są takie, co zadziałały głównie jednak jako obiekt pokpiwań i facecji (choćby ta z niechodzeniem do łóżka z tymi, co nie czytają, śmiało próbująca wykreować seksowny obraz mola książkowego – seksowny mol, to brzmi prawie jak z komiksu Baranowskiego*, ale generalnie zgadzamy się (prawda?), że namawianie do czytania ma sens, bo czytanie ma sens. Więc można się spierać oczywiście, jakie te kampanie, dla kogo i za czyje pieniądze, ale słuszność nadrzędnej idei („Czytajcie!”) nie bywa zwykle kontestowana.
Ja jej tu oczywiście też nie będę kontestował – przekorny bywam, ale też wszystko ma swoje granice – natomiast przyznam, że nie lubię dogmatów, więc tak sobie pomyślałem, żeby sporządzić listę rzeczywistych korzyści, jakie daje czytanie. Tak na serio. Czytelnicy rzadko pewnie zastanawiają się nad tym, dlaczego czytają, tak jak ryba nie stawia sobie pytań, dlaczego pływa, a nietoperz nie dziwi się, że jest ssakiem, a lata. A może jednak warto (w każdym razie w przypadku czytelników, bo ryb i nietoperzy niekoniecznie).
Tak z biegu przychodzą mi do głowy następujące punkty:
- Przyjemność. Nie czarujmy się, czytanie to przecież przede wszystkim rozrywka. Owszem, czasem czyta się coś z obowiązku (lektury szkolne, stąd ta klątwa nad nimi), ale w miażdżącej większości wypadków po prostu dla frajdy. Człowiek tym się różni od takiej, powiedzmy, krowy, że nie może tkwić bezczynnie godzinami, jego umysł łaknie zajęcia. I czytanie jest niezwykle praktyczną formą zapewnienia sobie takiej rozrywki: książek jest pełno, można mieć je za darmo (biblioteki), wybór ma się ogromny, nie wymaga to wysiłku ani żadnego specjalistycznego sprzętu. Czytać da się niemal zawsze i niemal wszędzie. To zatem argument numer jeden: kompletnie bez sensu jest rezygnować z tak łatwej i tak dużej przyjemności.
- Walory poznawcze. Nawet jeśli ograniczymy nasze rozważania do literatury pięknej i wyrzucimy poza ich nawias literaturę faktu i inne publikacje specjalistyczne, nie ulega wątpliwości, że czytając książki dowiadujemy się sporo różnych rzeczy, najczęściej społeczno-historyczno-geograficznych, ale tak naprawdę z wielu przeróżnych dziedzin. Jestem przekonany, że każdy, kto zaczytywał się kiedyś Robinsonem Crusoe, Tajemniczą wyspą czy Dwoma latami wakacji znacznie lepiej poradzi sobie jako rozbitek niż ten, kto w tym czasie grał w pac-mana czy układał puzzle z malowniczą plażą i palmami. No dobra, może to nie jest super życiowy przykład, ale takich życiowszych każdy sam naliczy na pęczki. A że lepiej jest wiedzieć niż nie wiedzieć, tego już chyba nie musimy tu dowodzić…
- Szeroka kultura. To poniekąd podpunkt wcześniejszej tezy: ludzie oczytani bywają jednak zwykle bardziej kulturowo wyrobieni, łapią aluzje i analogie, posługują się metaforą, lepiej odbierają i komunikują. Wreszcie – robią dobre wrażenie. Zawsze lepiej w towarzyskiej sytuacji wiedzieć, że García i Márquez nie byli duetem, i nie mylić Juranda ze Spychowa ze spychaczem z Jury.
- Rozwój emocjonalno-psychologiczny. Czytanie o przeżyciach innych ludzi bez wątpienia poszerza nasze życiowe doświadczenie. Każdy z nas życie ma jedno (no chyba że z tą reinkarnacją to jednak prawda) i zmieści w nim ograniczoną liczbę przeżyć. Ile różnych typów ludzkich spotkamy? Ile przeżyjemy romansów i strat? W ilu sytuacjach skrajnych się znajdziemy? Czytając o innych ludziach wchodzimy w ich sytuacje życiowe i przeżywamy znacznie więcej niż normalnie byłoby nam dane (czasem niestety, czasem na szczęście). Jestem głęboko przekonany, że człowiek oczytany w literaturze pięknej znacznie lepiej rozumie różne życiowe komplikacje i innych ludzi, jest lepiej przygotowany na wszelkiej maści sytuacje, bo wiele z nich już sobie fikcyjnie przećwiczył.
- Umiejętność wysławiania się. To oczywiste – kto czyta, ten lepiej mówi i pisze. A sprawność w mowie i piśmie nie przydaje się tylko do wypracowań szkolnych i adwokatom na rozprawy. Każdy prędzej czy później znajdzie się w sytuacji, w której od tego, jak przekonująco wypadnie w mowie, zależeć będzie całkiem sporo. Wszyscy z nas budują swoje relacje z innymi ludźmi w znacznej mierze słowem. Dobrze jest być w tym biegłym.
- Aktywizacja mózgu. O tym jakiś czas temu wyczytałem gdzieś w prasie, ale to w sumie intuicyjnie wyczuwalne: umysł to taki aparacik, co to musi być pobudzany, żeby dobrze działać. Więc jak już ktoś ma w nosie przyjemności, wiedzę, ogładę, innych ludzi i wysławianie się – to niechby chociaż higienicznie traktował swój centralny napęd.
Na pewno jest argumentów znacznie więcej, proszę śmiało dopisywać tam na dole. Można też tę zajmującą refleksję przenieść na forum rodzinne i przedyskutować podczas wigilijnej kolacji czy innej odświętnej biesiady. Bo czasy mamy polityczne, istnieje spore ryzyko, że przez świąteczny stół jakaś linia podziału przebiegnie, spierać się trzeba, no ale może niekoniecznie przy takiej okazji – a korzyści płynące z czytania to temat, wydaje się, bezpieczny.
O, i to jest jeszcze jeden argument za. Same się mnożą!
Tomasz Pindel
* Antresolki profesorka Nerwosolka konkretnie, występował tam niejaki Mól Książkowy, który rozstawał się z czytelnikami mówiąc: „Żegnam, idę na kulkę naftaliny”.
komentarze [159]
A ja może odpowiem cytatem z "Sunset Park" Paula Austera:
"Książki nie są niebezpieczne, [...], niosą jedynie radość i szczęście ludziom, którzy je czytają, wprowadzają ożywienie i pogłębiają związki międzyludzkie, [...]. Słowa są niegroźne, fizycznie nie krzywdzą nikogo i nawet jeśli zdarza się, że dla kogoś są obraźliwe, to przecież słowa to nie pociski i noże, to tylko...
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Nas - użytkowników LC - nie trzeba namawiać do czytania :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCzytanie bardzo angażuje umysł. Dzięki temu można na jakiś czas całkowicie odciąć się od swoich stresów.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
To jest niestety problem moim zdaniem... Doszukiwanie się drugiego dna tam, gdzie go nie ma, "przeintelektualizowanie" spraw przy jednoczesnym braku zastosowania żelaznej logiki w innych tematach takich jak gospodarka, prawo, społeczeństwo. Świetny przykład to historia utworu "The Riddle" Nika Kershawa. Sam autor utworu stwierdził, że ""In short, 'The Riddle' is nonsense,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Powtarzam za myślą klasyka: "Kto czyta książki żyje podwójnie"
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postPytanie, czy podwójne życie jest czymś lepszym? ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
No dobrze, użytkowników tego serwisu nie trzeba przecież przekonywać do sięgnięcia po książkę, ale czy ktoś się zastanawiał nad "skutkami ubocznymi" czytania? Nie oszukujmy się, ma ono także, jak wszystko, swoje minusy.
Dzięki literaturze poznasz fantastyczne światy, których potęga zakwitnie w twojej głowie. Dowiesz się, jak żyją ludzie w innych częściach świata, zobaczysz...
Możesz zawsze pójść jeszcze dalej i mieć opinię ale nie będziesz już uważał jej za fakt.
A po poznaniu samotności możesz budować więzi z tą garstką ale twoich bliskich wybranych ludzi.
Bezmiar świata może przytłoczyć ale może też doprowadzić do wdzięczności, że się jest, tu gdzie się jest.
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
A ja w książkach uwielbiam to, że pomagają mi rozgryźć ludzi. Oczywiście nigdy nie w pełni, ale zauważyłam, że zamieniając seriale na książki, zaczęłam się o wiele bardziej interesować otaczającym mnie światem.
No i są też idealną ucieczką od problemów, zamiast przeskakiwać z kanału na kanał i rozmyślać, lepiej jest zagłębić się w książkę, odcinając na moment od życia ;)
Oczywiście, że mniej się myśli o problemach czytając niż bezmyślnie się gapiąc w telewizor, ale czasami sprawa jest tak zajmująca, że można czytać jedno zdanie z kilkadziesiąt razy i nic się nie zrozumie :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCzyta się tylko z ciekawości. Jeśli coś nas nie interesuje , to wówczas czytanie nie jest przyjemne ...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
A "Pan Tadeusz" Mickiewicza?
Kompletnie mnie nie zainteresował, a przecież kilkukrotnie musiałem przeczytać i nawet mi się spodobał - w sumie...
A najbardziej wypowiedź Stolnika, żeby zrobić powstanie, gdzie on na czele z Tadeuszem I JAKOŚ TO BĘDZIE...
Kwintesencja głupoty i zadufanie ówczesnych czasów oraz kretynizm ludzi do dziś popierających takie postawy albo uczący o...
Jabuilo - w kwestii Pana Tadeusza się z Tobą nie zgodzę. Bo lubię książeczkę.
Ale tak gorąco to argumentujesz, krytykujesz, że chcę plusa dać wypowiedzi. Nie za treść ale za zapał. I zapytać.
Czy nawet "Natenczas Wojski" Ci się nie podobał?
nic kompletnie?
Czarna polewka? Nie przemawia?
Zosia?
Zosi sukienka?
Zosi nogi?
Księdza Robaka nogi?
Nic zupełnie?
Ej
Napisałem, że w sumie po kilku przeczytaniach zaczął mi się podobać!
Ale jako utwór, nie treść zawarta.
Nie widzę nic wzniosłego ani właściwego w tym, że ktoś opisał grupę półgłówków, która była otumaniana i popychana do przelewania krwi przez drugą grupę półgłówków mających może ze 2 punkty IQ więcej (z racji sprawowanych funkcji i majętności), opisywania tego...
Zgodzę się tylko z tym, że możemy sobie darować określenie "wieszcz narodowy". To nic nie znaczy w sumie a takich "wieszczów" można wskazać wielu.
Natomiast Pan Tadeusz mi się podoba i basta. Nie dlatego, że wypada. Bo lubię.
Na szczęście żyjemy w wolnym kraju i dla nas obu znajdzie się miejsce;)
Wesołego karpia tak przy okazji czy jak to się tam mówi.
Pewnie że się znajdzie, nawet mam wolne miejsce obok siebie, to mogę Cię podrzucić gdzie tam zechcesz :))))))
A karp u mnie co roku jest wesoły, siedzimy se razem przy stole, gapimy się na siebie i po wigilii rozchodzimy każdy w swoją stronę :))))))
Tak już mam, że jestem silnie na ryby uczulony i nie znam ich smaku - dlatego karp mało, że jest przy mnie bezpieczny, to i...
@AURLAND
Wróć do pierwotnej wersii swojego postu, bo mi się teraz odpowiedź nie zgadza :))))
@Jabuilo chętnie bym wpadł ale muszę zaraz na strych pomykać, szukać brody i worka.
Robię dziś za Mikołaja po kolacji.
Czytanie chyba przede wszystkim sprawia, że możemy oderwać się od codzienności, przenieść w świat fantazji, zasmakować kultury innych krajów - właściwie nie wychodząc z domu.
Nie byłam w Norwegii, ale powieści Jo Nesbo pięknie opisują panujący tam klimat. Nie byłam w Stanach Zjednoczonych, a mimo to potrafię sobie wyobrazić malutkie Castle Rock, czy ogromne Miami.
Jeśli...
Polecam film pt. "Equilibrium", który przedstawia taką wizję świata...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tak trochę nie do końca :)
Tam chodziło o stłumienie wszystkich uczuć wyższych.
Nie o książki :)
Zgadza się,ale w tamtym świecie książki były zakazane,a o tym w mojej ocenie pisała KORA :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post"Equilibrium" powstało na motywach 451° Fahrenheita Bradbury'ego, który starał się pokazać, że świat bez książek jest możliwy...a nawet szczęśliwszy, bo pozbawiony hunmanistycznych, często wydumanych (książkowych) miazmatów. Za to nastawiony całkowicie na sport i rozrywkę. Tyle, że jakoś autor powieści nie potrafił sobie...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@Jabuilo - oczywiście, że film zawiera więcej wątków,ale również jest o świecie bez książek, płyty i generalnie sztuki :)
@tsantsara - jeśli Cię dobrze zrozumiałem, uważasz, że osoba lubiąca książki to fanatyk starej daty... Hmmm, ciekawa opinia,ale wiesz co,nie przeszkadza mi,mogę być tego rodzaju fanatykiem ;)
@MaciekWroc Ja (z odrobiną przekory) opisałem tylko świat przedstawiony u Bradbury'ego - nikomu tu na forum nie zarzucam, że jesteśmy fanatykami. Uniosłem się tylko nieco honorem fana, że autor sobie wyobraża mnie, czytelnika, jako fanatyka gotowego poświęcić własne życie, by zachować dla potomności jego słowa z zachowaniem wszystkich przecinków. Demiurg, psia jego mać...;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post