Dzień współczesnego czytelnika jak dla mnie wygląda bardzo prosto. Wstaje rano przygotowuje się do pracy i podczas podróży (gdyż dojeżdżam do pracy komunikacją miejską), czytam. Podczas powrotu również pochłaniam kolejne rozdziały, aby po powrocie zająć się i pobawić z dzieckiem, a na wieczór jemu trochę poczytać – fajnie jakby on też chciał sam czytać. I tak nie wiadomo kiedy mijają kolejne dni a liczba przeczytanych książek wciąż rośnie. Technologia w dzisiejszych czasach w mojej opinii dużo ułatwia. Uwielbiam książki w papierze ale musiałem się przenieść na ebooka bo w mieszkaniu już nie starcza miejsca na nie. Najgorsze jest to, że codziennie odkrywam kolejne książki, które chcę przeczytać a lista ta się wydłuża. Najwięcej ich znajduje na Instagramie i tutaj na lubimyczytać. Czy kupuje? Tak bo uważam, że trzeba wspierać wydawnictwa. Jednak jak się uda to książkę nawet w formie cyfrowej wypożyczam z biblioteki. Tylko, że na czytanie wiecznie brakuje czasu………………

Dzień współczesnego czytelnika jak dla mnie wygląda bardzo prosto. Wstaje rano przygotowuje się do pracy i podczas podróży (gdyż dojeżdżam do pracy komunikacją miejską), czytam. Podczas powrotu również pochłaniam kolejne rozdziały, aby po powrocie zająć się i pobawić z dzieckiem, a na wieczór jemu trochę poczytać – fajnie jakby on też chciał sam czytać. I tak nie wiadomo...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Jestem nieprzygotowana. Naprawdę nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Mój dzień jako Dzień Współczesnego Czytelnika nie różni się od tego 15 lat temu. Książka daje mi poczucie stabilności, pochłania na długi czas, który nie spędzam wtedy w Internecie czy w telefonie. Inspiracji niezmiennie szukam wśród użytkowników portalu Lubimy Czytać czy w bibliotece (tak, one nadal istnieją!), gdzie Bibliotekarze mają ogromną wiedzę o książkach i zawsze cos podpowiedzą. I owszem miałam eksperymenty z ebookami, ale teraz używam ich tylko w podróżach, a tak leżą i się kurzą. Czytelnicy nie lubią zmian, co widać najbardziej na LC, gdzie przy każdej zmianie czy nowości zaczyna wrzeć jak w ulu. I ta "Niezmienność" książki jest najcudowniejszą rzeczą w życiu.

Jestem nieprzygotowana. Naprawdę nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie. Mój dzień jako Dzień Współczesnego Czytelnika nie różni się od tego 15 lat temu. Książka daje mi poczucie stabilności, pochłania na długi czas, który nie spędzam wtedy w Internecie czy w telefonie. Inspiracji niezmiennie szukam wśród użytkowników portalu Lubimy Czytać czy w bibliotece (tak, one nadal...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Alter ego w telefonie
Bzzz… bzzz… Czas wstawać. Ale jeszcze przed wstaniem z łóżka sięgam po telefon. *Tylko zobaczę nowe alerty cenowe w lubimyczytać* Ooo… Nareszcie ta książka jest w sprzedaży! O... Znajomy dodał nową opinię. Ta książka też zapowiada się super! Wooo… Muszę ją dodać na swoją półkę. Chociaż, a może jeszcze szybki check aktualnych opinii? Chyba mam jeszcze chwilkę. Zaraz, miałam wrzucić jeszcze cytat z wczorajszego rozdziału. Dobra, zeskanuję go w apce, to będzie tylko chwila. No i koniecznie muszę zaktualizować, że czytam nową książkę! No dobra, teraz mogę zaczynać ten dzień.

Myśl motywacyjna na dziś: Jeszcze tylko kilka godzin i w końcu dowiem się, co się wydarzy w kolejnym rozdziale!
I tak mijają godziny. Ehh… Sprawdzę insta, potrzebuję więcej motywacji, może jakieś nowe rolki u bookstagramerek? Zaraz, a to co?… Później zapomnę o tym tytule. Muszę to przeczytać, zaktualizuję szybko biblioteczkę w apce i już na pewno wracam do pracy.

Nie mogłam się doczekać wieczoru, jeśli uda mi się dostatecznie skoncentrować, może jutro opublikuję opinię. Włączę czasomierz, by się nie rozpraszać. Czas na codzienną mantrę: czytaj odpowiedzialnie. Wstań bez marudzenia, nawet jeśli zaśniesz po 3ciej w nocy. I tak wiesz, że będzie warto. Bzzz… bzzz…

Alter ego w telefonie
Bzzz… bzzz… Czas wstawać. Ale jeszcze przed wstaniem z łóżka sięgam po telefon. *Tylko zobaczę nowe alerty cenowe w lubimyczytać* Ooo… Nareszcie ta książka jest w sprzedaży! O... Znajomy dodał nową opinię. Ta książka też zapowiada się super! Wooo… Muszę ją dodać na swoją półkę. Chociaż, a może jeszcze szybki check aktualnych opinii? Chyba mam jeszcze...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Facebook. Kawa. Lista książek do kupienia, zapominam na chwilę o stosie wstydu. Szukam promocji w internecie. Trochę klikania i ...kolejne książki są już na liście do kupienia. Czas wyjść. Może do supermarketu- przecież tam można kupić książki, tanio. W drodze słucham audiobooka na słuchawkach, żeby nie słyszeć hałasu, żeby droga minęła szybciej, żeby nikt do mnie nic nie mówił... Jestem na miejscu, przejżałam wszystko i narazie nie mogę się zdecydować. Czy napewno chcę tę książkę, a jak mnie rozczaruje? Znowu będzie zalegać gdzieś na półce... Za dużo ludzi, nie mogę się skupić, muszę wyjść.Powietrza! Siedzę na ławce i czekam na autobus, przeglądam recenzje książek. Poczytam wieczorem, wybiorę coś z książek,  które już mam. 

Facebook. Kawa. Lista książek do kupienia, zapominam na chwilę o stosie wstydu. Szukam promocji w internecie. Trochę klikania i ...kolejne książki są już na liście do kupienia. Czas wyjść. Może do supermarketu- przecież tam można kupić książki, tanio. W drodze słucham audiobooka na słuchawkach, żeby nie słyszeć hałasu, żeby droga minęła szybciej, żeby nikt do mnie nic nie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ach, życie współczesnego czytelnika to opowieść utkana z cyfrowych wątków i zakładka z powiadomieniami z mediów społecznościowych. Wyobraź sobie taką sytuację: budzisz się przy delikatnym blasku swojego e-czytnika, który zachęca Cię do rozpoczęcia nowego rozdziału jeszcze przed wstaniem z łóżka. Dawno minęły czasy szukania zakładki; teraz chodzi o przesuwanie i stukanie po stronach.

Popijając poranną kawę, przeglądasz spersonalizowane rekomendacje książek w różnych aplikacjach, a każda z nich walczy o Twoją uwagę niczym nadgorliwi pracownicy księgarni. „Spodobały Ci się „Igrzyska Śmierci”? Co powiesz na dystopijny thriller z domieszką romansu? szepczą za pośrednictwem powiadomień push, kusząc literackimi przygodami, o których nigdy nie wiedziałeś, że ich potrzebujesz.

Ale nie zapominajmy o świętym rytuale kupowania książek. Skończyły się spokojne spacery po zatęchłych księgarniach, zastąpione błyskawicznymi kliknięciami internetowych koszyków. Algorytmy Amazon przewidują Twój następny odczyt z niesamowitą dokładnością, przez co zastanawiasz się, czy potajemnie wszczepili Ci mikroczip do mózgu.

No i te rozmowy o książkach! Nie ograniczają się już do zakurzonych klubów książki w słabo oświetlonych kawiarniach, teraz rozwijają się w rozległej cyfrowej przestrzeni mediów społecznościowych. Wątki na Twitterze analizują zwroty akcji z chirurgiczną precyzją, a kanały na Instagramie prezentują doskonale ułożone zdjęcia #bookstagram, dzięki czemu nawet najbardziej przyziemna książka w miękkiej oprawie wygląda jak dzieło sztuki.

Ale pośród całego cyfrowego blasku wciąż jest coś uroczo ludzkiego w zwinięciu się z fizyczną książką, odczuwaniu ciężaru jej stron i wdychaniu niepowtarzalnego zapachu atramentu i papieru. Ponieważ niezależnie od tego, jak bardzo zaawansowana jest technologia, nic nie równa się zwykłej przyjemności zatracenia się w dobrej książce — niezależnie od tego, czy jest to klasyk, czy świeżo pobrany e-book.

Ach, życie współczesnego czytelnika to opowieść utkana z cyfrowych wątków i zakładka z powiadomieniami z mediów społecznościowych. Wyobraź sobie taką sytuację: budzisz się przy delikatnym blasku swojego e-czytnika, który zachęca Cię do rozpoczęcia nowego rozdziału jeszcze przed wstaniem z łóżka. Dawno minęły czasy szukania zakładki; teraz chodzi o przesuwanie i stukanie po...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Dzień współczesnego czytelnika to teraz nie tylko szum stron, ale też pulsujący świat technologii, który totalnie zmienił nasze podejście do książek. W dzisiejszych czasach mamy całą paletę nowych gadżetów, aplikacji i sieci społecznościowych, które odgrywają dużą rolę w naszym literackim życiu. Spójrzmy na audiobooki- to prawdziwa rewolucja! Możemy słuchać naszych ulubionych opowieści praktycznie wszędzie, czy to podczas treningu, w drodze do pracy czy nawet podczas prania. Dzięki nim czytanie staje się superelastyczne i dostępne dla każdego. Tak więc nawet ci, którzy kiedyś deklarowali, że książki to nie ich bajka, teraz nie mogą się od nich oderwać. A słuchowiska? To już w ogóle petarda! Możemy w nie wskoczyć i poczuć się jak uczestnicy akcji, biorąc udział w dialogach i emocjach bohaterów. To nie tylko karmi naszą wyobraźnię, ale też sprawia, że książki stają się atrakcyjne dla tych, co wolą oglądać niż czytać. Nowe technologie nie tylko ułatwiają nam czytanie, ale też dają nam kopa w poszukiwaniu nowych inspiracji i szukaniu kompanów do książkowych plotek. Dzięki mediom społecznościowym możemy wymieniać się opiniami i polecać sobie nawzajem nasze ulubione tytuły. To naprawdę buduje społeczność czytelniczą i pomaga nam odkrywać nowe perełki literackie. Dzięki wirtualnym maratonom czytelniczym i targom książki możemy uczestniczyć w literackich imprezach nawet nie wychodząc z domu. To idealne rozwiązanie dla tych z nas, którzy mieszkają w małych miejscowościach i czują się trochę wykluczeni z wielkich literackich wydarzeń. Podsumowując, życie współczesnego czytelnika jest teraz pełne możliwości, a nowe technologie sprawiają, że czytanie staje się jeszcze bardziej ekscytujące i dostępne dla każdego.

Dzień współczesnego czytelnika to teraz nie tylko szum stron, ale też pulsujący świat technologii, który totalnie zmienił nasze podejście do książek. W dzisiejszych czasach mamy całą paletę nowych gadżetów, aplikacji i sieci społecznościowych, które odgrywają dużą rolę w naszym literackim życiu. Spójrzmy na audiobooki- to prawdziwa rewolucja! Możemy słuchać naszych...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Nie ma co się czarować – życie współczesnego czytelnika jest pełne atakujących zewsząd reklam wydawnictw i księgarni, nawołujących: kup, kup, kup. Możliwości się mnożą, książki zalewają, a czytelnika dopada syndrom FOMO i totalne rozproszenie uwagi. Czytam książkę, a w głowie dudni “tak dużo książek, tak mało czasu”. A do czytania potrzebne jest skupienie, czy nie? 

Zacznijmy od Instagrama (albo innego TikToka, co kto lubi): płyną posty o recenzji kolejnej książki, która akurat trafiła do bookinfluencerów z zadaniem jej wypromowania… Wszystkie oczywiście pochlebne. W innych postach influencerzy chwalą się stosikami świeżo otrzymanych w barterze, ewentualnie zakupionych książek. Moja „list to-read” nieubłaganie puchnie. Potem przerzucam się na Threads, gdzie zaangażowany wydawca prowadzi kampanię na rzecz wprowadzenia jednolitej ceny książki, przekonując, że książki w Polsce są [za] tanie… Ludzie się kłócą. W kolejnych wątkach drama pogania dramę: piszecie negatywne recki?? czemu nie dostałam książki z wydawnictwa? I "czemu nie mam zasięgów" – tu już słychać gremialny lament. Rzut okiem na współpasażerów w autobusie: każdy zatopiony w swoim własnym telefonie, ale śmiem wątpić, że w czytaniu książki.

Odpalam kompa i wchodzę na Lubimy Czytać. Tak, wirtualny katalog książek to była rewolucja w moim życiu mola książkowego. Wreszcie mogłam sobie wszystko zapisać, skatalogować i policzyć. Nadal zdarza mi się zapomnieć, że coś już kiedyś czytałam… Codzienność czytelnika, tudzież blogera to też listy, zestawienia, statystyki, tabelki w Excelu, wyzwania i czytanie na akord. Jak tylko przedrę się przez reklamy, odhaczam kolejną przeczytaną pozycję, trzeba też skrobnąć przynajmniej jakieś 3 zdania opinii, ku pamięci swojej i potomnych. Potem spadam w głąb króliczej nory, w poszukiwaniu czegoś na żer. Kolejne pozycje na półce mnożą się też jak króliki. Dla porównania rzucam okiem na GoodReads, a tam kuszą kolorowe okładki agnglojęzycznych książek, których jeszcze nie/może/mam nadzieję, że ktoś zdecyduje się wydać je w Polsce. Treść ważniejsza, niż okładka, ale jednak dzisiejsze efekty pracy grafików, wspomaganych technologią, potrafią zachwycić. I nakłonić do zakupu XD.

Czas płynie… Z listy książek „chcę przeczytać” na LC przechodzimy płynnie do nowości bibliotecznych. Jak cofniemy się wystarczająco daleko może coś się trafi. Katalog OPAC (pospołu z LubimyCzytać) to jedna z rzeczy, która autentycznie zmieniła moje życie (chyba na lepsze)– skończyło się łażenie między półkami i wyciąganie z nich książek na chybił trafił. Teraz zamawiam, wchodzę, bierę i wychodzę. Za to uczucie upolowania świeżo pachnącej, nowiutkiej książki w biblio jest bezcenne. W domu piętrzy się stos książek z biblio, które trzeba przeczytać, bo wiadomo, a wszystkie własne nabytki czekają "na święty nigdy".

Ok, to teraz zajmijmy się własnym ogródkiem, czyli spisaniem wrażeń z ostatnio przeczytanej książki, nadaniu im formy czytalnej opinii, zrobieniu zdjęć owej książce, obrobieniu zdjęć, umieszczeniu tego na blogu i w mediach społecznościowych, otagowaniu i podbijaniu algorytmów. Kolejny punkt dnia odhaczony.

Teraz jeszcze trzeba zajrzeć do internetowych księgarń i obczaić jakieś promki. Na koniec dnia kłania się olx i polowanie na chciejstwa z drugiej ręki, tudzież wystawianie własnych książek, które trzeba wysłać w świat, żeby zrobić choć trochę miejsca na nowości. Tu równowaga jest ciągle świętym Graalem - wpływ jest zdecydowanie większy, niż wypływ. Uff. To możemy już odpocząć? Taaak, wizyta na Legimi, kompulsywne sprawdzanie, co tam pojawiło się w nowościach, i znowu wrzucanie na półkę wirtualnych książek - to już czysta przyjemność. I tak zatem docieramy do końca dnia… Kurcze, zapomniałam, że jeszcze trzeba gdzieś upchnąć podkasty literackie… Tylko, zaraz - czasu na poczytanie książki jakby brakło?

Ps. To napisałam ja, nie ChatGPT ;)

Nie ma co się czarować – życie współczesnego czytelnika jest pełne atakujących zewsząd reklam wydawnictw i księgarni, nawołujących: kup, kup, kup. Możliwości się mnożą, książki zalewają, a czytelnika dopada syndrom FOMO i totalne rozproszenie uwagi. Czytam książkę, a w głowie dudni “tak dużo książek, tak mało czasu”. A do czytania potrzebne jest skupienie, czy nie? 

...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Pewnego letniego dnia dwa lata wcześniej Współczesna Czytelniczka (później oznaczona enigmatycznym skrótem WC) szarpnęła się i zakupiła używanego Kindle przez oeliksa. Wielka była jej radość, kiedy przyjechał w kurierskiej paczce i równie wielkie było jej rozczarowanie, kiedy zaczęła na nim czytać. Było to niewykonalne. Czuła złość, kiedy ilość przeczytanych stron wyrażona była w procentach, ponieważ z pasją nienawidziła matematyki. Czytanie matowego ekranu nie sprawiało jej radości, więc Kindle szybko zaczął się kurzyć na półce. Ta konkretna WC ceniła sobie wydruk na papierze, ceniła sobie namacalny proces czytelniczy – kiedy otwierała początkowe strony i doszukiwała się informacji na temat praw autorskich i wydawcy. Kochała sprawdzać, kto odpowiadał za łamanie tekstu i dobór fontu i papieru – wszystkie te elementy, których brakowało plikowi EPUB. Szybko odsprzedała Kindle zachwyconej koleżance, która rozsmakowuje się w elektronicznej lekturze raz za razem (ma wadę wzroku i podoba jej się, że może sobie powiększyć tekst, zamiast kurczyć się nad stronicami jak średniowieczny mnich). WC kocha sprawdzać, na której stronie kończy się powieść i kocha, że w papierowym bloczku mieści się nowy świat. Nie wie, czy mogłaby to komuś powiedzieć, i czy ktoś by ją zrozumiał dlatego też uważa, że jej doświadczenie jest unikatowe. Jednak nie jest. WC zapomina, że na świecie jest wielu, wielu podobnych jej WC zarówno jak i WC skrajnie od niej innych. Niektóre i niektórzy WC mają wadę wzroku, niektórzy lubią słuchać krótkich zwierzeń na temat doświadczeń z czytania publikowanych w mediach społecznościowych. Nikt z nas nie żyje w próżni. Jednak WC uważała, że czytanie to proces intymny i mimo wymiany zdań i polecania innym lektury, tak naprawdę nigdy nie uda się jej podzielić w pełni swoim doświadczeniem czytelniczym. Bowiem jak opisać uczucie, którego doznała, kiedy w dwa wieczory pochłonęła w szale „1984” – łzy błysnęły w kącikach jej oczu a serce do dziś na myśl o tym drży?

Pewnego letniego dnia dwa lata wcześniej Współczesna Czytelniczka (później oznaczona enigmatycznym skrótem WC) szarpnęła się i zakupiła używanego Kindle przez oeliksa. Wielka była jej radość, kiedy przyjechał w kurierskiej paczce i równie wielkie było jej rozczarowanie, kiedy zaczęła na nim czytać. Było to niewykonalne. Czuła złość, kiedy ilość przeczytanych stron wyrażona...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

w obecnych czasach czytanie książek jest postrzegane jako coś dziwnego, wydaje mi się, że jest to związane z czasami, gdzie każdy się wszędzie spieszy i nie ma czasu, żeby przysiąść na chwilę i zatopić się myślami w książkę.
w związku z tym czytelnik wg mnie wygląda tak, że spieszy się do pracy, ogarnia pracę, wraca do domu, ogarnia dom/dzieci/itp, a potem, gdy nastaje wieczór ogarnia dopiero swoje miejsce do czytania książki i zaczyna czytać. Czytelnik wtedy odpoczywa, chyba, że ma koniec ciekawej książki i chce ją dokończyć, i idzie spać późno co skutkuje nie wyspaniem się i zaspaniem do pracy ;)
ostatnio czekałam w kolejce do lekarza i ludzie dziwnie się na mnie patrzyli, bo czytałam książkę, za to wczoraj odbierając obiad na wynos, aż uśmiechnęłam się, bo młody chłopak siedział przy stoliku i zapałem czytał "Romeo i Julię", przypuszczam, że była to dla niego lektura, ale teraz bardzo rzadko widać czytającą młodzież.
Osobiście jestem zwolenniczką papierowych wersji książek, szukam ich w księgarniach internetowych, sprawdzając opinie na lubimy czytać, oczywiście korzystam z promocji, ale jak wychodzi kolejne dzieło mojego autora to kupuje je przedpremierowo i czekam na TEN dzień ;)
Ostatnio do odwiedzanych działów dołączyły książki dziecięce, bo chciałabym, żeby moje dzieci też uwielbiały czytać jak ja.

w obecnych czasach czytanie książek jest postrzegane jako coś dziwnego, wydaje mi się, że jest to związane z czasami, gdzie każdy się wszędzie spieszy i nie ma czasu, żeby przysiąść na chwilę i zatopić się myślami w książkę.
w związku z tym czytelnik wg mnie wygląda tak, że spieszy się do pracy, ogarnia pracę, wraca do domu, ogarnia dom/dzieci/itp, a potem, gdy nastaje...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ebooki są nowoczesną formą, zastępującą
papierowe książki. Mają swoje plusy i minusy. Z jednej strony są
wygodniejsze i bardziej poręczne, ponieważ jest większe
prawdopodobieństwo, że zmieszczą się do torebki niż książki,a
także czyta się na nich szybciej. Z drugiej strony czytanie na nich
nie oddaje tego samego klimatu, co przy książce. To samo tyczy się
Wattpada czy słuchania audiobooków.Dzięki
mediom społecznościowym i aplikacjom możemy odkrywać nowe,
ciekawe historie, a także dzielić się przeczytanymi przez nas
opowieściami. Tworzymy miłe, komfortowe środowisko, w którym mamy
wspólną pasję i możemy się nią razem cieszyć. Wiele osób,
dzięki temu zaczęło swoją przygodę z książkami. Minusem tutaj
będzie duży hejt opierający się na tym, że dużo dzieci czyta
historie niedostosowane do ich wieku, co powoduje sprzeciw
społeczeństwa, a także częste propagowanie tych, które nie
powinny być tak popularne, jak są aktualnie.Podsumowując,
powstanie nowych technologii, aplikacji i mediów społecznościowych
było dobrym pomysłem, zbierającym rzesze pozytywnych opinii.
Posiada duży wpływ na społeczeństwo, a także cały system.
Zauważmy również, że to, czy w jakimś miejscu pojawi się hejt,
nie zależy od twórcy pomysłu, tylko samego hejtera. Krytyka jest
spotykana wszędzie i nic z tym nie zrobimy, nauczmy się z nią
walczyć i niwelować, a nie atakować jego cel. Nie o to w tym
chodzi.

Ebooki są nowoczesną formą, zastępującą
papierowe książki. Mają swoje plusy i minusy. Z jednej strony są
wygodniejsze i bardziej poręczne, ponieważ jest większe
prawdopodobieństwo, że zmieszczą się do torebki niż książki,a
także czyta się na nich szybciej. Z drugiej strony czytanie na nich
nie oddaje tego samego klimatu, co przy książce. To samo tyczy się
Wattpada czy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej