cytaty z książki "Umiłowana"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ona jest przyjacielem moich myśli. Zbiera mnie w sobie, człowieku. Z tych części, którymi jestem, składa mnie i daje mi siebie we właściwym porządku. Wiesz - dobrze jest mieć kobietę, która jest przyjacielem twoich myśli.
Biali uważali, że bez względu na obycie pod skórą każdego Murzyna kryje się dżungla. Szybki prąd nieokiełznanych rzek, krzyki i skoki pawianów, śpiące węże, zabarwione na czerwono dziąsła spragnione ich słodkiej krwi. W pewnym sensie - myślał - mieli rację. Im badziej kolorowi starali się wszelkimi siłami przekonać białych, jak są łagodni, inteligentni i sympatyczni, jak ludzcy, im bardziej pragnęli białym wytłumaczyć coś, co w ich oczach było oczywiste, tym gęstsza i bardziej nieprzebyta rosła w nich dżungla. Ale nie była to dżungla, jaką czarni przywieźli tutaj ze sobą z innego (nadającego się do życia) miejsca. To biali ją w nich zasadzili. I rosła ta dżungla. Rozprzestrzeniała się. Rozrastała się w nich przez całe życie, a nawet po śmierci, aż w końcu zaatakowała białych, którzy ją stworzyli. Tknęła każdego z nich. Zmieniła ich i przeobraziła. Sprawiła, że stali się krwiożerczy, głupi, gorsi, niż chcieli być. Tak ich przeraziła ta dżungla, którą sami stworzyli. Pod ich białą skórą zamieszkał wrzeszczący pawian; ich dziąsła zrobiły się czerwone.
Dorosła nic nie znaczy dla matki. Dziecko jest dzieckiem. Dzieci rosną, są starsze, ale dorosłe? Co to właściwie znaczy? W moim sercu nie znaczy to nic.
Mówiłam o czasie.Tak trudno mi uwierzyć w czas.Nie które rzeczy odchodzą. Mijają. Niektóre zostają.Myślałam, że to moje odpominanie...O pewnych rzeczach zapominasz. O innych nigdy nie zapomnisz. Ale to nie to. Miejsca, miejsca pozostają na zawsze.
(...) dotrzeć do miejsca, gdzie można kochać wszystko, co się chce - bez pytania kogoś o zgodę na marzenia - no, to dopiero jest wolność.
Jest taki rodzaj samotności, jaką można ukołysać. Trzeba skrzyżować ręce, kolana podciągnąć pod brodę i zacząć się powoli bujać. Ten ruch, w odróżnieniu od kołysania statku, uspokaja i przywraca panowanie nad sobą. To jest odmiana wewnętrznej samotności, przylegająca ciasno jak skóra. Ale jest również inna samotność, która lubi wędrować. Na taką kołysanie zda się na nic. Ta jest żywa, samodzielna. To coś suchego, rozpraszającego się, co wydaje dźwięk podobny do tupotu stóp nadchodzących z bardzo odległego miejsca.
Między nogami nie miał nic godnego uwagi, ale kiedyś było inaczej.
Coś się wtedy stało. Co się stało? No, co się stało? - pytała siebie. Nie wiedziała, jak wygląda, i nie była tego ciekawa. Aż nagle ujrzała swoje dłonie i przyszła jej do głowy cudownie prosta myśl: te ręce należą do mnie. To są m o j e ręce. Następnie poczuła kołatanie w piersi i znowu odkryła coś nowego: jej własne bicie serca. Miała to od zawsze? Tę bijącą rzecz? Poczuła się jak głupiec i wybuchnęła głośnym śmiechem.
(...) ty i ja mamy za sobą więcej przeszłości niż ktokolwiek inny. Potrzebujemy teraz jakiejś wspólnej przyszłości.
Skacz, jeśli masz chęć, i tak cię złapię, dziewczynko. Złapię, zanim upadniesz.
- Ile czarnuch może znieść? Powiedz mi. Ile?
- Tyle, ile może(...) Tyle, ile może.
- Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?
Wszystko polega na tym, żeby wiedzieć, na ile można sobie pozwolić. Dobrze jest znać miarę.
Stopniowo wszystkie ślady giną i zapomina się nie tylko o odciskach stóp, ale i o tym, co tam w ogóle jest.