cytaty z książki "Erystyka. Sztuka prowadzenia sporów"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bardzo mało ludzi umie myśleć, ale jakiś pogląd chce mieć każdy. I cóż pozostaje innego, jak przejąć gotowy pogląd od innych, zamiast wypracować go samemu?
Doprawdy, nie ma tak absurdalnego poglądu, którego ludzie by nie przyjęli jako własny, o ile tylko potrafi im się wmówić, że pogląd ten został przyjęty przez ogół.
Ludzie gadają, zanim pomyślą; jeżeli zaś potem widzą, że twierdzenie ich było błędne i że nie mają racji, to pragną jednak, aby się chociaż wydawało, jak gdyby było na odwrót.
I co oznacza tu głos stu milionów ludzi? Tyle, ile np. opinia stu historyków, nim się udowodni, że przepisywali jeden od drugiego, a u podłoża istniała tylko jedna wypowiedź.
To, co się nazywa zdaniem ogółu, jest ściśle biorąc zdaniem dwóch lub trzech osób i o tym przekonalibyśmy się, gdybyśmy mogli obserwować powstanie takiego ogólnie przyjętego poglądu. Zauważylibyśmy wtedy, że tylko dwie lub trzy osoby najpierw to zdanie przejęły od innych albo wypowiedziały same, a inni z uprzejmości uwierzyli, w przekonaniu, iż rzecz była gruntownie zbadana. Uważając tych pierwszych za dostatecznie kompetentnych, przyłączyło się do tego zdania najpierw kilku następnych. Tym znowu uwierzyło wielu innych, którzy z lenistwa woleli po prostu uwierzyć od razu, zamiast podjąć mozolne badania. I tak z dnia na dzień narastała liczba tych leniwych i łatwowiernych zwolenników; gdy bowiem taki pogląd przyjęła już znaczna liczba osób, wówczas następni uważali, że to się mogło stać tylko dzięki słuszności tego poglądu. Pozostali zaś byli teraz zmuszeni uznawać to, co już zostało ogólnie uznane, jeżeli nie chcieli uchodzić za niespokojne głowy, które się opierają ogólne uznanym poglądom, lub za zarozumialców, którzy chcą być mądrzejsi od całego świata. Podzielanie tego poglądu stało się obowiązkiem. Nieliczni, którzy są zdolni do wydawania własnych sądów, muszą teraz milczeć; ci zaś, którym wolno mówić, to ludzie niezdolni do własnego zdania i własnego sądu, którzy są tylko echem cudzych poglądów; tym gorliwiej jednak i tym fanatyczniej ich bronią. Nienawistny jest im każdy myślący inaczej, i to nie tyle z powodu zuchwalstwa, jakie wykazuje wypowiadając własne zdanie; rzecz taka im się nigdy nie zdarza i w gruncie rzeczy są tego świadomi. Krótko mówiąc, bardzo mało ludzi umie myśleć, ale jakiś pogląd chce mieć każdy. I cóż pozostaje innego, jak przejąć gotowy pogląd od innych, zamiast wypracować go samemu?
Nie ma dla człowieka niczego wyższego nad zadowolenie swej dumy osobistej i żadna rana nie boli więcej od tej, którą dumie zadano.
Obiektywna prawda jakiegoś twierdzenia a przekonanie o jego słuszności dyskutantów i słuchaczy — są to bardzo odmienne sprawy. Skąd się to bierze? — Stąd, iż człowiek jest zły z natury.
Zwycięstwo zawdzięczamy nie duszności rozumowania przy prezentacji stwierdzenia, lecz chytrości i zręczności w jego obronie.
Wspaniały pocisk polega na retorsio argumenti, t.j. kiedy argument, z którego przeciwnik chce skorzystać, jeszcze lepiej użytym być może przeciwko niemu.
Samodzielnie myśleć może bardzo niewielu, ale poglądy pragną mieć wszyscy.
Krótko mówiąc, mało kto potrafi myśleć, ale wszyscy chcą mieć poglądy - cóż więc pozostaje innego, jak przejmować od innych poglądy gotowe, zamiast wyrabiać je sobie samodzielnie?
Doprawdy, nie ma tak absurdalnego poglądu, którego ludzie by nie przyjęli jako własny, o ile tylko potrafi im się wmówić, że pogląd ten został przyjęty przez ogół. Przykład tak działa na ich myślenie, jak na ich czyny. Są oni jak owce, które idą za swoim baranem, gdziekolwiek ich prowadzi; łatwiej im umrzeć niż myśleć. Jest to bardzo dziwne, że zdanie ogółu ma dla nich tak wielkie znaczenie, skoro przecież sami widzą po sobie, w jaki sposób przyjmuje się zdania, mianowicie zupełnie bez rozumowania i tylko na skutek przykładu. Tego nie wiedzą jednak, bo nie mają żadnego samokrytycyzmu.
Skoro tylko dowiaduje się, przy wspólnej wymianie poglądów, że czyjeś myśli w danym przedmiocie różnią się od jego własnych, nie sprawdzi najpierw własnej myśli, aby znaleźć w niej błąd, ale woli przypuścić błąd ten w myśli kogoś innego. Innymi słowy, człowiek z natury już swej pragnie zawsze mieć rację.
Zgodnie zaś z naszym prawidłem winniśmy, przeciwnie, trzymać wniosek zupełnie in petto,izolować go i stawić jedynie przesłanki, ale za to całkowicie, jasno i wszechstronnie. Wniosku zaś wcale nie należy wypowiadać, lecz wyprowadzenie go pozostawić temu, kogo chcemy przekonać. Uczyni on to później, w skrytości, sam dla siebie i z tym większą prawdą. Wówczas łatwiej zgodzi się na prawdę, ponieważ nie będzie się wstydził, że go przekonano, lecz będzie się chełpił, iż sam się przekonał.
Nie prowadzić dysputy z pierwszym lepszym, ale tylko z tym, o kim wiesz, że posiada dosyć rozsądku, aby nie powiedzieć czegoś o tyle głupiego, że potem będzie musiał się wstydzić. (...) Stąd wniosek, że na stu zaledwie jeden wart tego, aby prowadzić z nim dysputę.
(...) samodzielnie myśleć może bardzo niewielu, ale poglądy pragną mieć wszyscy.
Doprawdy, nie ma tak absurdalnego poglądu, którego ludzie by nie przyjęli jako własny, o ile tylko potrafi im się wmówić, że pogląd ten został przyjęty przez ogół. Przykład tak działa na ich myślenie, jak na ich czyny. Są oni jak owce, które idą za swoim baranem, gdziekolwiek ich prowadzi; łatwiej im umrzeć niż myśleć. Jest to bardzo dziwne, że zdanie ogółu ma dla nich tak wielkie znaczenie, skoro przecież sami widzą po sobie, w jaki sposób przyjmuje się zdania, mianowicie zupełnie bez rozumowania i tylko na skutek przykładu. Tego nie wiedzą jednak, bo nie mają żadnego samokrytycyzmu.
Łut woli znaczy więcej niż centaur rozumu i przekonania.
Błędne sądy zdarzają się często, błędne wnioski zaś nader rzadko.
Duma nasza wrodzona szczególnie jest drażliwą we wszystkim, co tyczy sił intelektualnych, i nie chce się zgodzić, aby to, cośmy twierdzili początkowo, było mylnym, to zaś, co twierdził przeciwnik- prawdziwym.
Gdyby panowały powszechnie prawda i szczerość,byłoby co innego; ale niepodobna ani na nie liczyć, ani tymbardziej samemu się nimi powodować, ponieważ za te rzeczy źle odpłacają.
Dla gminu jednak istnieje bardzo wiele autorytetów, które szanuje. Jeśli zatem nie znajdujemy autorytetu odpowiedniego, to trzeba się posłużyć pozornym i zacytować, co ktoś tam powiedział, choćby w innym sensie lub w innych warunkach. Najskuteczniej działają zwykle takie autorytety, których przeciwnik w ogóle nie rozumie. Ludzie niewykształceni mają szczególny szacunek dla retorycznych kwiatków greckich lub łacińskich. W razie potrzeby można nie tylko przekręcać cytaty, ale po prostu je fałszować, a nawet podawać takie, które są wyłącznie własnym wymysłem; przeciwnik przeważnie nie ma pod ręką książki i zresztą nie umiałby się nią posługiwać. Najładniejszym przykładem tego jest francuski pleban, który nie chcąc brukować ulicy przed swoim domem, do czego byli zmuszeni inni obywatele, przytoczył werset biblijny: paveant illi, ego non pavebo*. I to przekonało przełożonych gminy.
*Niech trwożą się inni, ja się nie zatrwożę! (Gra słów: franc. "paver" - brukować, łac: "pavere" - trwożyć się; niedokładny cytat z Wulgaty, Jerem. 17,18).
Pobudzać przeciwnika do gniewu, ponieważ pod wpływem gniewu nie jest w możności wydawania prawidłowych sądów, ani zauważania swych racji.
Jeżeli wobec jakiegoś argumentu przeciwnik nagle zaczyna się złościć, należy z argumentu tego usilnie korzystać, nie dlatego tylko, że się nadaje do rozdrażnienia przeciwnika, ale i dlatego, że można przypuścić, iż dotknęliśmy słabej strony w biegu jego myśli. i tu mianowicie można go złapać lepiej niż możemy to zauważyć odrazu.
To, co się nazywa poglądem powszechnym, po bliższemu rozpatrzeniu okazuje się poglądem dwóch, trzech osób; przekonalibymy się o tem, gdybyśmy mogli uczestniczyć przy historyi powstawania jakiegokolwiek powszechnego poglądu. Dowiedzielibyśmy się wówczas, że z początku dwóch lub trzech ludzi przyjęło ten poglądm postawiło go i obroniło, niektórzy zaś byli o tyle dobrzy, iż uwierzyli im, że zupełnie gruntownie rzecz zbadali. Na podstawie przesądu tych ostatnich o dostatecznych zdolnościach pierwszych tenże sam pogląd przyjęli i inni. Tym znów uwierzyło jeszcze wielu innych, którym lenistwo doradzało lepiej od razu uwierzyć, niż zadawać sobie trud badania. Tym sposobem wzrastała z dnia na dzień liczba owych leniwych i łatwowiernych zwolenników, ponieważ skoro pogląd otrzymywał za sobą znaczną ilość głosów, sądzili już na ewno, że mógł tego dopiąć jedynie dzięki trwalości swych podstaw.
Wprawić przeciwnika w kłopot i zbić go ze sztychu przez nagromadzenie bezsensownych słów. Zasadza się to na tem, że "ludzie, gdy coś słyszą, przywykli sądzić, iż pod wyrazami ukrywa się jakaś myśl".
Wielką pomyłką byłoby traktowanie Erystyki Schopenhauera jako zbioru reguł stosowanych w praktyce po to, aby wykazać, że ma się rację w sporze nawet wtedy, gdy jest się świadomym tego, że obiektywna słuszność i prawda są po stronie przeciwnika. Takie traktowanie sztuki prowadzenia sporów byłoby nie tylko sprzeczne z moralnością, ale również niezgodne z kilkakrotnie podkreślanym stanowiskiem autora.
W przekładzie pominięto kilka drobnych przypisów, w których Schopenhauer odsyła do innych swoich prac, a których pozostawienie miałoby dla polskich czytelników wartość problematyczną.
...Jak już wspomniano, "Dialektyka erystyczna" należy do dzieł wydanych dopiero po śmierci Schopenhauera. Pozostawione przez niego rękopisy [sic!] mają za sobą długą historię. Pomyłki spadkobierców Schopenhaura sprawiły, że kilkanaście ręcznie przez niego pisanych brulionów dostało się do antykwariatów, skąd przeszły w ręce prywatne. Okoliczność ta stanowi przyczynę, że prace te w licznych wydaniach dzieł filozofa w ogóle nie figurują; ...
Mówiąc krótko, myśleć potrafi niewielu, ale opinie chcą mieć wszyscy, cóż więc innego im pozostaje, jak zamiast samemu je sobie urabiać, gotowe przyjmować od innych?