cytaty z książki "Szekspir. Siedem grzechów głównych (z zarazą w tle)"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Tak jak w obecnym świecie mamy do czynienia z internetowym i medialnym hejtem, często inspirowanym i sterowanym, tak w czasach Szekspira (i wcześniejszych), kiedy gazet jeszcze nie było gazet, ów hejt wyrażał się jako „głos ludu”. Nie zawsze jako głos pokrzywdzonych, szukających sprawiedliwości, nie jako głos mądrości czy rozsądku, lecz raczej głos zawiści i nienawiści, w dodatku sterowany przez tych, których lud wysłuchał. Głos zaślepienia, chciwości, fanatyzmu i ksenofobii.
Głos ludu jest ważniejszy niż prawo pisane, dlatego w pierwszej kolejności należy zreformować sądy. Sposób jest prosty: należy zabić wszystkich prawników, bo to skorumpowana profesja, z przetrąconym kręgosłupem moralnym. Ponadto niedola ludu wynika z wadliwego prawa.
Szekspir doskonale wyczuwał, że nadmierne zaangażowanie tekstu w bieżące wydarzenia wprowadza kody mało czytelne dla przyszłych pokoleń. Tak jak teksty kabaretu politycznego.
Przypomnę, że po łacinie tęcza to „iris”, a jako mitologiczna bogini Iris pośredniczy miedzy bogami a ludźmi. Dzisiaj nie wszyscy o tym pamiętają. Jak powiedział wielki poeta Alexander Pope: „a little learning is a dangerous thing”- „niewielka wiedza to rzecz niebezpieczna”.
Moralizatorski ton Szekspirowi jest właściwie obcy. U niego dominuje pobłażliwa wyrozumiałość dla ludzkich słabości.
W czasach Jakuba I, zważywszy na orientację seksualną króla, frakcje na dworze walczyły między sobą, wykorzystując pięknych młodzieńców jako potencjalnych faworytów.
To nie tylko Shylock, choć to on gra tam pierwsze skrzypce, lecz cała Wenecja opętana jest pogonią za bogactwem.
Falstaff łączy wszystkie negatywne cechy Zagłoby (...) różni się od niego tylko tym, że jest cnotliwy i nie kradnie.
Z zachowanych rachunków wynika, ze tylko w jednym z królewskich pałaców Hampton Court średnio podczas jednego roku zjadano 1240 wołów, 8200 owiec, 2300 jeleni, 760 cieląt, 1870 świń i 53 dziki.
Falstaff łączy wszystkie negatywne cechy Zagłoby (...), różni się od niego tylko tym, że jest cnotliwy i nie kradnie.
Grzechy nie chodzą samotnie. Lubią swoje towarzystwo, jak w bliskiej, kochającej się rodzinie. Co najwyżej niekiedy rywalizują o pierwszeństwo.
Podczas dżumy zakazywano też jarmarków, zabaw, gier i zgromadzeń publicznych, a nawet uczestnictwa w pogrzebach - tam limit ograniczał się do 6 osób, nie licząc kapłana i grabarzy. Zamknięte były też szkoły. Tylko w kościołach nie było ograniczeń, gdyż powszechnie wierzono, że podczas mszy świętej zarazić się nie można (te wiarę kontynuują niektórzy kapłani w XXI wieku w Polsce, pytając bałamutnie: ”Wierzycie w wirusa czy w Chrystusa?".
Każda kradzież czegokolwiek o wartości większej niż 5 pensów groziła stryczkiem, powyżej 13 pensów - gwarantowała szubienicę.
Ukazują się drukiem dziesiątki rozpraw pseudonaukowych, opisujących symptomy i przebieg zarazy, ale są one nacechowane skłonnością do przesady. Można odnieść wrażenie, że – niczym w dzisiejszych mediach - im groźniej przedstawiano zagrożenie, tym lepiej publikacja się sprzedawała.
Zauważono, że im dłużej trwała zaraza, tym mniej ludzie się jej bali.
Wraz ze średniowieczem higiena osobista i miejska znikają na kilkaset lat.
Grzech jest w dziełach Szekspira wszechobecny, także tych siedem głównych. Stanowią siłę napędową postaci, są przyczyna upadku i śmierci (w tragediach), ale też pojednania i odmowy moralnej i (w komediach).
Panowanie patriarchatu i mizoginia nie były niczym zagrożone i utrwaliły się w języku i obyczajach.
Cudzołóstwo było prawnie zakazane (...). Nawet ofiara gwałtu mogła stanąć przed sadem za +spółkowanie bez ślubu+ - chyba że gwałt został udowodniony, co wcale nie było łatwe (..) Jeśli w wyniku gwałtu ofiara zachodziła w ciążę to zarzut gwałtu upadał – nie wierzono by ciąża w ogóle była możliwa bez zgody kobiety na stosunek.
Nad bramą wjazdową (do Londynu) od strony południowego brzegu przyjezdnych zawsze witały głowy skazańców, przestępców i zdrajców, jak gnijące wielkie jabłka zatknięte na tyczkach - ku przestrodze tych, którzy nie zamierzali respektować prawa. I ku radości ptaków.
Alegorie grzechów to przeważnie kobiety. Już w średniowieczu obarczano je atrybutami wszystkich siedmiu (…). Tylko skąpcy to przeważnie starzy mężczyźni (…). Po łacinie wszystkie zaś grzechy główne są rodzaju żeńskiego.
Widzimy i doświadczamy, że siedem grzechów głównych nie tylko nie zanika, lecz kwitnie.
Zgodnie z dyrektywą Machiavellego, dostęp do władcy oznaczał władzę. Kilka osób na dworze miało pod tym względem uprzywilejowaną pozycję, m.in. Groom of the Stool, czyli dworzanin, którego zdaniem było dbać o higienę intymną króla. Stool to nie stołek, jak w dzisiejszej angielszczyźnie, lecz przenośny kibelek, rodzaj fotela z otworem w siedzisku i nocnikiem wkładanym do środka. Do zadań Groom of the Stool należało podcieranie królewskich pośladków i podmywanie. Niby obrzydliwe? Tylko dla kogoś z plebsu? Otóż nie. O to stanowisko walczył kwiat szlachty i arystokracji, ponieważ gwarantowało stały i regularny dostęp nie tylko do tyłka monarchy, lecz także do jego uszu, i to bez udziału osób trzecich. Zawsze można było coś załatwić, przekazać plotkę, złożyć donos, czegoś się dowiedzieć. (…) Przypuścić wolno, że dzisiaj chętnych do tak intratnego stanowiska też by nie zabrakło.
Łapówki brali wszyscy, nie wyłączając króla Jakuba.
Zauważmy, że ilekroć powstaje konflikt pomiędzy ludźmi, nawet z tego samego kręgu językowego, zaczynają mówić jak gdyby innymi językami. Słowa, których używają, znaczą co innego. A są to często słowa kluczowe, takie jak wolność, prawo, konstytucja, dobro, zło, sprawiedliwość, zdrada, patriotyzm i tak dalej, Podmienione zostają desygnaty słów, tworząc oksymorony albo dychotomie. Dlatego słowa wyprute ze znaczeń w starciach propagandowych i ideologicznych fruwają niczym wydmuszki. W sytuacji semantycznego poróżnienia wspólne działanie dla dobra kraju, społeczności czy sprawy staje się niemożliwe.