cytaty z książki "Błękitna kropka. Człowiek i jego przyszłość w kosmosie"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Spójrz ponownie na tą kropkę. To Nasz dom. To my. Na niej wszyscy, których kochasz, których znasz. O których kiedykolwiek słyszałeś. Każdy człowiek, który kiedykolwiek istniał, przeżył tam swoje zycie. To suma naszych radości i smutków. To tysiące pewnych swego religii, ideoligii i doktryn ekonomicznych. To każdy myśliwy i zbieracz. Każdy bohater i tchórz. Każdy twórca i niszczyciel cywilizacji. Każdy król i chłop. Każda zakochana para. Każda matka, ojciec i każde pełne nadziei dziecko. Każdy wynalazca i odkrywca. Każdy moralista. Każdy skorumpowany polityk. Każdy wielki przywódca i wielka gwiazda. Każdy święty i każdy grzesznik w historii naszego gatunku, żył tam. Na drobinie kurzu zawieszonej w promieniach Słońca. Pomyśl o rzekach krwi przelewanych przez tych wszystkich imperatorów, którzy w chwale i zwycięstwie mogli stać się chwilowymi władcami fragmentu tej kropki. Naszym pozą. Naszemu urojonemu poczuciu własnej ważności, naszej iluzji posiadania jakiejś uprzywilejowanej pozycji we wszechświecie, rzuca wyzwanie ta oto kropka bladego światła.
Nasza planeta to tylko samotna plamka w bezmiarze otaczających ją kosmicznych ciemności. Ta jej znikomość w obliczu bezkresnej przestrzeni nie pozostawia żadnej nadziei, że nadejdzie skądś pomoc, by obronić nas przed nami samymi.
(...) w skali innych planet - nie wspominając o gwiazdach i galaktykach - ludzie nie znaczą nic, są jedynie cienką warstewką życia na bezdusznych, zapomnianych skalno - metalicznych bryłach.
Look again at that dot. That's here. That's home. That's us. On it everyone you love, everyone you know, everyone you ever heard of, every human being who ever was, lived out their lives. The aggregate of our joy and suffering, thousands of confident religions, ideologies, and economic doctrines, every hunter and forager, every hero and coward, every creator and destroyer of civilization, every king and peasant, every young couple in love, every mother and father, hopeful child, inventor and explorer, every teacher of morals, every corrupt politician, every "superstar," every "supreme leader," every saint and sinner in the history of our species lived there-on a mote of dust suspended in a sunbeam.
Zdajemy się żądać dla siebie uprzywilejowanej pozycji nie z racji naszych dokonań, lecz z racji naszego istnienia, z racji bodaj samego faktu, że jesteśmy ludźmi i urodziliśmy się na Ziemi. Można by to określić mianem antropologicznej pychy.
Obraz początków Układu Słonecznego, jaki się stopniowo wyłania, w niczym nie przypomina statecznego ciągu wydarzeń zmierzającego ku powstaniu Ziemi. Przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że narodziny i przetrwanie naszej planety były sprawą szczęśliwego zbiegu okoliczności2, który nastąpił pośród szalejącej międzyplanetarnej przemocy. Nie wygląda na to, by nasz świat został specjalnie uformowany sprawnymi rękami jakiegoś stwórcy. I w tym przypadku przekonujemy się, że Wszechświat nie został uczyniony dla nas.
(...) stało się już tradycją, że nauka pobudza wyobraźnię autorów, których dzieła stanowią z kolei inspirację dla nowego pokolenia naukowców - korzyści są zatem obustronne.
O ileż byłoby lepiej,
gdybyśmy znajdowali się w ogrodzie stworzonym specjalnie dla nas,
a inni jego mieszkańcy zostaliby w nim umieszczeni ku naszemu pożytkowi.
Tradycja zachodnia przekazała nam bardzo znaną historie o takim właśnie ogrodzie,
w którym jednak niezupełnie wszystko przeznaczono dla człowieka.
Istniało tam jedno drzewo,
którego owoców spożywać ludziom nie było wolno -
drzewo poznania.
Wedle tej opowieści wiedza, poznanie i mądrość stanowiły owoc zakazany.
Mieliśmy trwać w ignorancji.
Ale nie mogliśmy się oprzeć.
Głód wiedzy był silniejszy -
można powiedzieć, że zostaliśmy z nim stworzeni.
Stało się to przyczyną wszystkich naszych późniejszych kłopotów
i dlatego właśnie nie przebywamy już w rajskim ogrodzie -
zbyt dużo się dowiedzieliśmy.
Uważam, że dopóki byliśmy posłuszni autorytetom i nie nazbyt ciekawi,
mogliśmy się pocieszać wizją naszej wyjątkowości i centralnego miejsca we Wszechświecie,
wmawiając sobie, że jesteśmy racją, dla której Wszechświat w ogóle powstał.
Jednakże z chwilą, gdy popuściliśmy wodze naszej ciekawości,
zaczęliśmy badać, poznawać, jaki Wszechświat jest naprawdę,
sami wypędziliśmy się z Edenu.
Zawsze będziemy uważać, że gdzie indziej jest lepiej niż tu, gdzie jesteśmy.
Nasza pyszałkowatość, poddawanie się złudzeniu, że zajmujemy we Wszechświecie jakąś wyróżnioną pozycję, znikają jednak w obliczu tego nikłego światełka. Nasza planeta to tylko samotna plamka w bezmiarze otaczających ją kosmicznych ciemności. Ta jej znikomość w obliczu bezkresnej przestrzeni nie pozostawia żadnej nadziei, że nadejdzie skądś pomoc, by ochronić nas przed nami samymi.
Spójrz ponownie na tę kropkę. To Nasz dom. To my. Na niej wszyscy, których kochasz, których znasz. O których kiedykolwiek słyszałeś. Każdy człowiek, który kiedykolwiek istniał, przeżył tam swoje życie. To suma Naszych radości i smutków. To tysiące pewnych swego religii, ideologii i doktryn ekonomicznych. To każdy myśliwy i zbieracz. Każdy bohater i tchórz. Każdy twórca i niszczyciel cywilizacji. Każdy król i chłop. Każda zakochana para. Każda matka, ojciec i każde pełne nadziei dziecko. Każdy wynalazca i odkrywca. Każdy moralista. Każdy skorumpowany polityk. Każdy wielki przywódca i wielka gwiazda. Każdy święty i każdy grzesznik w historii Naszego gatunku, żył tam. Na drobinie kurzu zawieszonej w promieniach Słońca. Pomyśl o rzekach krwi przelewanych przez tych wszystkich imperatorów, którzy w chwale i zwycięstwie mogli stać się chwilowymi władcami fragmentu tej kropki. Naszym pozom. Naszemu urojonemu poczuciu własnej ważności, naszej iluzji posiadania jakiejś uprzywilejowanej pozycji we wszechświecie, rzuca wyzwanie ta oto kropka bladego światła.
Współczesna nauka jest podróżą w nieznane, w której lekcje pokory czekają nas na każdym kroku. Wielu jej uczestników żałuje poniewczasie, że w ogóle w nią wyruszyli.
Jeśli jednak Biblia odczytana dosłownie nie musi być prawdziwa, rodzi się pytanie, które jej części pochodzą bezpośrednio od Boga, a które są dziełem ludzkim i mogą wprowadzać w błąd? Skoro uznajemy, że Pismo Święte zawiera błędy - wynikające ze stanu wiedzy w czasach powstawania Biblii - to jakże może być ono nieomylne w sprawach etyki i moralności?
Jesteśmy spóźnionymi gośćmi. Mieszkamy w kosmicznym zaścianku. Powstaliśmy z mikrobów i błota. Malpy są naszymi kuzynami. Nie potrafimy w pełni panować nad myślami i uczuciami. Gdzieś we Wszechświecie istnieją być może istoty odmienne od nas, przewyższające nas inteligencją. A ukoronowaniem tego wszystkiego jest świadomość, że przekształcamy naszą planetę w piekło, stając się zagrożeniem dla samych siebie.
Kiedy już urodzą się poza Ziemią pierwsze dzieci, kiedy już założymy bazy i farmy na planetoidach, kometach, księżycach oraz planetach, kiedy będziemy korzystali z miejscowych zasobów i wychowywali nowe pokolenia na innych światach — wtedy dokona się trwała zmiana w historii ludzkości. Jednak opanowywanie innych światów nie oznacza wyrzeczenia się naszego, podobnie jak powstanie na drodze ewolucji płazów nie stanowiło końca ryb.
Spójrz ponownie na tą kropkę. To Nasz dom. To my. Na niej wszyscy, których kochasz, których znasz. O których kiedykolwiek słyszałeś. Każdy człowiek, który kiedykolwiek istniał, przeżył tam swoje życie. To suma naszych radości i smutków. To tysiące pewnych swego religii, ideologii i doktryn ekonomicznych. To każdy myśliwy i zbieracz. Każdy bohater i tchórz. Każdy twórca i niszczyciel cywilizacji. Każdy król i chłop. Każda zakochana para. Każda matka, ojciec i każde pełne nadziei dziecko. Każdy wynalazca i odkrywca. Każdy moralista. Każdy skorumpowany polityk. Każdy wielki przywódca i wielka gwiazda. Każdy święty i każdy grzesznik w historii naszego gatunku, żył tam. Na drobinie kurzu zawieszonej w promieniach Słońca. Pomyśl o rzekach krwi przelewanych przez tych wszystkich imperatorów, którzy w chwale i zwycięstwie mogli stać się chwilowymi władcami fragmentu tej kropki. Naszym pozą. Naszemu urojonemu poczuciu własnej ważności, naszej iluzji posiadania jakiejś uprzywilejowanej pozycji we wszechświecie, rzuca wyzwanie ta oto kropka bladego światła.
A my? Jesteśmy mocno spóźnieni. Przybyliśmy w ostatniej chwili kosmicznego czasu. Minęło 99,998% dziejów Wszechświata, zanim nasz gatunek pojawił się na światowej scenie.
Zdjęcia Ziemi, wykonane ze statku Apollo, wprowadziły do powszechnej świadomości to, o czym astronomowie już dawno dobrze wiedzieli: w skali innych planet — nie wspominając o gwiazdach i galaktykach — ludzie nie znaczą nic, są jedynie cienką warstewką życia na bezdusznych, zapomnianych skalno-metalicznych bryłach.
Z perspektywy orbity widzimy, że ziemskie sprawy przybrały wyraźnie zły obrót. Dominujące organizmy, kimkolwiek one są, zadały sobie wiele trudu, by przekształcić powierzchnię Ziemi dla własnych potrzeb, a jednocześnie niszczą warstwę ozonową i lasy, powodują erozję gleby oraz na dużą skalę i w niekontrolowany sposób eksperymentują z klimatem swej planety. Czyżby nie dostrzegały, co się dzieje? Czy nie obchodzi ich własny los? Czyż nie potrafią połączyć sił, by chronić środowisko, które utrzymuje ich przy życiu?
Powinniśmy jednak chyba zrewidować nasze przypuszczenie, że zamieszkujące Ziemię istoty są rozumne.
Odtąd błota kamaryńskie pozostają symbolem sytuacji, gdy eliminując jakieś niebezpieczeństwo, stwarza się inne, znacznie groźniejsze.
Obecnie większość sporów została rozstrzygnięta na korzyść niezbyt miłej dla nas tezy - w kosmicznym dramacie nie otrzymaliśmy ról pierwszoplanowych.